Najgorsze płyty 2015 - świat
Były prezenty od naszych recenzentów za najlepsze płyty 2015, czas na rózgi. Sprawdźcie najsłabiej ocenione albumy mijającego roku ze świata.
Na naszych łamach w ciągu ostatnich 12 miesięcy opublikowaliśmy prawie 200 recenzji - od najważniejszych gwiazd po głośnych debiutantów, od hip hopu, muzyki elektronicznej, przez klasykę rocka i szeroko pojętą alternatywę po najbardziej ekstremalne odmiany metalu. Poniżej znajdziecie 10 zagranicznych albumów ocenionych przez naszych recenzentów na trójki i czwórki (w 10-stopniowej skali).
Conchita Wurst - "Conchita" (ocena 3/10)
Debiutancki album Conchity Wurst, wydany niemal dokładnie rok po triumfie na Eurowizji 2014. Thomas Neuwirth wizerunek Conchity przybrał w 2011 roku. Jak sam stwierdził w jednym z wywiadów, nie chce być kobietą, a w domu jest "bardzo leniwym facetem zachowującym się jak królowa". Swoje alter ego kobiety z brodą Austriak wykreował z powodu wcześniejszej dyskryminacji jego orientacji seksualnej.
Płyta "Conchita" zawiera 12 piosenek, których głównym przesłaniem jest wiara w siebie, zachęcanie do bycia sobą i nieoglądania się na innych, wśród nich przeboje singlowe - "Heroes" i "You Are Unstoppable" oraz utwór, który dał Conchicie wygraną na Eurowizji 2014 - "Rise Like A Phoenix". Od strony muzycznej album zawiera fuzję wszystkich ulubionych gatunków wokalistki - od muzyki pop po orkiestrowe aranżacje przywodzące na myśl austriackiego walca. Wśród swoich idolek Conchita wymienia takie wokalistki, jak m.in. Cher, Shirley Bassey czy Tinę Turner.
Zobacz również:
"Jeżeli wygrywając Eurowizję Conchita stała się jakąś ikoną, to muzyczny poziom płyty kompletnie tego ciężaru nie podtrzymuje" - narzekaliśmy.
Bryan Adams - "Get Up" (3/10)
Zobacz również:
"Get Up" to pierwsze wydawnictwo Kanadyjczyka z premierowymi piosenkami od płyty "11" z 2008 roku. Produkcją albumu zajął się Jeff Lynne - założyciel i lider grupy Electric Light Orchestra, współtwórca supergrupy Travelling Wilburys, producent pracujący z m.in. Paulem McCartneyem, George'em Harrisonem, The Beatles i Joe Cockerem. Z kolei przy pisaniu tekstów Bryanowi Adamsowi pomagał Jim Vallance, z którym pracuje od pierwszych sukcesów z końca lat 70. (płyta "Reckless" z takimi przebojami, jak m.in. "Summer of '69", "Run to You", "Heaven", "Somebody" i "It's Only Love" z Tiną Turner).
"Na 'Get Up' z dawnego talentu do rzucania w świat megastadionówek zostało niewiele. Prędzej obietnica, niż realizacja" - zarzucał nasz recenzent.
The Corrs - "White Light" (3/10)
Irlandzkie rodzeństwo Corr (siostry Andrea, Caroline i Sharon oraz brat - Jim) po 10 latach spędzonych na solowych karierach i wychowywaniu dzieci zeszło się ponownie, by pod szyldem The Corrs przypomnieć się nową płytą "White Light".
"To nigdy nie był wielki zespół, ale można było ich słuchać z relatywnie małym bólem. Teraz i tego nie ma" - oceniał nasz recenzent.
Hilary Duff - "Breathe In. Breathe Out" (3/10)
Jedna z popularniejszych (ponad 15 mln sprzedanych płyt) amerykańskich wokalistek młodego pokolenia po 8 latach przerwy powróciła z piątym albumem. Płyta "Breathe In. Breathe Out" Hilary Duff powstała we współpracy z najgorętszymi nazwiskami w branży muzycznej - za teksty oraz produkcję odpowiadają między innymi: Tove Lo, Ed Sheeran, Matthew Koma (Zedd, Alesso, Tiesto, One Republic) i Bloodshy (Britney Spears, Madonna, Jennifer Lopez, Katy Perry).
"Patrzy się na Hilary z przyjemnością. Słucha się jej natomiast ze znużeniem. Więc lepiej nie słuchać" - czytamy w recenzji.
One Direction - "Made in the A.M." (3/10)
Pierwszy materiał brytyjsko-irlandzkiej grupy nagrany bez udziału Zayna Malika, który nieoczekiwanie ogłosił swoje odejście pod koniec marca, łamiąc tym samym serca tysiącom nastolatek na całym świecie. Jeden z pięciu wokalistów najpopularniejszego obecnie boysbandu po kilku miesiącach podpisał solowy kontrakt i zaczął prace nad debiutanckim materiałem. Jego koledzy z One Direction przygotowali piąty album, jednocześnie zapowiadając przerwę w działalności.
"Gdyby pożegnali się 'Four' wstydu by nie było. A tak jest" - narzekał nasz recenzent, który rok wcześniej wspomnianą płytę "Four" pochwalił (6/10).
David Duchovny - "Hell or Highwater" (4/10)
Debiutancki album Davida Duchovny'ego, aktora znanego przede wszystkim z seriali "Z archiwum X" i "Californication". "Hell or Highwater" to 12 utworów utrzymanych w stylistyce folk rocka, będący hołdem dla jego muzycznych inspiracji.
"Sympatyzując z takimi klimatami Duchovny punktuje raz jeszcze, ale w przeciwieństwie do takiego kolegi po fachu, jak Hugh Laurie, bardziej przypomina niedzielnego grajka na gościnnych występach niż rodzącego się na naszych oczach, solidnego folkrockowego artystę" - ocenialiśmy debiut agenta Muldera.
Demi Lovato - "Confident" (4/10)
"Confident" był zapowiadany jako "najdojrzalszy album w karierze" Demi Lovato, na którym odsłania swoje zupełnie nowe, intrygujące i odważne wcielenie. "Chciałam czegoś, co najlepiej odda tytuł płyty i pokaże, gdzie jestem w branży muzycznej. Nigdy nie byłam bardziej pewna siebie i to oddaje mój album" - mówiła 23-latka, która w ostatnim czasie borykała się ze sporymi problemami zdrowotnymi (m.in. bulimia, zaburzenia afektywne dwubiegunowe). Przy płycie pomagali jej popowi specjaliści: Max Martin, Ali Payami, Alexander Erik Kronlund i Savan Kotecha, a gościnnie na albumie pojawili się Sirah oraz Iggy Azalea.
"Demi Lovato, słodki kotek, stoi przed lustrem i miauczy. W lustrze widzi lwa, a w uchu słyszy ryk" - tak zaczyna się nasza recenzja "Confident".
Major Lazer - "Peace is the Mission" (4/10)
Trzecia płyta kolektywu Major Lazer, którego główną postacią jest amerykański didżej, producent i kompozytor Thomas Wesley Pentz, znany jako Diplo. Na wydawnictwie pojawiło się wielu gości: Elliphant, Wild Belle, Pusha T, 2 Chainz, Travi$ Scott, Jovi Rockwell, Tarrus Riley, Mad Cobra, Nyla i Chronixx, Ariana Grande, Ellie Goulding oraz MØ, której głos pojawia się w przeboju "Lean On" (ponad 920 mln odtworzeń teledysku).
"Choć Diplo zna wiele producenckich sztuczek, muzyką środka i płytą o charakterze nierównej składanki tym razem mnie nie nabierze" - przestrzegał nasz recenzent.
Marina and the Diamonds - "Froot" (4/10)
Marina Diamiandis, występująca i nagrywająca jako Marina And The Diamonds nad "Froot" pracowała w studiu z Davidem Kostenem (m.in. Bat For Lashes, Everything Everything). Walijską wokalistkę wspierał także znany z The Cure Jason Cooper.
"Jesteśmy przy trzeciej płycie Mariny, która doskonale pokazuje, jak blisko nam do ściany [w inteligentnym, damskim popie]" - wytykaliśmy.
Carrie Underwood - "Storyteller" (4/10)
Zobacz również:
Carrie Underwood, laureatka amerykańskiego "Idola" z 2005 roku, to jedna z najpopularniejszych wokalistek sceny pop-country. W tym roku miała przynajmniej dwa powody do radości: na świat przyszedł jej pierwszy syn Isaiah i ukazała się piąta studyjna płyta. Tym razem produkcją materiału zajęli się m.in. Jay Joyce, Mark Bright i Zach Crowell.
"Numery trzymające się blisko klasyki country, wygładzone brzmienia i refreny rodem z oper mydlanych najprawdopodobniej nigdy się w Stanach nie znudzą, ale z perspektywy obcego podwórka, wielka niegdyś nadzieja amerykańskiej piosenki nadal drepcząca w tym samym miejscu, to widok mało atrakcyjny. I nie mam tu wcale na myśli jej urody" - ocenił nasz recenzent.
W 2015 roku płyty recenzowali: Michał Boroń, Tomek Doksa, Bartosz Donarski, Marcin Flint, Jadwiga Marchwica, Olek Mika, Krzysztof Nowak, Katarzyna Pająk, Rafał Samborski, Maciej Tomaszewski, Paweł Waliński, Daniel Wardziński.