The Rolling Stones znów w trasie. Ich ogłoszenia wzbudzały sensację
Mateusz Kamiński
Pierwsza "ostatnia trasa" The Rolling Stones miała odbyć się jeszcze na początku lat siedemdziesiątych. Mick Jagger u muzycznego szczytu zespołu zapewniał, że nie chce występować całą wieczność. Miał wtedy zaledwie 32 lata i ewidentnie nie wyszło mu planowanie, bo w lipcu tego roku skończy 81., a jednak 28 kwietnia 2024 roku, ponad pięćdziesiąt lat później, The Rolling Stones znów rusza w trasę - tym razem promując album "Hackney Diamonds".
Początek lat 60. był dla The Rolling Stones czasem udowodnienia światowej publice, że nie są tylko chwilowym trendem, o którym słuchacze zapomną po roku. Dzięki "Paint It, Black", "Let's Spend The Night Together", "She's A Rainbow" czy oczywiście kultowemu "Satisfaction" przypieczętowali swoją pozycję na rynku. Wchodzenie w kolejną dekadę nie było jednak już tak miłe za sprawą m.in. śmierci niepisanego lidera Briana Jonesa, czy też tragedii w Altamont.
"Gdy będę miał 33 lata, rzucę to - nie chcę być gwiazdą rocka całe życie. Nie zniósłbym bycia jak Elvis Presley, śpiewając w Las Vegas dla tych wszystkich kur domowych i starszych pań, które przyszły ze swoimi torebkami. To chore" - mówił cytowany przez Independent.
Niemal 50 lat później amerykańscy fani rozgrzewają się przed pierwszym koncertem na trasie "Hackney Diamonds Tour". Grupa zagra aż 19 koncertów w USA oraz Kanadzie. Muzycy po 80-tce są w wybitnej formie - fizycznej, ale też artystycznej, co dowiódł ich ostatni album, a także promujący go koncert z udziałem m.in. Lady Gagi.
The Rolling Stones znów w trasie. Ich ogłoszenia z wielką pompą wzbudzały sensację
Po raz pierwszy plotki o pożegnaniu Stonesów ze sceną pojawiły się w połowie lat 70., a 1 maja 1975 roku dziennikarze zostali zaproszeni do hotelu nieopodal Washington Square Park. Wówczas byli pewni ogłoszenia gigantycznej trasy po obu Amerykach. Jak czytamy w portalu "Ultimate Classic Rock", na konferencji prasowej nie pojawił się nikt, gdy nagle na zewnątrz rozległo się potężne dudnienie. Zaproszeni wybiegli na ulicę i w parnej, wiosennej atmosferze nowojorskiego zgiełku, przed oczami mieli członków The Rolling Stones z Billym Prestonem stojących na pace ciężarówki. Muzycy hałasowali, a hałas okazał się być nową, brudną wersją "Brown Sugar". Występ trwał zaledwie 8 minut, po nim Jagger sięgnął po kubeł na śmieci, z którego wyrzucał ulotki promujące nadchodzące tournée. Zebrani na ulicy ludzie walczyli o choćby kawałek papieru.
Pomysł ogłoszenia trasy na ciężarówce wyszedł ponoć od Charliego Wattsa, który przypomniał sobie, że grupy jazzowe z Harlemu właśnie w ten sposób zapraszały na swoje wieczorne koncerty. I jak wiadomo - okazał się być strzałem w dziesiątkę. Grupa zagrała ostatecznie tylko w Ameryce Południowej, ale 46 koncertów podsumowano albumem live "Made In The Shade".
Zespół koncertował niemniej hucznie przez końcówkę lat 70., aż do 1982 roku. Później muzycy zrobili sobie od siebie przerwę - szczególnie potrzebowali jej Jagger i Richards, którym coraz trudniej było się porozumieć. Po wielu perturbacjach lat 80. zdecydowali o powrocie na scenę promując krążek "Steel Wheels" (1989). Tym razem już jako dystyngowani, o kilkanaście lat starsi rockmani, umówili się z dziennikarzami na Grand Central Station w Nowym Jorku. Zaproszono ich aż 300, a muzycy odpowiadali na wiele pytań. Jak sam Jagger stwierdził "To nie retrospektywa, pożegnanie czy coś w tym stylu. To Rolling Stones w 1989 roku". I rzeczywiście, zorganizowane z rozmachem, a zarazem eleganckie spotkanie z dziennikarzami nie wpisywało się w ich dotychczasowe rockandrollowe dokonania.
Pięć lat później znów wybrali dość mało spektakularny, a mimo to przyciągający uwagę mediów sposób. Gdy powracali z albumem "Voodoo Lounge" muzycy przepłynęli się łodzią z doków Manhattanu przy West 79th Street aż do West 19th Street, a pozostając w wodnym klimacie trzy lata później ogłaszając "Bridges to Babylon" przejechali się czerwonym Cadillakiem po Moście Brooklińskim.
Nową trasę The Rolling Stones sponsoruje stowarzyszenie emerytów
W kuluarach mówiło się, że trasa "Forty Licks" na czterdziestolecie grupy w 2002 roku będzie tą ostatnią (podobnie jak wcześniej przez niemal 30 lat mówiło się o ich wszystkich koncertach). Każde z tournée prezentowało coraz wyższy poziom techniczny, kosztowało więcej, ale także więcej zarabiało. Trasę na 40-lecie ogłosili przybywając do nowojorskiego Van Cortland Park gigantycznym, żółtym sterowcem z kultowym językiem na przedzie. W 2005 roku natomiast koncertem i konferencją prasową w słynnym Julliard School w Nowym Jorku zainaugurowali nowy etap i album, "A Bigger Bang". I prawie jak wtedy z "Brown Sugar", po trzydziestu latach w sercu Wielkiego Jabłka spontanicznie wystąpili przed zgromadzonymi dziennikarzami.
W 2012 roku obchodzili 50-lecie, ale wówczas za sprawą mediów społecznościowych zmienił się nieco sposób komunikowania tak wielkich ogłoszeń. Teraz do tej machiny dołączyła przede wszystkim sieć i utrzymujące atmosferę tajemnicy krótkie teasery. Gdy 11 lipca 2012 roku wszyscy muzycy The Rolling Stones pojawili się wspólnie w Marquee Club w Londynie, wszystko było jasne. Trasa "50 and Counting" była ogromnym sukcesem komercyjnym i artystycznym, wkrótce kontynuowano ją poza Wielką Brytanią, a pod nazwą "14 on Fire" odwiedziła m.in. kontynentalną Europę czy Australię.
Później celebrowali album "Sticky Fingers" wyjątkową "Zip Code" (2015), a w ramach "America Latina Ole" zagrali m.in. darmowy koncert na Kubie (2016). W 2017 zdecydowali o rebrandingu tournée i pod nazwą "No Filter" wyruszyli w Europę. Największe miasta zalała fala plakatów, ale muzycy nie zdecydowali się na specjalnie huczne ogłoszenie. Odpowiedzią może być ogromna popularność grupy, która najwidoczniej zasugerowała muzykom, że bilety po prostu sprzedają się same. W przypadku trasy "SIXTY" w 2022 roku także nie postawiono na huczne ogłoszenie - po prostu poinformowano o trasie w social mediach, a fani zrobili resztę, czyli wykupili niemal wszystkie bilety na koncerty.
Tymczasem najnowsze "Hackney Diamonds Tour" rozpocznie koncert w Houston w Texasie już 28 kwietnia, a organizacja trasy była przez niektórych mocno wyśmiewana. Wszystko z powodu głównego sponsora zespołu, AARP (American Association of Retired Persons), czyli Amerykańskiego Stowarzyszenia Emerytów. I choć wielu - głównie młodszych - wątpiło, to członkowie stowarzyszenia mogli jedynie szczerze się uśmiechać uzyskując dostęp do przedsprzedaży biletów na koncerty. "Wiesz, że się starzejesz, gdy dostajesz wcześniejszy dostęp do biletów na Rolling Stones, ponieważ 'masz znajomości, a 'tymi znajomościami' jest AARP" - można było przeczytać w sieci.