Next Fest 2025: "Hey, I found my permanent lover" [RELACJA]
Rok temu pisałam materiał o tytule "Jaki jest najlepszy showcase w Polsce i dlaczego Next Fest?". I musiałabym się tak powtarzać co roku. Pisać po kolei o koncertach też nie chcę, bo chociaż to poważna część showcase’u, to nie jedyna istotna. Umówmy się tak, że zbiorę luźne przemyślenia, a na koniec zaproszę do obejrzenia relacji wideo, dobra? Tak zróbmy.

Koncerty. Po pierwsze, jak można było się spodziewać, nie trafiłam wcale na te koncerty, które zaznaczyłam sobie jako must see. Natomiast sama potem mówiłam, że "na Next Feście dobrze się zgubić", bo faktycznie tak najlepiej można wykorzystać formułę showcase'u. Werka, która dzielnie reprezentowała ze mną redakcję, najlepszym tego przykładem.
"Wcześniej przesłuchałam dosłownie jedną piosenkę projektu Powaby i stwierdziłam, że brzmi całkiem przyjemnie. Nic mi nie zawadzało, żaden inny koncert w tym czasie nie zachęcił bardziej niż wycieczka do klubu Muchos, więc decyzja podjęła się sama. Koncert okazał się strzałem w dziesiątkę - właśnie takich bedroom popowych brzmień potrzebowałam na wieczór. Charyzma i urok wokalisty, który swoją przygodę jako Powaby dopiero zaczyna, dopełniły dobrego wrażenia" - po czym sama zaczęłam żałować, że tam nie dotarłam.
W Muchos natomiast obie trafiłyśmy - akurat z premedytacją! - na koncert mopa. "Spodziewałam się wiele, ale chyba nie aż tak wiele. Zaskakujący materiał, którego premiera już w maju, sprawił, że wyszłam z tego występu oszołomiona. Mop wie, jak dobrze połączyć nostalgiczne brzmienia z delikatnymi gitarowymi dźwiękami, aby już za chwilę rozpocząć przysłowiowe łojenie i odlecieć w klimaty psychodeliczne. No i jeszcze ta scenografia - postać przerażającego zegarka, stojąca w rogu sceny przez cały koncert, wręcz nie pozwalała oderwać od siebie wzroku. Wielkie ukłony za ten hipnotyzujący występ" - mówi Weronika.

A ja od siebie mogę dodać, że poszłam tam jako fanka głównie coveru "Kiedy mnie już nie będzie" i "urywek", z kilkoma innymi przesłuchanymi kawałkami na koncie, ale już się poprawiłam i znam wszystko! Chwila prywaty: przepraszamy, że wbiliśmy ci na koncert z kamerą, jak jakaś "Interwencja". Co złego to nie my!
Kolejny występ z mocnego top, zarówno mojego, jak i Weroniki, to zespół Metro. Po usłyszeniu "Na balkonie" pomyślałam, że czuję tam trochę Republiki, po koncercie natomiast doszliśmy do wniosku, że trochę też Maanamu. Ale z pomysłami Metra jest to połączenie idealne. Panowie zapełnili cały The Dubliner i korytarz przed również. W środku było jakieś co najmniej 600 stopni, ale nikt niczego nie żałuje. Że zacytuję Weronikę: "Tak właśnie powinna wyglądać przyszłość polskiej sceny rockowej".
Co jeszcze, co jeszcze… Ofelia w Blue Note - "Na Next Feście zaprezentowała potężną moc swojego wokalu, a o brzmienie wszystkich melodii zadbał zespół, który dorównuje artystce w skradaniu całego show: Wiktoria Jakubowska, Kamil Holden, Hubert Woźniakowski - uwielbiam was" - podsumowuje Werka. Dla mnie w Blue Note z kolei królował BRK, który wydał - według mnie - jedną z najlepszych płyt 2025 roku i wiem, że jest koniec kwietnia, ale wiem też, że swojego zdania nie zmienię również za kilka lat.
Zobacz również:
- Dawid Grzelak: "Moje życie zawsze dążyło do tego, żeby Dawid muzyk z backstage'u mógł w końcu wyjść na scenę" [WYWIAD]
- mop: "Jest jeszcze strasznie dużo pytań, na które nie znam odpowiedzi" [WYWIAD]
- Daniel Godson: "Żeby dać się odkryć, trzeba robić swoje i wyrzucać to w świat" [WYWIAD]
- Metro: "Nagrodą będzie, jak napiszemy album, który zostanie na długo i którego się nie wyprę" [WYWIAD]
Dobijając powoli do koncertowego brzegu: Maks Tachasiuk ("Niebanalne teksty, proste refreny, które prędko wpadały w ucho, melodie, do których aż chce się bujać, i urok osobisty artysty sprawiły, że był to jeden z koncertów, które zapisuję pod hasłem 'odkrycie Nexta'"), Dawid Grzelak ("Dawid skupił się nie tylko na muzyce, lecz także na światłach, dzięki którym zaprezentował prawdziwe widowisko. Choreografia idealnie współgrała z tym, jak gasły i zaświecały się reflektory. Widać było, że wszystko zostało dopięte na ostatni guzik, a artysta ani na chwilę nie wyszedł ze swojej roli. To nie był zwykły koncert, był to artystyczny pokaz, który chciałoby się oglądać w kółko") oraz oczywiście wielkie wydarzenie, czyli koncert zespołu Muchy.
Wspaniale było tłumaczyć ludziom, patrzącym w aplikację Next Festa, co to za zespół Muxxy. Wspaniale było usłyszeć na żywo takie hity jak "Nie przeszkadzaj mi, bo tańczę" albo "Przesilenie". I równie wspaniale było pokrzyczeć "Mój rap, to moja rzeczywistość", ponieważ Muchy zaprosiły na scenę Rycha Peję i uważam, że tak właśnie trzeba obchodzić urodziny.
A teraz już tak naprawdę kończąc temat koncertów, to ja kłaniam się daszkiem do samej ziemi za minishowcase Jarocin Festiwal. Zespół Rosemerry to mój top zeszłorocznych odkryć i mam nadzieję, że jest to też nowe odkrycie dla osób, które trafiły pod tę scenę przechadzając się poznańskim rynkiem. Lamia Sun, chociaż sama zachwycała już na finale Jarocińskich Rytmów Młodych, trochę jeszcze pokombinowała z zespołem i od razu słychać tam dobry vibe i kilka prób na koncie. Scenę zamknęły Szklane Oczy. Jeśli chcielibyście zobaczyć koncert, który jest cały totalną energią, to właśnie ten.

Co oprócz koncertów, spytacie. Otóż wiele. Silent disco? Proszę bardzo. Niesamowity plenerowy koncert z równie niesamowitymi wizualami? A był. Imprezowy tramwaj kursujący po mieście? Jeszcze jak. A może spotkanie gdzieś na szlaku osoby, która mówi: "Mam urodziny i będzie secret gig, to wpadajcie"? No owszem i wszystkiego najlepszego jeszcze raz, Zdzicha. Secret gig był natomiast na gwiezdnym liniowcu Martini Police, którego załoga była ubrana w stosowne kombinezony i nawet znalazł się windziarz, który dowoził na tajemnicze trzecie piętro. Posługując się jednym z ulubionych komentarzy skierowanych w moją stronę: "Bredzę?". Wcale nie, to tylko brzmi jak Next Fest. No i sceny jak z "Rozdzielenia"... Zresztą co ja będę pisać, zobaczycie sobie na wideo.
Poza częścią rozrywkową, czegoś oczywiście można było się też nauczyć. Bo po to też są showcase’y. I tutaj najbardziej wkurza mnie to, że muszę pracować, bo przez to nie byłam na żadnym panelu, oprócz tego, na którym sama się wypowiadałam. A było o czym posłuchać. Na przykład o girlsbandach, "jak dać się odkryć", trochę o tym, jak obecnie radzi sobie polska piosenka albo jak będą wyglądały koncerty za 20 lat. Moje serce zdobywają też takie niby małe rzeczy, jak możliwość zbadania sobie słuchu. O wszystkim pomyśleli. Kocham to miejsce.
Na koniec jeszcze kilka statystyk. Trzy dni, łącznie 9,5 godziny snu. 67 768 kroków, 50 kilometrów. Kilkanaście koncertów (nie umiem się doliczyć, przepraszam), osiem wywiadów. Pytanie tej edycji: "Poznań Maraton? A byłeś na Next Feście?". Doładowanie dobrej energii: ∞.
W tym roku Next Fest przekonywał: "Find your next lover". Ale hej, Next, to przecież nadal wy.
Masterpiece kinematografii festiwalowej poniżej: