Po latach niespodziewanie wrócił na scenę. Komu Jimmy Page oddał hołd?
Oprac.: Michał Boroń
Sporą niespodzianką podczas gali Rock and Roll Hall of Fame była obecność 79-letniego Jimmy'ego Page'a na scenie. Jeden z najsłynniejszych gitarzystów w historii rocka, współtwórca potęgi Led Zeppelin, od lat nie występuje.
"Gdybym miał zagrać jeszcze raz, chciałbym połączyć materiał ze wszystkich etapów mojej kariery. Chciałbym cofnąć się zarówno do bardzo dawnych czasów z The Yardbirds, ale też nie pominąłbym nowego materiału" - tak mówił niemal dekadę wcześniej Jimmy Page.
Słynny gitarzysta w solowym dorobku ma tylko jeden album "Outrider" (1988) i od tego czasu nie koncertował na własny rachunek. Sporadycznie dawał też występy pod szyldem Led Zeppelin - pełny koncert po śmierci perkusisty Johna "Bonzo" Bonhama dali tylko raz - 10 grudnia 2007 r. w O2 Arena w Londynie podczas charytatywnego Ahmet Ertegun Tribute Concert poświęconego pamięci zmarłego współzałożycielowi i szefowi wytwórni Atlantic, odpowiedzialnego za podpisanie kontraktu płytowego z Led Zeppelin. Na perkusji ponownie zespół wsparł Jason Bonham, syn "Bonzo".
Mimo kilku propozycji (w mediach przewijały się informacje o ofercie wartej 500 mln funtów za 35 koncertów) Led Zeppelin nie wrócił już na scenę. Najbardziej oporny miał być wokalista Robert Plant, który z powodzeniem od lat działa solo.
Tym większym zaskoczeniem była obecność Jimmy'ego Page'a podczas ceremonii wprowadzenia nowych członków do Rock and Roll Hall of Fame. Gitarzysta dwukrotnie dostąpił tego zaszczytu - jako muzyk The Yardbirds (1992) i Led Zeppelin (1995). Tym razem Page pojawił się na scenie, by oddać hołd Link Wrayowi, wyróżnionemu w kategorii "Muzyczny wpływ".
Kim jest Jimmy Page?
Pierwsze krok stawiał jako sesyjny muzyk na początku lat 60. (u boku m.in. The Who, Marianne Faithful, The Rolling Stones, Vana Morrisona & Them, Petuli Clark i Joe Cockera). Później dołączył do The Yardbirds (ze względu na skład wypadałoby określić ich wprost supergrupą), po współtworzenie Led Zeppelin.
Działająca w latach 1968-1980 formacja do dziś cieszy się statusem legendy rocka. Według różnych szacunków brytyjski kwartet sprzedał między 200 a 300 mln płyt, co daje mu miejsce w ścisłej czołówce najlepiej sprzedających się artystów wszech czasów obok The Beatles, Elvisa Presleya, Michaela Jacksona, Madonny i Pink Floyd.
Jako główne źródło inspiracji gitarzystę wymieniała cała czołówka współczesnego rocka i metalu, wśród nich m.in. Eddie Van Halen, Angus Young (AC/DC), Slash (Guns N' Roses), Joe Satriani, Ace Frehley (eks-Kiss), John Frusciante (eks-Red Hot Chili Peppers), James Hetfield i Kirk Hammett (Metallica), Dave Mustaine (Megadeth), Joe Perry (Aerosmith), Zakk Wylde (Black Label Society), Jerry Cantrell (Alice In Chains) czy Mike McCready i Stone Gossard z Pearl Jam.
"Jest jednym z najlepszych twórców w historii rocka" - nie ma wątpliwości Brian May, gitarowa podpora Queen.
Robert Plant (wokal), Jimmy Page (gitara), John Paul Jones (bas) i John "Bonzo" Bonham (perkusja) - to ta czwórka jest odpowiedzialna za takie klasyki, jak m.in. "Stairway to Heaven", "Whole Lotta Love", "Kashmir", "Since I've Been Loving You", "Dazed and Confused" czy "No Quarter".
Imponującą karierę kwartetu przerwała śmierć pierwowzoru słynnego "Zwierzaka" z "Muppetów". 24 września 1980 roku John Bonham wypił 40 kieliszków (!!!) wódki. Niektóre źródła twierdzą, że perkusiście wystarczyło na skonsumowanie dwóch litrów "czystej" około 4 godzin.
Po śmierci Johna Bonhama zespół dał tylko jednorazowe krótkie występy podczas Live Aid w Filadelfii w 1985 r. (z udziałem dwóch perkusistów: Phila Collinsa z Genesis i Tony'ego Thompsona z Chic oraz basisty Paula Martineza), koncertu z okazji 40-lecia Atlantic Records w 1988 r. (za bębnami zasiadł Jason Bonham, syn "Bonzo") oraz wprowadzenia Led Zeppelin do Rockandrollowego Salonu Sław w 1995 r. (wśród gości m.in. Jason Bonham, a także Steven Tyler i Joe Perry z Aerosmith, Neil Young i Michael Lee, wspierający na perkusji duet Page & Plant).