Prawie 40 lat temu obrabowano grób Jima Morrisona. Po latach odnaleziono zgubę

Pomnik amerykańskiego wokalisty Jima Morrisona znanego przede wszystkim z twórczości w zespole The Doors został skradziony z jego grobu 37 lat temu. Teraz doszło do zupełnie przypadkowego odkrycia przez francuską policję. Popiersie odnaleziono podczas śledztwa prowadzonego przez przez finansową i antykorupcyjną jednostkę policji, które nie miało żadnego związku z oryginalną kradzieżą.

Jim Morrison zmarł 3 lipca 1971 roku i pochowany został w kąciku poetów popularnego cmentarza Père-Lachaise, gdzie spoczywają także Edith Piaf czy Oscar Wilde. Fani The Doors regularnie odwiedzają grób Morrisona zostawiając po sobie m.in. graffiti poświęcone muzykowi.

Na ten moment niewiele informacji na temat śledztwa zostało upublicznionych, nie wiadomo także, kto stoi za kradzieżą posągu.

Jak przekazała lokalna policja agencji "Agence France-Presse", odkrycia dokonano podczas śledztwa w sprawie oszustwa. Nie jest jasne także, czy popiersie powróci na grób muzyka. Zarządca cmentarza w rozmowie z "Le Figaro" przyznał, że policja nie podejmowała jeszcze próby zwrócenia zguby: "Policja się z nami nie skontaktowała, więc nie wiem, czy popiersie zostanie nam zwrócone".

Popiersie z białego marmuru zostało stworzone przez chorwackiego artystę Mladena Mikulina z okazji 10. rocznicy śmierci muzyka. Statua zaginęła w 1988 roku.

Przedstawiciele majątku Morrisona zapytani przez "Rolling Stone" o zaistniałą sytuację, wyrazili duże zadowolenie, że "fragment historii" został znaleziony, dodając, że rodzinie zależało, aby pomnik pojawił się na grobie wokalisty.

Jim Morrison mieszkał w dzielnicy Marais w Paryżu, gdzie zmarł nagle w wieku 27 lat. Odnalazła go wówczas jego partnerka Pamela Courson. Przyczyną śmierci piosenkarza była niewydolność serca zaostrzona przez nadmierną konsumpcję alkoholu. W latach 1965-1971 tworzył z legendarną rockową grupą The Doors znaną z przebojów takich jak "Light My Fire"czy "People Are Strange".