Axl Rose: Fani się niecierpliwili, a on oglądał serial. I tak od lat go kochają

Marzył o byciu zawodowym koszykarzem, ale kiedy zobaczył w telewizji teledysk "Angie" The Rolling Stones, znalazł nowy pomysł na życie. Axl Rose zainspirował się Mickiem Jaggerem i spółką nie tylko muzycznie. Wokalista Guns N' Roses ma na koncie takie wybryki i historie, które zaskoczyłyby nawet tę legendę rocka.

Axl Rose (Guns N' Roses) aresztowany w St. Louis w 1991 roku za atak na widza
Axl Rose (Guns N' Roses) aresztowany w St. Louis w 1991 roku za atak na widza Bill Turnbull/NY Daily News ArchiveGetty Images

Wspomniany Mick Jagger, którego Axl Rose oglądał kiedyś tylko w telewizji, kilkanaście lat później wypytywał młodszego kolegę o jego bójkę z Davidem Bowiem. Axl uderzył autora "Space Oddity" (sprawdź!) za to, że flirtował z jego dziewczyną. Mocne? To i tak nic przy tym, co jeszcze ma na koncie lider Guns N' Roses.

Axl Rose zamiast sceny wybierał jedzenie i... filmowy seans

Pewnego dnia, w połowie lat 80., Guns N' Roses jechali na koncert do San Francisco. Niestety van muzyków zepsuł się na autostradzie międzystanowej. Zdesperowani artyści zabrali te instrumenty, które byli w stanie unieść i przemierzyli kilkadziesiąt kilometrów pieszo, żeby zorganizować awaryjny dojazd i dotrzeć na czas. Tę historię pewnie z łezką w oku wspominali później fani, którzy wiele razy musieli czekać na to, aż Axl w końcu zdecyduje się wyjść na scenę - o ile w ogóle się na niej pojawi. Zmorą ekipy zespołu oraz fanów były przez wiele lat spóźnienia wokalisty.

Rose często udowadniał światu, że godzina rozpoczęcia koncertu jest tylko umowna, przynajmniej dla niego. Doszło do tego, że fani licytowali się w sieci, kto musiał dłużej czekać na występ, chociaż zwycięzcy wcale nie byli zadowoleni. Co ciekawe, takie rzeczy zdarzały się nie tylko za najlepszych czasów Gunsów, ale też wtedy, kiedy Axl pokłócił się z dawnymi kolegami i nie był w najlepszej formie, więc takie wybryki tym bardziej zadziwiały.

Co mogło być powodem spóźnienia artysty? Wszystko, dosłownie wszystko. Organizatorzy jednego z koncertów na Florydzie usłyszeli na przykład od współpracowników wokalisty, że Axl ogląda akurat film "Wojownicze Żółwie Ninja II: Tajemnica szlamu". W wojowniczych nastrojach był też tłum, który zdecydowanie za długo czekał już na artystę przed sceną, ale nikt się tym zbytnio nie przejął, a menedżerowie postanowili poczekać, aż Rose dokończy seans. Zdarzały się też bardziej skomplikowane sprawy.

Kiedy kilkadziesiąt tysięcy ludzi czekało na występ Guns N’ Roses w Buenos Aires, muzyk siedział jeszcze w hotelu, z którego nie zamierzał się ruszyć, dopóki nie zje chili con carne. Kłopot w tym, że hotelowe menu nie zawierało takiego dania. Asystent wokalisty pognał więc do kuchni ze specjalnym zamówieniem, a kiedy do pokoju dotarło coś, co jednak w niczym nie przypominało chili, mężczyzna szybko rzucił talerzem o ścianę, żeby nie wyprowadzić Axla z równowagi. To musiało zrobić wrażenie na artyście, bo Rose od razu wstał i pojechał na koncert.

Wokaliście zdarzało się też zejść ze sceny znacznie wcześniej, niż życzyliby sobie tego fani. Latem 1992 roku grupy Faith No More, Guns N’ Roses i Metallica grały w Montrealu w ramach wspólnej trasy. Ten występ przeszedł do historii, bo artyści postanowili uraczyć ponad 50 tysięcy widzów efektami pirotechnicznymi i nie wszystko poszło zgodnie z planem. Podczas występu Metalliki James Hetfield przez pomyłkę stanął w złym miejscu i trafił w sam środek wielkich płomieni. Muzyk doznał poważnych poparzeń twarzy oraz ręki, z którą zresztą miał problemy jeszcze przez wiele miesięcy. Metallica nie dała rady dokończyć występu, zszokowani koledzy Jamesa wyszli do fanów i ich przeprosili.

Publiczność oczywiście wykazała się zrozumieniem, wsparła zespół oklaskami, poza tym tego wieczoru na scenie mieli pojawić się jeszcze Gunsi, więc było na co czekać. Axl nie bardzo chciał występować, zwłaszcza po wypadku Hetfielda. Przekonanie wokalisty do wyjścia zajęło ponad dwie godziny. Kiedy ekipa pojawiła się już na scenie, artysta skarżył się na problemy z odsłuchem, znikał za kulisami między piosenkami, siadał na podeście perkusyjnym, aż w końcu, zdenerwowany, rzucił mikrofonem o ziemię i krzyknął: "Spadam stąd!". Kiedy zapaliły się światła i stało się jasne, że to naprawdę koniec, tłum się wściekł. Nie skończyło się jednak na niemiłych komentarzach. Fani zaczęli od niszczenia sprzętu i stoisk z gadżetami, a skończyli na ulicznych zamieszkach. Wściekli ludzie wybijali szyby w sklepach i palili samochody. Nawet specjalne oddziały policji, zwożone autobusami, ledwo dały sobie radę z opanowaniem sytuacji. Muzycy oczywiście nie mogli w tym czasie opuścić miejsca koncertu, więc ekipa zajęła się imprezowaniem, bo cóż lepszego można robić w takiej sytuacji? Gunsi dostali po tym wydarzeniu wieloletni zakaz występów w Montrealu.

Co ciekawe, Axl swego czasu był bardzo mocno zainteresowany duchowością i ezoteryką, a nawet konsultował się w sprawach zawodowych z medium. To właśnie ta osoba przestrzegała wokalistę przed występami w miejscach na literę "m", które miały być dla niego pechowe. Muzyk posłuchał i długo omijał takie miasta, ale po latach się przemógł i litery przestały mieć dla niego znaczenie. Trzeba jednak przyznać, że kiedy Rose ruszył w trasę z AC/DC w roli gościnnego wokalisty, ekipa chwaliła artystę za profesjonalizm i punktualność. Tak, to był ten sam Axl.

"Dzięki tej beznadziejnej ochronie idę do domu"

Życie gwiazdy rocka to nie tylko wieczne imprezy i uwielbienie milionów, ale też męczące podróże oraz wiele obowiązków, które również do przyjemnych nie należą. Zdarza się, że niektórzy nie wytrzymują presji i w stresowych sytuacjach zamiast zachować zimną krew, dają się ponieść emocjom. Axl coś o tym wie. W 1991 roku Guns N' Roses grali koncert w Riverport Amphitheater w St. Louis. W pewnym momencie muzyk dostrzegł w tłumie osobę, która filmowała występ. Artysta nie był tym zachwycony i zaczął krzyczeć do mężczyzny, żeby natychmiast opuścił kamerę, a do ochrony, żeby się tym zajęła. Kiedy "operator" nie posłuchał, a ochrona nawet nie ruszyła się z miejsc, wokalista postanowił sam zająć się sprawą. Rose skoczył w tłum, odebrał sprzęt, a przy tym poturbował kilka osób.

Ekipa zespołu zaprowadziła muzyka z powrotem na scenę, a wtedy Axl rzucił: "Dzięki tej beznadziejnej ochronie idę do domu" i cisnął mikrofonem o podłogę. W obronie wokalisty można powiedzieć, że bramkarze rzeczywiście nie pracowali najlepiej. Podczas tego samego występu w stronę muzyków kilka razy poleciały butelki, które nie zostały skonfiskowane przy wejściu. Nic dziwnego, że ci sami ochroniarze nie poradzili sobie z trzygodzinnymi zamieszkami, które wybuchły po koncercie. Axl nie odpowiedział co prawda za ich wywołanie, ale za spore zniszczenia już tak, jednak dopiero po roku. Guns N' Roses ruszyli wkrótce w trasę koncertową poza USA, więc wokalisty nie dało się nawet aresztować. Kiedy już doszło do rozprawy, artysta zdecydował się na ugodę i między innymi zapłacenie 50 tysięcy dolarów lokalnym organizacjom. Rose, impulsywność i ochroniarze - to w ogóle fatalna kombinacja. Kilkanaście lat po wydarzeniach w St. Louis muzyk pod wpływem pokłócił się z przypadkową kobietą w hotelu w Szwecji. Kiedy ochroniarz chciał przerwać bójkę, wokalista ugryzł go w nogę. Axl wytrzeźwiał za kratkami, a następnego dnia przyznał się do winy, dostał mandat i wypłacił odszkodowanie pracownikowi hotelu.

Axl Rose przez wiele lat brzydził się bronią, dlatego jego znajomi zdziwili się, kiedy muzyk zaczął kolekcjonować broń. Artysta zainteresował się strzelaniem zwłaszcza po obejrzeniu "Wściekłych psów" Quentina Tarantino. Wokalista używał jednak czasem broni w dość niekonwencjonalny sposób. Dawny asystent gwiazdy wspominał w swojej książce ciekawą sytuację z początku lat 90. Muzyk miał akurat przerwę w trasie, więc postanowił spędzić ten czas w swoim domu w Malibu. Pewnego dnia do salonu wleciała ćma. Craig Duswalt i jego asystent - to nie pomyłka, w końcu to złote czasy Gunsów i asystent też miał pracownika - próbowali pozbyć się owada. Okazało się jednak, że ćma była sprytniejsza. Kiedy Rose zobaczył ten nierówny pojedynek, kazał współpracownikom obserwować owada, pobiegł na górę i wrócił ze strzelbą. Wokalista położył się na podłodze, wycelował do nieproszonego gościa i załatwił sprawę. Pewnie packa na muchy byłaby skuteczniejsza, ale Axl nigdy nie lubił prostych historii.

Bilet lotniczy dla słonia

Nie byłoby gwiazd bez gwiazdorskich zachcianek, prawda? Swego czasu głośno było o tym, że Axl życzy sobie na zapleczu koncertów włoskich kanap ze skóry, a także kwadratowych arbuzów. Gdyby ktoś się zastanawiał, takie owoce istnieją, są hodowane w specjalnych naczyniach i popularne na przykład w Japonii, mimo wysokiej ceny. To jednak żadne ekstrawagancje w porównaniu do pewnego biletu lotniczego, jaki zarezerwował kiedyś muzyk. Na początku lat 90. Rose był w trasie koncertowej i akurat zbliżały się urodziny jego ówczesnej dziewczyny. Stephanie Seymour kojarzy pewnie każdy fan Guns N' Roses, bo to właśnie ona wystąpiła w teledysku do "November Rain". Wokalista chciał kupić Stephanie coś wyjątkowego i we Francji znalazł wielkiego pluszowego słonia. Artysta wykupił dla maskotki miejsce siedzące na pokładzie i wysłał prezent samolotem z Paryża do Nowego Jorku. Tak oto słoń poleciał superszybkim Concordem, za jedyne 10 tysięcy dolarów.

Inną samolotową historię Axla ujawnił Cameron Crowe, autor produkcji o menedżerach, którzy opiekują się muzykami w trasie. Członek ekipy Gunsów opowiedział reżyserowi o tym, jak wokalista zostawił kiedyś w Londynie swoją żółtą kurtkę. Artysta zakładał ją na scenę, a tak się złożyło, że miał akurat grać koncert w Stanach. Rose stwierdził, że bez kurtki nie wystąpi, więc kazał jednemu z członków ekipy kupić bilet na najbliższy samolot i jak najszybciej dostarczyć odzież. Jeśli jesteście ciekawi efektów, to koncert się odbył.

Kłótnie z fanami, którzy bez zgody filmują koncert albo z pracownikami lotniska, którzy wyjątkowo skrupulatnie przeszukują bagaż artysty, to nic przy starciu z popularnym projektantem mody. Axl pojawił się pewnego wieczoru w modnym nowojorskim klubie, na imprezie urodzinowej aktorki Rosario Dawson. Wokalista był tego wieczoru wyjątkowo spokojny i nie szukał kłopotów, ale one znalazły jego. Muzyk relacjonował, że w pewnym momencie przesunął szklankę pewnej kobiety. Naczynie było na brzegu stołu i Rose nie chciał, żeby szklanka się zbiła. Właścicielką drinka okazała się partnerka Tommy'ego Hilfigera, która zresztą była oburzona sytuacją. Zanim Axl zdążył cokolwiek powiedzieć, został spoliczkowany przez projektanta. Wokalista był w szoku. O to, żeby do takich sytuacji więcej nie dochodziło, zadbał Lenny Kravitz. Po awanturze z Hilfigerem Lenny, zresztą w tym samym klubie, uczył Rose'a podstawowych ciosów bokserskich. Gdyby Kravitz zaczął treningi z kolegą kilkanaście lat wcześniej, być może Axl nie stałby się obiektem jeszcze większych żartów jednego z magazynów muzycznych. Pismo mocno krytykowało Guns N’ Roses, więc artysta postanowił wyzwać jego szefa na pojedynek. Naczelny nawet się ucieszył i chciał uzgodnić termin walki, ale Rose nigdy się nie odezwał. Nic dziwnego. Muzyk dowiedział się, że dziennikarz od lat ćwiczy karate. Czasem po prostu lepiej nie ryzykować.

Walczący z memami

Dawna menedżerka Guns N' Roses stwierdziła kiedyś, że Axl ma dwie osobowości: raz jest "słodkim chłopakiem", a raz "demonem z piekła rodem". Muzycy często organizowali w mieszkaniu kobiety huczne imprezy, a nawet rzucali w siebie meblami, więc menedżerka widziała już chyba wszystko. Takim demonem wokalista okazał się na przykład w dniu, w którym zespół miał podpisać kontrakt płytowy, co niektórzy do dziś wspominają. Rose nie mógł znaleźć swoich soczewek kontaktowych i uznał, że na pewno ktoś je ukradł, żeby on nie mógł przeczytać umowy. Artysta stwierdził, że w tej sytuacji nie wybiera się na żadne spotkanie. Koledzy z grupy gorączkowo szukali soczewek, w końcu ekipa znalazła je w kieszeni spodni. Oczywiście były to spodnie Axla. Gunsi spóźnili się kilka godzin, na szczęście wytwórni bardzo zależało na podpisaniu kontraktu, więc nie robiła problemów. Wiele lat później Rose doczekał momentu, w którym akurat żałował, że nie zgubił soczewek. Muzyk natrafił w sieci na kolekcję memów, których był bohaterem, a wydarzyło się to po tym, jak artysta przytył. Bezduszni internauci zmienili nawet tytuły kilku piosenek Guns N' Roses, żeby wyszydzić "grubego Axla", jak go nazywali. Rose się wściekł i zażądał usunięcia memów z wyników wyszukiwania w Google, tłumacząc to kwestią praw autorskich. Prawo było po jego stronie, ale Axl chyba wtedy jeszcze nie znał naczelnej zasady sieci - w internecie nic nie ginie.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas