Wielkopolskie Rytmy Młodych 2025: mówiłam już, że było trudno? [DRUGI PÓŁFINAŁ]
Że wybór w finale będzie trudny, to już pisałam. Że wybraliśmy sobie 20 świetnych zespołów do półfinałów, to też już pisałam. Więc może po prostu przedstawię drugą dziesiątkę, w której miałam co najmniej kilku faworytów. A miejsca tylko dwa.

Jak już wspominałam, w tym roku Wielkopolskie Rytmy Młodych obejmują też cztery półfinały, z których jury w składzie - Kathia, Kuba Kawalec, Tomek Jankowski, Sebastian Pluta i ku swojej uciesze ja - wybrało cztery zespoły, które przechodzą do kolejnego etapu. Finałowej piątki dopełni grupa wybrana w głosowaniu internautów. Więcej o zasadach i pierwszych dwóch koncertach można przeczytaćTUTAJ, a ja zajmę się trzecim i czwartym półfinałem.
Trzeci półfinał: mówiłam już, że łatwo nie jest?
Nagrania ponownie zaczęły się w okolicach 8 rano, a niewdzięczna rola grania skoro świt przypadła tym razem zespołowi Père-Lachaise. Czy godzina w czymkolwiek im przeszkadzała? Wcale. Bardzo smaczne połączenie zimnej fali i rapu, a wers "Żyjmy tak, żeby za pięćdziesiąt lat pochowali nas na Pere-Lachaise" zostanie w mojej głowie na zawsze. Mogę tańczyć jak Mia Wallace, jeśli tylko ktoś poprosi. I potrzebuję płyty z autografami, żeby chwalić się, że was znam.
Kolejny zespół to kolejna mocna propozycja, czyli LÖS. Jeśli ktoś, jak ja, tęsknił za Radio Slam i Stasem, to proszę. Ukuliśmy na ten występ termin "hormonalny grunge", co oznacza tyle, że dziewczyny będą wieszały ich plakaty nad łóżkami, a chłopaki będą chcieli być właśnie tacy. Niebywały talent do pisania melodii.
Czemoo trafiło do półfinałów z przesłuchań w Spichlerzu Polskiego Rocka. Muszę to powiedzieć - to dzieciaki, które mają po 12-13 lat, a już wiedzą, czego chcą i robią to naprawdę dobrze. Śmialiśmy się, że my w wieku 12 lat biegaliśmy z kijem i walczyliśmy z pokrzywami, tym bardziej pełni podziwu byliśmy po tym krótkim koncercie, bo dostaliśmy i dobrą muzykę, i sprawnie napisane teksty. Piękną mamy tę młodzież.
Mówiłam już, że wybór był okrutnie trudny? I że było tak różnorodnie, że porównywanie tych zespołów było praktycznie niewykonalne? Potem było tylko bardziej nieznośnie, bo jako czwarta na scenie pojawiła się grupa Loveworms. Mimo tego, że są w zespole panowie, to śmiało mogę powiedzieć, że to dziewczyński punk rock. Soundtrack do pokazywania światu, że możesz wszystko. Narobiło nam się tych zespołów, które razem z The Bullseyes mogłyby stanąć pod szyldem "Twój ulubiony zagraniczny zespół z Polski".
Tę mocną grupę zamknął zespół Heads Will Hang i był to występ tak samo przerażający, jak nazwa. Nie mogę powiedzieć nic złego, bo boję się, że ten sznur z szyi wokalisty zaraz znajdzie się niebezpiecznie blisko mnie. A tak naprawdę to nie mam nic złego do powiedzenia. W dodatku panowie grają ze sobą podobno od niedawna, w co naprawdę trudno uwierzyć. Profeska.
Czwarty półfinał: poproszę o autografy
Sesję popołudniową rozpoczął zespół Lulu Suicide. Tym razem bez mocnych bębnów, bez mocnych gitar i krzyków. I to właśnie zadziałało. Połączenie shoegaze'u i dream popu, które przeniosło nas w jakiś inny wymiar. Co zresztą zobaczycie na nagraniach, bo przynajmniej ze dwa razy padło: "Nie wiem, co powiedzieć".
Następnie kast. Tu za kulisami były różne porównania od "Tak wygląda punk rock XXI wieku" po trafianie do publiczności Raz Dwa Trzy. Ja jestem w sumie odbiorcą jednego i drugiego, więc mi siedzi. Grupa z najlepiej widocznym manifestem, a "Slogan" nadal jest dla mnie utworem z mocnej topki. Ich płytę już mam, autografów tylko brakuje.
Zespół nr 3 to mimikyu. Jeśli pomyśleliście teraz o takim małym Pokemonie, to nie ma to żadnego związku z tą grupą. Na myśl przychodzą porównania do Walusia, tylko z jeszcze mocniej zarysowanym wizerunkiem scenicznym. "Winny, sam sobie winny" nie chce wyjść z głowy.
Później kolejny zwrot, akurat w spokojniejsze rejony, czyli Kuba Folwarczny z zespołem. Nie było to nasze pierwsze spotkanie, więc poza muzyką mogłam też ocenić progres, a bardzo lubię, jeśli go gołym okiem widać. Przy tym koncercie też odpaliły się skojarzenia, tym razem z Dawidem Karpiukiem. To komplement oczywiście. I pokochałam wers "Zaraz wychodzę stąd, bo przypomniało mi się, że żyję" z "Dymu".
I na koniec coś czego każdy potrzebował - The Bad Tales. Muzyka, przy której masz ochotę wsiąść do pickupa i pędzić Route 66. To kolejna grupa, do której bardzo pasuje termin "hormonalny". Piszczałam w duchu. Robiłabym to nawet na głos, gdyby mój aparat mowy miał taką funkcję. To nowy zespół, ale muzycy doświadczeni, więc można się było spodziewać właśnie tego, co dostaliśmy w to 15 minut. Obowiązkowa pozycja dla fanów AC/DC czy Guns N' Roses.
No i ponownie pary z ust nie puszczę w kwestii tego, kto przeszedł dalej. Trzeba oglądać TVP Poznań w każdą niedzielę czerwca. Przypominam też, że piąty zespół zostanie wybrany przez internautów, tak że głosujcie mądrze. Zróbcie nam jeszcze większy problem w finale.