O tych zachciankach gwiazd mówił cały świat. Niektóre z nich są naprawdę dziwne!
Wymyślne przysmaki, napoje z drugiego końca świata albo konkretny kolor ścian - wymagania gwiazd podczas tras koncertowych potrafią zaskoczyć. Są artyści, którzy nie mają żadnych niezwykłych żądań i zadziwić mogą najwyżej zwyczajnym podejściem, ale są też wykonawcy, którzy potrafią przyprawić organizatorów koncertów o ból głowy.
Rider - ten magiczny dokument zawiera wymagania artysty. Dzięki temu organizator koncertu wie na przykład, jakiego dodatkowe sprzętu potrzebuje zespół albo wokalista. Techniczna część akurat bardzo ułatwia życie, bo od razu wiadomo, co trzeba kupić albo wypożyczyć, żeby uniknąć szukania czegoś na ostatnią chwilę albo - to już znacznie gorsza wersja - żeby muzycy na miejscu nie odkryli, że brakuje im rzeczy do zagrania koncertu. Rider zawiera też jednak żądania niezwiązane z techniką i to one często budzą najwięcej emocji.
Wymagania to część umowy, więc najczęściej artyści nie życzą sobie, żeby były one ujawniane. Czasem pozwolą uchylić rąbka tajemnicy, żeby zaspokoić ciekawość fanów. Bardzo często jednak gdzieś po drodze pojawia się "słabe ogniwo" i ktoś się wygada albo wręcz całe dokumenty trafiają w niepowołane ręce. A później trafiają do sieci, bo istnieją nawet specjalne serwisy, które gromadzą informacje z riderów. Oczywiście zestawy próśb często zmieniają się przy okazji kolejnych tras, bo na przykład muzykom do występów potrzebne są inne rzeczy, a czasem zwyczajnie ktoś w ciągu kilku lat stanie się wielką gwiazdą i jego wymagania rosną tak samo jak sława.
Orzeszki w brązowej polewie? Nie gramy!
Do historii przeszły wymagania grupy Van Halen. Muzycy życzyli sobie, żeby w ich garderobie znajdowały się M&Msy, ale z miseczki ze słodkościami powinny być usunięte wszystkie orzeszki w brązowej polewie. Absurdalne? Przez lata organizatorzy koncertów wyznaczali pracowników do segregowania orzeszków, aż zespół zdradził, że wcale nie chodziło o awersję do koloru. Muzycy sprawdzali w ten sposób, czy rider faktycznie został przeczytany. Jeśli zgadzały się przekąski, oznaczało to, że wszystkie pozostałe wymagania też były spełnione. Genialny sposób.
Białe kotki i gołębie
Królową dziwacznych wymagań jest Mariah Carey. Artystka przed jednym z koncertów zażyczyła sobie, żeby czekało na nią 20 białych kotków i 100 gołębi. Wokalistka chciała też na miejsce dojechać szykownym Rolls-Roycem, co nie jest akurat niczym niezwykłym, a z auta miała wysiąść wprost na różowy dywan. Diwa dostała wtedy wszystko oprócz kotów. Mariah lubi też mieć w garderobie rośliny, świece o zapachu wanilii i kotary. Artystce zdarza się rzucać w publiczność konfetti, więc ono również znajduje się w riderze. Koniecznie w kształcie motyli. Wokalistka lubi też pić szampana, koniecznie przez zginającą się słomkę. Alkohol to zresztą stały punkt wśród wymagań gwiazd. Fanem szampana jest również Kanye West, który zawsze chce mieć w zapasie parę butelek. Adele lubi kalifornijskie wino, pod warunkiem że nie będzie to chardonnay. Ne-Yo prosi o butelkę wódki w garderobie, ale ponoć wcale nie do picia, lecz do odkażania. Czego? Tego artysta nie zdradził.
Mocno przyprawiony kurczak i cheeseburgery... bez bułek
Ważnym punktem wymagań jest jedzenie. Wielu artystów chce w trasie jeść swoje ulubione rzeczy, dlatego niektóre opisy są bardzo konkretne. Beyoncé na przykład lubi kurczaka, ale tylko określone części: nóżki, skrzydełka i piersi. Mięso koniecznie musi być mocno przyprawione. Do tego gwiazda je warzywa gotowane na parze. Jay-Z lubi mieć w garderobie dobrej jakości masło orzechowe, którego używa do kanapek. À propos kanapek - ich fanem jest Eminem, który prosi o taki właśnie przysmak przed koncertem. Britney Spears też chciała poczuć się jak w domu podczas jednej z tras w Wielkiej Brytanii, więc gwiazda zażyczyła sobie cheeseburgerów... bez bułek. Artystka postanowiła też spróbować lokalnych przysmaków, więc oczywiście zamówiła słynne fish & chips. Taylor Swift uwielbia kawę, więc prosi o dostarczenie mrożonego napoju w dużym rozmiarze przed południem. Kawę pije też Jennifer Lopez, ale uwaga: napój ma być mieszany wyłącznie w kierunku odwrotnym do ruchu wskazówek zegara. Mieszanie nie ma znaczenia dla Lady Gagi, ważne, żeby artystka miała dostęp do dużych ilości herbaty. Jeśli natomiast myślicie, że rockmani uwielbiają ostre rzeczy, to moglibyście się zdziwić. Ekipy Nirvany i AC/DC, nawet w latach największych szaleństw, musiały mieć w garderobie ser, a Australijczycy dodatkowo krakersy.
Nie brakuje artystów, którzy mają alergie albo zwyczajnie nie jedzą niektórych produktów. Wtedy rider z informacją jest świetnym pomysłem, bo pozwala uniknąć problemów. Jack White swego czasu ruszył w "trasę wolną od bananów", bo jeden z członków jego ekipy miał mocną alergię na te owoce. Wegetarianie i weganie na pewno nie chcą widzieć na swoich talerzach mięsa, co wyraźnie podkreślają. Paul McCartney i Moby na przykład unikają też w garderobach produktów, które byłyby związane z krzywdzeniem zwierząt. Skórzana kanapa? Niezbyt dobry pomysł.
Gwiazdy dbają o swoje zdrowie. Każdy odwołany koncert to nie tylko stres i problemy logistyczne, ale też stracone pieniądze. Nic dziwnego, że muzycy jak tylko mogą, unikają chorób. Justin Timberlake prosi o częstą dezynfekcję klamek na zapleczu koncertowym i w hotelu. Bardzo częstym wymaganiem jest też odpowiednia temperatura w garderobie. Osobom postronnym może się wydawać, że to fanaberie, ale dla artystów używających głosu, zbyt mocno chłodząca klimatyzacja, może być wrogiem numer jeden. Beyoncé lubi ciepło, więc na zapleczu chciałaby mieć grubo ponad 20 stopni Celsjusza. Dzisiaj takie wymaganie to nic dziwnego, ale kiedy w 1999 roku w Polsce występowała Whitney Houston, publiczność była oburzona. Na zewnątrz było bowiem chłodno, więc wokalistka zażyczyła sobie specjalnych dmuchaw, które ocieplały powietrze na scenie. Pewnie przeszłoby to bez większego echa, gdyby nie fakt, że koncert został z tego powodu opóźniony.
Nienawidzi stać w korkach
Żeby zagrać koncert, trzeba na niego dotrzeć, na przykład z hotelu. Tu artyści też potrafią mieć konkretne wymagania. Wspomina Whitney życzyła sobie "pancernego" samochodu, rider artystki zawierał nawet dwa konkretne modele niemieckich marek. Kanye West wymagał swego czasu, żeby jego kierowcy byli ubrani wyłącznie w bawełniane ciuchy, a Katy Perry nie lubi rozmawiać w czasie jazdy, więc prosiła, żeby szofer jej nie zagadywał. Christina Aguilera musi bardzo nie lubić korków, bo w jej riderze pojawiła się przy okazji jednej z tras prośba o policyjną eskortę. Gwiazda stwierdziła, że "pod żadnym pozorem" pojazdy nie mogą tracić czasu na drodze.
Nowa toaleta i zafoliowane meble
Muzycy mają też konkretne wymagania dotyczące wystroju i wnętrz. Jeśli ktoś spędza w trasie znacznie więcej czasu niż w domu, to chce się czuć komfortowo. Co daje komfort? Raper Drake lubi na przykład kadzidła. Madonna też jest fanką zapachów, więc chce, żeby obicia mebli pachniały kwiatami. Beyoncé lubi świece o zapachu różanym. Jennifer Lopez życzy sobie, żeby wszystko wokół niej było białe. Wielkie gwiazdy nie chcą ryzykować tym, że gdzieś natrafią na stare, zużyte sprzęty, więc proszą o nowe. Dotyczy to zwłaszcza toalet albo przynajmniej desek, jak w przypadku Madonny i Mary J. Blige. Oczywiście najczęściej muzycy chcą mieć na zapleczu łazienkę do wyłącznego użytku. Rihanna lubi chodzić boso, więc w jej riderach pojawiały się prośby o nowe dywany, najlepiej ze zwierzęcym wzorem. Prince nie lubił się rozdrabniać, więc żądał i dywanów, i mebli kupionych specjalnie na swój przyjazd. Żeby nie było żadnych wątpliwości, sprzęty miały być zafoliowane, a folię zdejmował oczywiście sam gwiazdor. Przy tym żądaniu niczym wydaje się prośba Britney Spears do brytyjskich organizatorów o portret księżnej Diany. Artystka chciała po prostu mieć w garderobie fotografię osoby, która ją inspirowała. Cher nigdy nie prosiła o portrety, za to chciała mieć w trasie zapewnione dodatkowe pomieszczenie do trzymania peruk.
Czasem oryginalne żądania gwiazd to skutek ich życiowych perypetii. Media donosiły, że po rozstaniu z Justinem Bieberem Selena Gomez nie bardzo chciała współpracować z kimkolwiek o tym imieniu. Oczywiście nie było mowy o dyskryminacji. Żaden Justin z obsługi nie musiał bać się o pracę, jeśli tylko znalazł sobie jakieś zastępcze imię albo pseudonim. Tak zresztą zrobiło kilka osób w ekipie piosenkarki. Swoją drogą wymagania Justina najlepiej pokazują, jak potrafią ewoluować ridery, gdy ktoś robi karierę. W 2010 roku Bieber życzył sobie przede wszystkim jedzenia i przekąsek. Parę lat później muzyk prosił już o: stół do masażu, 10 luksusowych samochodów i prywatny odrzutowiec w pogotowiu, na wypadek gdyby Kanadyjczyk zechciał spontanicznie wybrać się w podróż.