Nazywają go "bogiem gitary". Eric Clapton kończy 80 lat
"Nie chciałbym jednak wychodzić na scenę i być w formie, która by mnie kompromitowała" - mówił jeszcze dobre kilka lat temu Eric Clapton. Jeden z najwybitniejszych gitarzystów wszech czasów mimo problemów zdrowotnych jednak nie odpuszcza, choć te występy są coraz rzadsze.

"Clapton jest bogiem" - takie graffiti pojawiło się w Londynie pod koniec lat 60. Od tego czasu nic się nie zmieniło.
To już wówczas Eric Clapton cieszył się statusem jednego z najwybitniejszych gitarzystów wszech czasów. Przypomnijmy, że to właśnie on - jako jedyny w historii - aż trzykrotnie został wprowadzony do Rock and Roll Hall of Fame: jako muzyk The Yardbirds, Cream i artysta solowy.
Eric Clapton kończy 80 lat. Kiedy dostał swoją pierwszą gitarę?
30 marca 1958 r., w dniu swoich 13. urodzin, Eric dostał od swoich dziadków pierwszą gitarę. Klasyczny instrument wyprodukowany przez niemiecką firmę Hoyer posiadał stalowe struny i kosztował ok. 2 funtów.
Po latach muzyk przyznał, że początkowo wcale mu nie szło - po pewnym czasie sprzedał gitarę Hoyera za 5 funtów, a kolejnym instrumentem była gitara akustyczna Washburn.
Pierwszymi idolami młodego Erica byli ówcześni królowie rock'n'rolla - Chuck Berry i Buddy Holly. Już jako uczeń szkoły sztuk pięknych, Clapton zaczął grać na gitarze naśladując swoich ówczesnych bluesowych idoli: B.B. Kinga, Big Billa Bronzy'ego i Muddy'ego Watersa. W 1963 roku rozpoczął współpracę z rhythm'n'bluesową grupą The Roosters. Następna formacja to Casey Jones And The Engineers. W tym samym roku Clapton otrzymał propozycję grania w The Yardbirds. To z tych czasów pochodzi jego przydomek "Slowhand".
The Yardbirds - wylęgarnia gitarowych talentów
Rozczarowany bardziej komercyjnym brzmieniem po 18 miesiącach porzucił The Yardbirds i rozpoczął współpracę z John Mayall's Bluesbreakers. Na zwolnione miejsce w The Yardbirds polecił swojego przyjaciela Jimmy'ego Page'a, ale ten zaproponował Jeffa Becka. Ostatecznie niewiele ponad rok później Page także pojawił się w The Yardbirds, sprawiając, że tym zespole pierwsze kroki stawiali trzech z pięciu najlepszych gitarzystów wszech czasów listy "Rolling Stone'a".
"Nigdy nie zaakceptowałem tego, że jestem najlepszym gitarzystą na świecie. Zawsze chciałem nim być, ale to jest ideał i zawsze to przyjmowałem" - mówił w jednym z wywiadów.
Cream - kolejna supergrupa Erica Claptona
W zespole Johna Mayalla też nie wytrzymał zbyt długo (ale wziął udział w nagraniu słynnego albumu "Blues Breakers - John Mayall - With Eric Clapton" wydanego w 1966 r., już po odejściu Claptona). W 1966 roku gitarzysta wraz z Jackiem Bruce'em (bas) i Gingerem Bakerem (perkusja) założył supergrupę - legendarną kapelę Cream. W czasie około trzech lat istnienia nagrali kilka świetnych albumów, między innymi: "Fresh Cream", "Disraeli Gears", "Wheels Of Fire" czy "Goodbye" oraz płyty koncertowe. Po rozwiązaniu Cream w 1969 roku, Clapton przez rok grał w Blind Faith, a następnie dołączył do Delaney And Bonnie And Friends, z którymi nagrał imienny album.
W 1970 roku Clapton zdecydował się na rozpoczęcie kariery solowej i wydał album "Eric Clapton". Niestety płyta nie znalazła uznania w oczach fanów, w związku z czym powstała nowa formacja - Derek And The Dominos. I to właśnie ten zespół nagrał jedną z najsłynniejszych piosenek Claptona - kompozycję "Layla". Piosenka została zaprezentowana na płycie "Layla And Other Assorted Love Songs".
"Layla" - historia nieszczęśliwej miłości
"Layla" związana jest z miłością Claptona do Patti Boyd, ówczesnej żony jego przyjaciela - George'a Harrisona z The Beatles. Nieszczęśliwa miłość plus uzależnienie od używek stanowiło wybuchową mieszankę, dlatego Clapton postanowił usunąć się w cień. W połowie lat 70. gitarzysta ostatecznie związał się z Patti Boyd (ślub wzięli w 1979 r.) i po powrocie do trzeźwości powrócił płytą "461 Ocean Boulevard", która przyniosła mu przebój "I Shot the Sheriff", cover utworu Boba Marleya.
Inną balladą napisaną dla Patti Boyd był utwór "Wonderful Tonight" z płyty "Slowhand" (1977), z której pochodziły także m.in. "Cocaine" i "Lay Down Sally". "'Wonderful Tonight' to najbardziej znaczący przypominacz tego, co było dobrego w naszym związku, ale kiedy sprawy przybrały zły obrót, to słuchanie tego utworu było torturą" - mówiła później Patti Boyd, którą Clapton porzucił w 1984 r. dla Yvonne Kelly, menedżerki ze studia nagraniowego w Montserrat.
"Tears in Heaven" - przejmujący zapis żałoby po tragicznie zmarłym synu
Oficjalnie z Boyd rozwiódł się w 1988 r., kiedy to romansował już włoską modelką Lory Del Santo. To ona w sierpniu 1986 r. urodziła mu syna Conora. Gdy Conor miał 4,5 roku, doszło do tragedii - chłopczyk wypadł przez otwarte okno z 53. piętra apartamentu na Manhattanie. Śmierć syna wstrząsnęła muzykiem. Z tragedią próbował uporać się pisząc muzykę - w ten sposób powstała ballada "Tears in Heaven", jeden z najbardziej przejmujących utworów w dorobku Claptona. Wykorzystany w filmie "Rush" (polski tytuł "W matni") utwór przyniósł muzykowi trzy nagrody Grammy.
"Kiedy zmarł Conor, zmarł także nasz związek. Nie ma takiego dnia, abym nie myślała o nich obu" - mówiła włoska modelka i aktorka Lory Del Santo, matka Conora Claptona.
Również Eric Clapton jeszcze kilka lat po tragedii mówił w wywiadach, że ciągle czuje ból i winę po utracie swego syna. Czuje się winny, ponieważ wchodząc do budynku widział zgromadzonych wokół ludzi, ale nawet nie spojrzał na to, co się stało. Ma pretensje do siebie, że nie był w tych ostatnich chwilach przy swoim synu i - jak powiedział - będzie z tym poczuciem winy żył już zawsze.
"Niemal podświadomie zastosowałem muzykę jako środek uzdrawiający i okazało się, że to zadziałało. Muzyka daje mi wiele szczęścia i potrafi goić moje rany" - mówił Clapton.
Clapton po rozstaniu z Del Santo związał się z młodszą o 31 lat asystentką Melią McEnery. Przez rok spotykali się w tajemnicy, by w 1999 r. oficjalnie ogłosić swój związek. Pobrali się w 2002 r. - doczekali się trzech córek: Julie Rose (ur. 2001), Elli May (ur. 2003) i Sophie Belle (ur. 2005).
Co planuje Eric Clapton?
W październiku 2024 r. Clapton wypuścił swój ostatni jak dotychczas album "Meanwhile". Na płytę trafiło sześć nowych utworów i osiem piosenek, które wypuszczał na singlach od 2020 r. Część z nich to covery - m.in. standard "Moon River" z udziałem starego druha Jeffa Becka, zarejestrowany na kilka miesięcy przed jego śmiercią, "You've Changed" Chucka Berry'ego i spopularyzowany przez Elvisa Presleya "Always on My Mind".
Za sprawą niektórych utworów z tego wydawnictwa i wygłaszanych publicznie poglądów, głównie na temat pandemii i działań władz związanych z obostrzeniami, Clapton wylądował na uboczu. "Moja rodzina i przyjaciele uważają, że i tak jestem wariatem. Mój telefon nie dzwoni zbyt często. Nie dostaję już tak wielu wiadomości i e-maili" - mówił słynny muzyk.
W połowie kwietnia 80-letni już gitarzysta powróci do Japonii, gdzie przyjmowany jest iście po królewsku. Tam ma zaplanowane osiem występów w hali Nippon Budokan w Tokio (na większość nie ma już biletów). Później wróci do Wielkiej Brytanii (cztery koncerty, w tym trzy w Royal Albert Hall w Londynie), by na przełomie maja i czerwca zagrać raptem cztery razy w kontynentalnej Europie (dwa razy w Mediolanie we Włoszech plus Paryż i Nicea we Francji). Z kolei we wrześniu da sześć koncertów w Stanach Zjednoczonych.
"Jest wiele rzeczy, których chciałbym jeszcze dokonać. Jednocześnie coraz poważniej myślę o zakończeniu kariery. Pozwolę sobie jednak, bez jakiegokolwiek powodu, na nagrywanie płyt w studio. Nie chciałbym jednak wychodzić na scenę i być w formie, która by mnie kompromitowała" - mówił dobre kilka lat temu Eric Clapton.