Od nagrań w pokoju do jednej z największych popowych gwiazd na świecie. Czego nie wiesz o Billie Eilish?
Niewielu osobom w ostatnich latach udało się tak szybko zrobić spektakularną karierę jak Billie Eilish. Amerykanka jest dzisiaj jedną z największych popowych gwiazd na świecie. Gdyby ktoś w to nie wierzył, może spróbować na przykład kupić bilet na którykolwiek koncert wokalistki. Mały spoiler: nie będzie łatwo. Chociaż artystka tworzy od dawna, swój nagły sukces zawdzięcza przypadkowi. Czego jeszcze mogliście nie wiedzieć o Billie Eilish?
Osoba znikąd nagle wkracza do wielkiego, pełnego pułapek i całkowicie obcego sobie świata show-businessu - to nie ten przypadek. Billie Eilish pochodzi z artystycznej rodziny. Rodzice wokalistki zajmują się między innymi aktorstwem. Maggie Baird można było zobaczyć choćby w serialach "Kości" i "Z archiwum X", a Patricka O'Connella w produkcjach "Prezydencki poker" oraz "Iron Man". Oboje zajmują się też muzyką, więc nie jest wielką tajemnicą, że Eilish miała nieco ułatwiony start w branży. Niekoniecznie dlatego, że rodzina cokolwiek jej załatwiła, chociaż i takie zarzuty się pojawiały. Chodzi raczej o cenne rady i pomoc w poruszaniu się w środowisku. Do tego rodzince artystki od początku towarzyszyli jej w trasach koncertowych, a matkę często można było zobaczyć za kulisami wywiadów.
Billie Eilish Pirate Baird O’Connell, bo tak naprawdę nazywa się wokalistka, już w dzieciństwie bardzo interesowała się muzyką. Artystka najpierw, w wieku sześciu lat, nauczyła się grać na ukulele, potem trafiła do chóru dziecięcego, a swój pierwszy utwór napisała w wieku 11 lat. Eilish i jej brat Finneas pobierali domową edukację. Ich matka, która jest również nauczycielką, nie tylko przerabiała z dziećmi program szkolny, ale też zachęcała je do angażowania się w sztukę - muzykę, taniec, aktorstwo. Trzeba przyznać, że przyniosło to niezłe efekty. Wokalistka wymienia właśnie Maggie oraz brata jako osoby, które najbardziej zainspirowały ją do pisania i śpiewania.
Billie Eilish: Sukces, którego nikt nie planował
No właśnie, brat. Ten duet jest najlepszym dowodem na to, że z rodziną czasem wychodzi się dobrze nie tylko na zdjęciu. Finneas, podobnie jak rodzice, od lat interesuje się aktorstwem, zagrał między innymi w "Złej kobiecie" i "Współczesnej rodzinie", ale jego główną pasją jest muzyka. O'Connell już w szkole założył własny zespół, jednak sławę zdobył dzięki współpracy z siostrą - i to trochę przez przypadek. Muzyk doskonale wiedział, że Billie świetnie śpiewa, więc kiedy okazało się, że siostra potrzebuje piosenki na zajęcia tańca, oddał jej utwór, który przygotowywał dla własnej grupy, The Slightlys. Artysta stwierdził przy okazji, że głos Billie lepiej się tu sprawdzi, więc rodzeństwo nagrało i wyprodukowało "Ocean Eyes". Muzycy umieścili piosenkę w serwisie Soundcloud, żeby nauczycielce tańca łatwo było ją odsłuchać i ściągnąć. O’Connellowie jednak ustawili utwór jako publiczny i w ciągu zaledwie kilkunastu dni "Ocean Eyes" miało setki tysięcy odsłon.
Wtedy menedżer Finneasa zauważył ogromny potencjał duetu i zaproponował, żeby rodzeństwo już na stałe pracowało razem. W ten sposób muzycy, którzy zaczynali od wspólnego tworzenia piosenek w skromnym pokoju i nagrywania między łóżkiem a biurkiem, w ciągu kilku tygodni stali się obiektem zainteresowania wytwórni płytowych. "Ocean Eyes" z kolei trafiło do wielu stacji radiowych na świecie. Billie co prawda musiała zrezygnować z tańca z powodu kontuzji, za to w muzyce radzi sobie świetnie, a rodzeństwo nadal wspólnie tworzy piosenki. Finneas produkuje, Billie śpiewa, oboje cieszą się sukcesami. Muzyk powiedział magazynowi "Billboard": "Nasza więź jest nie do ruszenia". Starszy brat wokalistki w wolnych chwilach współpracuje z innymi artystami, ma też na koncie solowy album.
"To rzeczy, których nigdy byś nie zauważył po prostu podczas rozmowy ze mną. Jednak dla mnie są bardzo męczące" - tak wokalistka mówi o objawach zespołu Tourette’a. Artystka otwarcie opowiedziała o nich Davidowi Lettermanowi w programie "My Next Guest Needs No Introduction". Billie została zdiagnozowana, kiedy miała 11 lat. Zespół Tourette’a objawia się najczęściej tikami albo tym, że chory zaczyna wypowiadać słowa, których w ogóle nie chciał używać, na przykład przeklina. Gwiazda przyznała, że jej dolegliwości nie były silne i w większości zanikły. Zostały tylko drobne objawy, ale i tak potrafią dać się we znaki, głównie z powodu reakcji innych.
"Najczęściej ludzie reagują w ten sposób, że się śmieją, bo myślą, że próbuję być zabawna. Zawsze jest to dla mnie niesamowicie obraźliwe" - stwierdziła artystka. Tiki dokuczają Eilish przede wszystkim wtedy, gdy spokojnie z kimś rozmawia, za to nie stanowią problemu podczas występów. Wokalistka otwarcie mówi o swoich objawach, bo uważa, że w ten sposób pomaga innym chorym. Co więcej, Billie zna więcej artystów, którzy prywatnie przyznali, że cierpią na to samo, ale nie chce zdradzać ich nazwisk, bo oni sami wolą utrzymać to w tajemnicy. Wokalistka ma też synestezję. Na czym to polega? Człowiek w odpowiedzi na jakiś bodziec ma nietypowe wrażenia wzrokowe, dotykowe albo na przykład smakowe. U Billie objawia się to tym, że artystka "widzi" muzykę. Piosenka ma dla niej kolor, kształt, numer i teksturę. To dlatego Eilish tak wielką wagę przykłada do teledysków i wizualnej strony swojej twórczości. Piosenkarka uważa, że klipy powinny być stworzone tak, żeby po wyłączeniu dźwięku nadal robiły ogromne wrażenie.
Kiedy spotykasz swojego idola
Być może nie słychać tego w jej twórczości, dla wielu osób pewnie na szczęście, ale Billie ma na koncie dość oryginalne muzyczne fascynacje. Jako nastolatka wokalistka uwielbiała Spice Girls. Uwielbiała przez duże "u", bo artystka około 40 razy obejrzała film "Spice World", więc chyba zasłużyła na odznakę "wzorowej fanki". Eilish kochała też swego czasu muzykę Justina Biebera. Pokój artystki był obwieszony plakatami idola. Wokalista odważyła się nawet w 2014 roku wysłać prywatną wiadomość do muzyka w mediach społecznościowych, ale to samo robiło każdego dnia kilkadziesiąt tysięcy innych fanów, więc Billie nie doczekała się odpowiedzi. Wtedy. Tak się złożyło, że kiedy o artystce zrobiło się głośno, Justin zaczął śledzić ją w sieci. Wtedy dostał powiadomienie, że Eilish kilka lat wcześniej do niego pisała. Bieber nadrobił zaległości i odpowiedział na starą wiadomość. Lepiej późno niż wcale, prawda? Może nawet lepiej, że tak się złożyło, bo przynajmniej artyści mieli okazję współpracować. Kanadyjczyk nie jest dzisiaj jedynym sławnym fanem wokalistki.
Muzyką Billie zachwycają się między innymi: Elton John, Julia Roberts, Camila Cabello i Katy Perry. Dave Grohl wprost stwierdził, że popularność Eilish przypomina mu to, co działo się na początku lat 90. z Nirvaną. Na koncercie artystki można spotkać nawet Thoma Yorke’a, którego raczej trudno zachwycić. Lider Radiohead powiedział "The Times", co mu się podoba w twórczości Billie: "Działa po swojemu. Nikt nie mówi jej, co robić".
"Zostawcie zwierzęta w spokoju" - napisała Billie w sieci i chyba nikt już nie dziwi się, że artystka została weganką. Wokalistka przyznała w rozmowie z "Montreality", że nigdy nie jadła mięsa i dorastała jako wegetarianka. Całkowita rezygnacja z produktów pochodzenia zwierzęcego nie była więc dla niej wielkim problemem. Sprawę ułatwił też fakt, że - jak się okazało - piosenkarka ma nietolerancję laktozy. Eilish przyznaje, że przeraża ją sposób, w jaki traktowane są zwierzęta hodowane na mięso. Artystka lubi dyskutować na temat wegetarianizmu i weganizmu z fanami. Billie wzięła też udział w akcji PETA, w której namawiała do rezygnacji z mięsa chociaż przez jeden dzień w tygodniu. Miłość do zwierząt nie kończy się jednak dla wokalistki na talerzu. Eilish ma na przykład psy, które trafiły do niej ze schroniska. Tu ważna informacja dla fanów: jeśli chcecie zapunktować u swojej idolki, nie kupujcie zwierząt z hodowli. Artystka uważa, że na świecie jest tyle psów, które szukają opiekunów, że to czasem wręcz nie fair kupować zwierzaka, zamiast go adoptować.
Zombie? Uwielbiam!
Billie nie ukrywa, że jest wielką fanką seriali. Co prawda rodzina O’Connellów przez wiele lat nie miała kablówki, ale artystka zdążyła później nadrobić zaległości i ma swoje ulubione produkcje. Jedną z nich jest "The Walking Dead". Wokalistka napisała nawet swego czasu piosenkę o apokalipsie zombie, a jeśli ktoś uważnie prześledzi tekst "Fingers Crossed", znajdzie w nim nawiązania do dialogów, a nawet tytułów odcinków. Eilish uwielbia też "The Office", w amerykańskiej wersji. Artystka do tego stopnia pokochała serial, że umieściła fragment dialogu z jednego z odcinków w piosence "My Strange Addiction". Wokalistka przyznała, że po prostu zgrała fragment z serwisu streamingowego dla zabawy, bo nawet nie liczyła na to, że dostanie zgodę na wykorzystanie go. Tu twórcy ją zaskoczyli.
Nic dziwnego, że fanka niespodzianek lubi też horrory, między innymi "American Horror Story". Billie jednak nie tylko ogląda, ale też ma swoje małe zasługi dla serialowo-filmowego świata. Jej piosenki pojawiły się w produkcji "13 powodów", a także oczywiście w bondowskim "Nie czas umierać" i ostatnio w "Barbie".
Czytaj też:
Billie Eilish kończy 20 lat. Największe odkrycie muzyczne od lat?
Mogłoby się wydawać, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach. Billie Eilish, która kończy okrągłe 20 lat, jest na rynku muzycznym od najmłodszych lat. I choć na początku była rozpoznawalna jedynie w kręgu młodych miłośników popu, to jej staranność w doborze repertuaru i tajemniczy wizerunek prowadzi ją na sam szczyt sławy. Kim jest Billie Eilish?