Tajemnica okładki legendarnej płyty "Led Zeppelin IV" rozwiązana po latach. Kim jest ten mężczyzna?
Oprac.: Michał Boroń
Ponad pół wieku po premierze albumu "Led Zeppelin IV" ustalono tożsamość tajemniczego mężczyzny z okładki. Przypomnijmy, że czwarte wydawnictwo Led Zeppelin do dziś uważane jest za jedną z najbardziej wpływowych i najpopularniejszych płyt w historii muzyki.
Czwarty studyjny materiał Led Zeppelin okazał się wielkim komercyjnym sukcesem. Płyta "Led Zeppelin IV" do dziś sprzedała się w ponad 37 mln egzemplarzy. Tylko w USA płyta pokryła się 24-krotną platyną, co oznacza 5. miejsce w klasyfikacji wszech czasów (na równi z tak zwanym "Białym Albumem" The Beatles).
Pierwsze cztery płyty brytyjskiej formacji oznaczone były tylko rzymskimi cyframi, nie posiadają tytułów. Przez lata fani głowili się nad tożsamością tajemniczego mężczyzny z okładki "czwórki". Zdjęcie przedstawia starszego mężczyznę w kapeluszu niosącego wiązkę chrustu na plecach.
Badacze z uniwersytetu West Anglia, prowadząc prace nad wystawą poświęconą ludziom z hrabstwa Wiltshire, natknęli się na wiktoriański album ze zdjęciami. Na jednym z nich, w tej samej pozie widnieje ten sam mężczyzna. Zdjęcie jest czarno białe, dla potrzeb albumu zostało pokolorowane. Nawet członkowie zespołu nie wiedzieli, kim był człowiek, który tak nierozerwalnie związany jest z ich karierą. Dodajmy, że na fotografię trafił wokalista Robert Plant w sklepie z antykami obok domu gitarzysty Jimmy'ego Page'a.
Ustalono, że na okładkowym zdjęciu widnieje urodzony w 1823 roku Let Long, który zajmował się wiązaniem słomianych strzech na domach. Autorem był prawdopodobnie Ernest Howard Farmer. "Led Zeppelin stworzył ścieżkę dźwiękową moich nastoletnich lat, więc mam nadzieję, że odkrycie tej wiktoriańskiej fotografii ucieszy Roberta, Jimmy'ego i Johna Paula" - podkreśla Brian Edwards, kurator przygotowywanej wystawy w Wiltshire Museum (będzie ona dostępna w terminie 6 kwietnia - 15 września 2024 r.).
Led Zeppelin i legendarna płyta "IV"
Materiał powstawał zimą 1970 roku, najpierw w Island Studios w Londynie, a następnie w przerobionym na studio wiejskim domu w Hampshire, gdzie Led Zeppelin wykorzystali mobilny sprzęt The Rolling Stones. Za realizację odpowiadał Andy Johns, który czuwał też przy "Led Zeppelin II" i "Led Zeppelin III".
"Bardzo podobał mi się pomysł, że przenosimy się do Headley Grange i używamy przenośnego sprzętu. To pozwalało nam skupić się wyłącznie na muzyce" - wspominał gitarzysta Jimmy Page.
"Było w tym sporo eksperymentowania. Po raz pierwszy tak naprawdę mieszkaliśmy razem. Wcześniej było studio, hotel, studio, hotel. Nigdy nie mieszkaliśmy w miejscu, w którym też nagrywaliśmy. Była to dla nas nowa sytuacja i myślę, że dobrze na nas wpłynęła. W domu był wielki pokój z dużym kominkiem, gdzie rozstawiliśmy sprzęt. Można więc było po prostu samemu zacząć coś robić albo gdy ktoś akurat się pojawił, zacząć spontaniczną jam session. W pewien sposób cały czas tworzyliśmy muzykę i jak widać, całkiem nieźle nam wyszło" - dodawał basista John Paul Jones.
To właśnie w takich warunkach powstał m.in. utwór "Stairway to Heaven". Wokalista Robert Plant siedział koło Jimmy'ego Page'a przy kominku w Headley Grange.
"Napisał sekwencję akordów i mi ją zagrał. Ja siedziałem z kartką i ołówkiem i nagle po prostu zacząłem pisać słowa. Z perspektywy czasu myślę, że po prostu przysiadłem się do niego w odpowiednim momencie" - mówił Plant.
Zespół wykorzystał również niezwykłą akustykę posiadłości. John Bonham nagrywał bębny do "When The Levee Breaks" w hallu, z mikrofonami zwisającymi ze schodów. Te jedne z najsłynniejszych perkusyjnych dźwięków były później samplowane przez Beyoncé, Beastie Boys, Massive Attack, J. Cole, Björk czy Eminema.
Po zakończeniu podstawowych utworów, zespół wrócił do Londynu, by zarejestrować "Stairway To Heaven" i dodatkowe partie w Island Studios. Później Jimmy Page zabrał materiał do Los Angeles, gdzie miksowany był w Sunset Sound. Na ostateczne miksy album wrócił do Island Studios.
Jednym z ważnych elementów "Led Zeppelin IV" była okładka z czterema symbolami, z których każdy reprezentował konkretnego członka zespołu.
"Była taka wspaniała książka z różnymi znakami i symbolami. Każdy z nas wybrał więc sobie swój symbol. Ja i Bonzo wybraliśmy znaki, które były swoimi graficznymi przeciwieństwami, a Robert i Jimmi zaprojektowali swoje. Każdy z nich miał swoje znaczenie" - opowiadał John Paul Jones.
Kolejnym niecodziennym posunięciem było wydanie płyty bez żadnego tekstu z przodu ani z tyłu okładki - bez nazwy zespołu, bez tytułu. Była to rekcja na kiepskie recenzje poprzedniego albumu i koncertów w niektórych amerykańskich pismach. "Pomyśleliśmy, że ciekawe będzie wydać płytę bez żadnej informacji i sprawdzić, jak się będzie sprzedawać" - tłumaczył później Jimmy Page.
John Bonham po premierze "czwórki" mówił, że jego zdaniem jest to najlepszy album Led Zeppelin.
"Okładka dla każdego może mieć inne znaczenie. Dla mnie oznacza: 'wolałbym mieszkać w starym domu niż w bloku'. Każda z naszych płyt była inna, ale ta uważam jest najlepsza".
Led Zeppelin przestali istnieć w 1980 roku, po śmierci Johna Bonhama. Jak stwierdził koroner na podstawie sekcji zwłok, feralnego 24 września 1980 roku John Bonham wypił 40 kieliszków (!!!) wódki. Niektóre źródła twierdzą, że perkusiście wystarczyło na skonsumowanie dwóch litrów "czystej" około 4 godzin.
Płyty zespołu sprzedały się na świecie w blisko 300 mln egzemplarzy. Formacja stała się jedną z największych legend rocka i hard rocka oraz wielką inspiracją dla kolejnych generacji muzyków.
Po śmierci Johna Bonhama zespół dał tylko jednorazowe krótkie występy podczas Live Aid w Filadelfii w 1985 r. (z udziałem dwóch perkusistów: Phila Collinsa z Genesis i Tony'ego Thompsona z Chic oraz basisty Paula Martineza), koncertu z okazji 40-lecia Atlantic Records w 1988 r. (za bębnami zasiadł Jason Bonham, syn "Bonzo") oraz wprowadzenia Led Zeppelin do Rockandrollowego Salonu Sław w 1995 r. (wśród gości m.in. Jason Bonham, a także Steven Tyler i Joe Perry z Aerosmith, Neil Young i Michael Lee, wspierający na perkusji duet Page & Plant).
Pełny koncert po śmierci Bonhama dali tylko raz - 10 grudnia 2007 r. w O2 Arena w Londynie podczas charytatywnego Ahmet Ertegun Tribute Concert poświęconego pamięci zmarłego współzałożyciela i szefa wytwórni Atlantic, odpowiedzialnego za podpisanie kontraktu płytowego z Led Zeppelin. Na perkusji ponownie zespół wsparł Jason Bonham.