Reklama

Ten przebój zapewnił im sukces i... zniszczył zespół. Pamiętacie The Bangles?

Historia muzyki pełna jest niespodziewanych zdarzeń i zadziwiających zakrętów w karierach popularnych artystów. Sukces powinien ich uskrzydlać i pchać do dalszej pracy. Niestety czasem może okazać się też początkiem końca. Tak było w przypadku amerykańskiej formacji The Bangles. Ten popularny kobiecy kwartet regularnie podbijał listy przebojów w latach 80. Do czasu. Sześć miesięcy po największym komercyjnym sukcesie, jakim było pojawienie się singla "Eternal Flame" grupa zakończyła działalność. Właśnie mija 35 lat od tego wydarzenia.

Historia muzyki pełna jest niespodziewanych zdarzeń i zadziwiających zakrętów w karierach popularnych artystów. Sukces powinien ich uskrzydlać i pchać do dalszej pracy. Niestety czasem może okazać się też początkiem końca. Tak było w przypadku amerykańskiej formacji The Bangles. Ten popularny kobiecy kwartet regularnie podbijał listy przebojów w latach 80. Do czasu. Sześć miesięcy po największym komercyjnym sukcesie, jakim było pojawienie się singla "Eternal Flame" grupa zakończyła działalność. Właśnie mija 35 lat od tego wydarzenia.
Susanna Hoff była uważana za liderkę The Bangles /Scott Dudelson /Getty Images

Miles Copeland, szef i założyciel IRS Records, wytwórni wydającej nagrania grupy The Bangles po wysłuchaniu "Eternal Flames" (sprawdź!) miał powiedzieć do producenta Davitta Sigersona, że marnuje czas w studiu, ponieważ piosenka nigdy nie stanie się radiowym przebojem ze względu na brak perkusji w utworze. Okazało się, że tym razem zawodowy zmysł znanego menedżera zwiódł go, a historia piosenki, chociaż od samego początku niełatwa, potoczyła się zupełnie inaczej.

Reklama

Skąd się wzięło The Bangles?

The Bangles pojawiły się na początku lat 80. Cztery energiczne dziewczyny zwróciły na siebie uwagę przebojowymi, power-rockowymi piosenkami i pojawieniem się w teledysku do utworu "Going Down to Liverpool", aktora Leonarda Nimoya, czyli słynnego Spocka z serialu "Star Trek". Wśród fanów grupy był nawet Prince, który podarował im swoją piosenkę, ukrywając się pod pseudonimem Christopher. "Manic Monday" stał się pierwszym hitem grupy, który zawojował listy przebojów. The Bangles nie był już tylko kalifornijską ciekawostką, a światową gwiazdą, której status ugruntował pierwszy globalny numer jeden "Walk Like an Egyptian" i doskonale sprzedający się album "Different Light".

Grupa kierowała się demokratycznymi zasadami. Wszystkie dziewczyny śpiewały, wszystkie pisały piosenki, a utwory, które miały pojawić się na płycie, były wybierane większością głosów. Kiedy pewnego dnia Susanna Hoffs zaproponowała swoim koleżankom nową piosenkę, którą właśnie napisała ze znajomymi, nagranie przepadło. Dziewczyny siedziały w studio ze wspomnianym już Davittem Sigersonem i wybierały nagrania na najnowszy krążek. "Powiedziałam, oto moje pięć piosenek, które uważam za najlepsze. Byłam przekonana, że 'Eternal Flame' to jedna z najlepszych piosenek, jakie kiedykolwiek w życiu napisałam, i byłam z niej bardzo, bardzo dumna. Ku mojemu zdziwieniu nie spodobała się reszcie zespołu" - wspominała Hoffs w rozmowie z "Vulture".

"Wieczny płomień to dobry tytuł piosenki"

Rok 1988 był niezwykle wyczerpujący dla The Bangles. Trasa koncertowa wydawała się ciągnąć w nieskończoność, zaproszenia do telewizji i wywiady również. Nic dziwnego, że po tak intensywnym okresie Debbi Peterson, Vicki Peterson, Michael Steele i Susanna Hoffs potrzebowały odrobiny przerwy od siebie, od ciągłego przebywania w grupie i wspólnego mieszkania w autobusach i hotelach. Dziewczyny postanowiły zrobić sobie wakacje od muzyki. Nie wszystkie. Susanna zamierzała wykorzystać czas bardzo produktywnie. Zaczęła spotykać się ze swoimi przyjaciółmi, którzy mieszkali niedaleko od jej domu i organizować sesje muzyczne, z myślą o ewentualnych pomysłach na kolejny album The Bangles.

Robiła to w najlepszym możliwym towarzystwie, w końcu jej znajomi - Billy Steinberg i Tom Kelly - byli jednym z najbardziej rozchwytywanych autorskich duetów lat 80. Mieli na swoim koncie wiele przebojów, między innymi: "Like a Virgin" Madonny, "True Colors" Cyndi Lauper czy "Alone" grupy Heart. Wydawało się, że wszystko, co wychodziło spod ich ręki, zamieniało się w złoto albo platynę. Hoffs wspominała, że od pierwszych chwil pojawiła się doskonała energia między całą trójką, która zaowocowała doskonałymi pomysłami muzycznymi. Miały one wkrótce zmienić się w singlowe hity. Spodobał się jej sposób, w jaki Steinberg i Kelly pracowali nad piosenkami. Nie zaczynali od wymyślania melodii, ale od tekstu. Szukali prostych historii, które mogłyby się stać pretekstem do napisania ciekawej piosenki.

Susanna opowiedziała zabawną historię z ostatniej trasy swojego zespołu, kiedy razem z koleżankami trafiły do Graceland i ze zdziwieniem zaobserwowały, jak "wieczny ogień", który palił się w posiadłości Elvisa Presleya, zgasł w deszczu, co było niecodziennym wydarzeniem. "Och, wieczny płomień to dobry tytuł piosenki" - miał powiedzieć Billy i przypomniał sobie, że już kiedyś myślał o takim temacie, wspominając światełko palące się w synagodze w Palm Springs, w jego rodzinnym mieście. Piosenka z założenia miała być balladą, ale ponieważ w ekipie The Bangles nie było klawiszowca, musieli zaaranżować ją bardziej w stylu grupy, używając wyłącznie gitar.

Uzbrojona w kasetę demo Hoffs pojawiła się w studio. Wszyscy prezentowali swoje pomysły, jedne przepadały, inne znajdowały uznanie. Tak było w przypadku "In Your Room", który został zaakceptowany przez wszystkie dziewczyny z grupy i pojawił się jako pierwszy singel, promujący nadchodzący, trzeci album żeńskiego kwartetu. Piosenka pojawiła się na piątym miejscu amerykańskiej listy przebojów. Niestety "Eternal Flame" nie znalazł uznania. Wtedy to przysłuchujący się wszystkiemu producent Davitt Sigerson postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Przekonał Hoffs, aby przearanżować piosenkę, dokładając partie klawiszowe i instrumenty smyczkowe. Odmieniona kompozycja została ponownie zaprezentowana pozostałym członkiniom grupy i tym razem nie spotkała się z niechęcią. Wszystkie dziewczyny musiały przyznać, że tym razem, pełna emocji ballada ma wszelkie szanse stać się przebojem. Podobno za namową Singersona, Susanna zaśpiewała wszystkie piosenki z sesji nago, co miało pomóc jej w skupieniu i zbudowaniu emocji. Podobno robiła tak wcześniej Olivia Newton-John, której ostatni album właśnie skończył produkować Davitt.

To również za jego namową nagranie stało się drugim singlem, który promował album "Everything". Sukces przeszedł najśmielsze oczekiwania. Piosenka pojawiła się na szczycie list przebojów nie tylko w Ameryce i Wielkiej Brytanii, ale praktycznie na całym świecie. Media ponownie zaczęły interesować się kalifornijską grupą, jednak tym razem ze szczególną uwagą zwróconą w kierunku Hoffs. Susanna powoli wyrosła w zbiorowej świadomości na liderkę grupy, a dziennikarze zaczęli traktować The Bangles jako zespół towarzyszący pięknej wokalistce. To, co przez poprzednie lata było spoiwem grupy, demokratyczne zasady w tworzeniu i wykonywaniu piosenek, chociaż utrzymane na samym albumie, za sprawą decyzji promocyjnych i sukcesu piosenek wyśpiewanych przez Hoffs, zaczęło się rozpadać.

The Bangles: zespół rozpadł się, gdy był na szczycie

W zespole dochodziło do pierwszych tarć, aby ratować wizerunek grupy, ukazał się kolejny singiel "Be With You", tym razem z głównym wokalem Debbi Peterson. Niestety ta zgrabna piosenka, nie znalazła zainteresowania słuchaczy i poniosła porażkę na listach przebojów. Muzyczne czasopisma nie chciały widzieć na swoich łamach uroczej blondynki, pragnęły zdjęć Susanna Hoffs, która nakręcała zainteresowanie The Bangles i sprzedawała kolejne egzemplarze gazet. Sytuacji wewnątrz grupy nie poprawił fakt, że wytwórnia wypuściła na rynek jeszcze jedno nagranie "I'll Set You Free", jak łatwo się domyślić z wokalem Hoffs.

Pewnych rzeczy nie dało się już posklejać. Paradoksalnie w momencie, kiedy The Bangles były na szczycie, album sprzedawał się doskonale, a "Eternal Flame" nie przestawał zachwycać słuchaczy i bił kolejne rekordy popularności, Debbi Peterson, Vicki Peterson, Michael Steele miały dość pracy z Susanna Hoffs. Panie zdecydowały się zakończyć działalność. Wspomnienie negatywnych emocji utrzymywało się bardzo długo. Dopiero pod koniec lat 90. członkinie grupy zaczęły kontaktować się ze sobą, pretekstem do tego było wprowadzenie The Bangles do Vocal Group Hall of Fame w 2000 roku. Okazało się, że napięcia, które dekadę wcześniej doprowadziły do rozpadu grupy, nie są już tak silne. Dziewczyny wróciły do studia i na trasy koncertowe, wydały dwa kolejne albumy - "Doll Revoluton" w 2003 roku i "Sweetheart of the Sun" osiem lat później. Jednak to nadal "Eternal Flame" jest najbardziej wyczekiwaną piosenką podczas każdego występu zespołu. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: The Bangles
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy