Dawid Grzelak: "Moje życie zawsze dążyło do tego, żeby Dawid muzyk z backstage'u mógł w końcu wyjść na scenę" [WYWIAD]
Dawid Grzelak rozwija się w wielu dziedzinach sztuki, lecz od zawsze to muzyka była mu najbliższa. Artysta obecny jest na scenie od kilku ładnych lat, ale dopiero teraz szykuje się do wydania debiutanckiego albumu długogrającego. "Czas tak szybko leci" - podkreśla. W rozmowie z Interią wyznał, czego można spodziewać się po jego projekcie i zachęcił uczestników trwającego Next Festa do udziału w swoim spektakularnym koncercie.

Weronika Figiel, Interia: Spotykamy się na Next Feście. Powiedz, jak się czujesz w tej zielonej scenerii?
Dawid Grzelak: - Wspaniale się czuję. Kocham zielony kolor, kocham wiosnę, więc jest wspaniale.
Masz już na swoim koncie występy na showcase'owych festiwalach (np. Great September). Co ci dają tego typu koncerty - napływ nowych fanów, może bardziej kontakty?
- Przede wszystkim networking i przede wszystkim to, że można się spotkać ze znajomymi i nieznajomymi, aby rozmawiać o muzyce. Dzieje się tutaj wszystko o muzyce i to jest najpiękniejsze. Myślę, że w każdym festiwalu chodzi o ludzi.
Jak mógłbyś zachęcić ludzi, żeby przyszli na twój sobotni koncert na Next Feście?
- Pierwszy raz tak naprawdę w moich oczach stanąłem na wysokości zadania. Myślę, że osoby, które mnie znają i które były na moich poprzednich koncertach mogą być zaskoczone. A dla osób, które jeszcze nigdy nie były na moim koncercie - drugiego takiego koncertu nie było na Nexcie i nie będzie.
Przygotowujesz się teraz do wydania swojej pierwszej płyty. Jaki będzie Dawid Grzelak na tym albumie?
- Dawid Grzelak będzie sobą przede wszystkim. To jest pierwszy raz, kiedy zająłem się produkcją mojej muzyki. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz zagrałem ten materiał - to było dwa lata temu, bo jak się ostatnio okazało, praca nad tym materiałem trwa już trzy lata, nie wiem, kiedy ten czas zleciał - pierwszy raz wtedy poczułem, że to jest w 100 procentach moje. Oczywiście wszystkie moje utwory były przeze mnie komponowane bądź współkomponowane, wszystkie teksty są moje, ale kiedy zająłem się również produkcją, zmieniło się wszystko o 180 stopni.
Dawid Grzelak będzie więc przede wszystkim sobą, będzie eklektyczny i będzie taki, jaki jestem na co dzień. Zachęcam do słuchania, bo myślę, że będzie można mnie bardzo dobrze poznać.
Pracowałeś nad wszystkim sam, ale pojawi się na tym albumie pewien duet. Wydałeś ostatnio piosenkę "Spojrzenia" na nowo, bo jest to piosenka, która już lata temu ujrzała światło dzienne. Dlaczego wraz z Ralphem Kaminskim wybraliście właśnie ten utwór, a nie stworzyliście coś zupełnie nowego razem?
- Ta piosenka czekała na moim dysku osiem lat, w tej wersji. Wiedziałem, że kiedyś ta wersja ujrzy światło dzienne. To jest wersja, którą skomponowaliśmy razem z braćmi Kacperczyk już dawno temu - przy pracy nad moją pierwszą EP-ką "Rok od wydarzeń w Londynie". Postanowiłem, że chcę ten utwór odświeżyć, chcę go pokazać takim, jakim był od początku, i chciałem mu dodać jeszcze jeden level wrażliwości, który Ralph wypełnił w 100 procentach. On dodał od siebie bardzo dużo. Ta nasza wspólna, a jednocześnie osobna wrażliwość, fajnie się przemieszały. Myślę, że to była oczywista oczywistość. Ralph nie zastanawiał się, powiedział "tak", ja Ralphowi powiedziałem "tak", zadaliśmy sobie pytanie: "czy tego chcemy?" - "tak, tego chcemy". I tak to wyszło, nawet nikt się nad tym nie zastanawiał.
Widzowie na Next Feście będą mieli okazję usłyszeć ten duet na żywo. Szykujesz jeszcze jakieś niespodzianki na swój występ?
- Kiedy powiem, jakie będą niespodzianki, to już nie będą niespodzianki. Może będą, może nie będą.
Przy okazji jednego ze swoich teledysków współpracowałeś z kolei z Janem Peszkiem. Jak do tego doszło?
- Dzisiaj w kółko mówię, że czas tak szybko leci, ale tu też tak było. Scenariusz do tego teledysku czekał na moim dysku dwa lata, bo było mi głupio odezwać się do legendy polskiego aktorstwa. Gdzie taki Dawid Grzelak pisze do Jana Peszka: "Dzień dobry, Janie. Czy zechciałbyś wystąpić w moim teledysku?". No więc tak czekałem i czekałem, bo kiedy powstał utwór "Nadal", to razem z nim pojawił się także scenariusz do tego teledysku. Wiedziałem wtedy, że to ma być Jan, to był scenariusz napisany dla Jana. Wiedziałem, że ten teledysk albo powstanie w takiej formie, albo nie powstanie wcale. W którymś momencie po prostu się odważyłem, zapytałem, Jan przesłuchał utwór, przeczytał scenariusz i się zgodził. To był jeden z najwspanialszych dni mojego życia. Bardzo dużo się nauczyłem o sobie w ciągu tego jednego dnia. Te jeden na jeden warsztaty aktorskie, które udało mi się wygrać razem z teledyskiem, to jest bezcenna rzecz.
Działasz dużo w różnych przestrzeniach artystycznych - jesteś fotografem, malujesz obrazy, tworzysz muzykę. Którym Dawidem Grzelakiem czujesz się najbardziej?
- Dawidem muzykiem. Od zawsze się nim czułem. Myślę też, że moje życie dąży i zawsze dążyło do tego, żeby Dawid muzyk z backstage'u mógł w końcu wyjść na scenę.
Przeplatasz gdzieś w swojej muzyce inne dziedziny artystyczne? Aspekty wizualne są w twojej twórczości równie ważne, co sama muzyka?
- Dokładnie. Uważam, że w dzisiejszym świecie bardzo trudno odejść od aspektów wizualnych, tworząc muzykę. Percepcja człowieka jest taka, że bardzo dużo odbieramy oczami. Jak myślimy o koncertach dzisiaj, to są to show multimedialne. Nad tym trzeba się grubo zastanowić, myśląc o jakimkolwiek projekcie muzycznym - to raz. A dwa - z racji tego, że zostałem wychowany również wizualnie, to oczywiście, że bardzo o tym myślę.
Większa część pomysłu na mój projekt zrodziła się tak, że poukładały się te wszystkie małe cegiełki w mojej głowie. Potem, razem z innymi osobami, ułożyliśmy je w mur. Bardzo dużo osób, które ze mną pracowały przy tym projekcie, pomogło mi dojść do tego, do czego chciałem dojść.
Masz jakieś marzenia, związane z tym albumem albo cele, które chciałbyś osiągnąć właśnie z tym projektem?
- Chcę, żeby ten projekt dotarł do ludzi i to jest moje marzenie. To jest jedyne moje marzenie, a nawet powiedziałbym bardziej, że to fantazja. Marzenie jest takie określone, bo trzeba je spełnić. A to bardziej fantazja, bo nigdy nie wiemy, co się wydarzy, a co się nie wydarzy. Chciałbym, żeby ten album dotarł do ludzi.
Wraz z nadejściem albumu będzie też trasa koncertowa?
- Plany mam różne, na razie ciężko mi coś powiedzieć. To pytanie bardzo często się pojawia, ciągle je słyszę, ale na razie bardzo ciężko mi na nie odpowiedzieć. Zobaczymy... O wiem! To jest mój cel i moje marzenie, żeby zagrać trasę.
Twoja piosenka "Bluza" wybiła się jakiś czas temu w mediach społecznościowych. Jakbyś miał któremuś z artystów z Next Festa oddać swoją bluzę, to komu?
- Komu bym oddał swoją bluzę? Myślę, że musiałbym podzielić na cztery dla Metra. Cztery razy Metro. Musiałbym tę bluzę pociąć na kawałki.