Finaliści "Rhythm + Flow Polska": Zobaczymy czy pokłócimy się o kasę [WYWIAD]
Pierwsza polska edycja globalnego formatu Netflixa "Nowe Rozdanie: Rhythm + Flow" dobiegła końca. Wielkim zwycięzcą, który zgarnął nagrodę główną w wysokości 500 tys. zł okazał się być Zippy Ogar. Nie znaczy to jednak, że pozostali finaliści zostali w tyle. Wyjątkowe trio opowiedziało nam o swojej przygodzie w programie oraz wspólnych planach na przyszłość!

Tymoteusz Hołysz, Interia Muzyka: Oglądaliście już program? Jak czuliście się oglądając siebie?
Zippy Ogar: - Tak. Miałem podjarkę, ale równocześnie, jak patrzyłem sobie na te obrazy po czasie, mimo że minęło już pół roku od czasu nagrywania, to wracały jakieś flashbacki, emocje. Jak oglądaliśmy z moimi znajomymi te wszystkie odcinki, to dochodziło do sytuacji, że oni na luzie sobie oglądają, patrzą na mnie, a ja siedzę zestresowany. Oni do mnie mówią "co ty się tak stresujesz?", a ja myślami wracałem do momentu nagrywania tego wszystkiego.
Po prostu Kajtek: - No i myślę, że warto powiedzieć, że my widzieliśmy ten program w dużej mierze zanim on wyszedł, oglądaliśmy go razem w trójkę, w jednym pomieszczeniu i to wspólne oglądanie po kilku miesiącach było przepełnione skrajnymi emocjami, nie mogliśmy usiedzieć. Skakaliśmy tam, śmialiśmy się do siebie, kazaliśmy zatrzymywać i przeżywaliśmy. Myślę, że każdy następny seans już jest trochę bardziej...
Boron: - Już mniej emocji w tym jest.
Zippy Ogar: - Ja łącznie obejrzałem to chyba 3 razy i nawet jak za trzecim razem oglądałem to miałem jakiś taki niepokój.
Po prostu Kajtek: - Nikt nie będzie miał z tym takich emocji, jak my.
Boron: - Mega stres się odpalał, jak sobie oglądaliśmy własne rzeczy. Przeżyłem tyle w tym programie. Mam z tyłu głowy to, że jestem w zupełnie innym miejscu po tych kilku miesiącach i mówię, "kurde, no zupełnie inny człowiek" pod względem mindsetu, samych skilli. Jestem zadowolony z tego, co tam się stało.
A jak wyglądały relacje między uczestnikami za kulisami? Panowała między wami mocna rywalizacja, czy było to jednak bardziej koleżeńskie?
Zippy Ogar: - Ja się zdziwiłem, że bardzo mało było spięć faktycznie na ekranie. Jak się to ogląda, to można jakieś mini beefy zaobserwować, ale ogólnie...
Po prostu Kajtek: - Nie było tego raczej. Wszyscy mieli profesjonalne podejście, skupione na sobie, nawet jak były bitwy. To wszystko było w konwencji ciśnięcia się i poddymiania, ale jednak z szacunkiem. Uważam, że ten program bardzo realnie oddaje relacje, zależności i emocje między ludźmi, kto miał jakąś kosę, to widać. Ci, którzy mieli luźny vibe, jak na przykład my - od początku się trzymaliśmy razem - to też widać. Przeżyliśmy tam ponad miesiąc, a to jest wciśnięte do siedmiu czy ośmiu godzin. To tylko fragment tego, co my tam razem przeżyliśmy, jaką więź zbudowaliśmy.
Zippy Ogar: - Jak to oglądałem, też miałem taki niedosyt. Można się tego spodziewać, ale jednak potem, jak oglądasz odcinek zamknięty w 40 minut, a przeżyłeś tam miesiąc, tak jak Kajtek powiedział, no to nie oddaje tego, co się tam działo. Świetne jest to, że nasza relacja w trójkę wytworzyła się tak naturalnie.
Boron: To jest mega. Ludzie w socjalach bardzo zwrócili na to uwagę i wymieniają nasze trio, że się tak złapaliśmy. Ja z Kajtkiem poznałem się wcześniej, z Zippym poznałem się wcześniej, ale w sumie nie wiem, czy wy się wcześniej znaliście?
Zippy Ogar, po prostu Kajtek: - Tak. (śmiech)
Po prostu Kajtek: - Może kiedyś opowiemy o tym, jak się poznaliśmy.
Boron: - Wszyscy znali się wcześniej i fajnie, że ludzie to zauważają i doceniają to, że my w trójkę doszliśmy tak wysoko razem.
Po prostu Kajtek: - Jest taki fragment w piątym odcinku, jak ja podchodzę do was i mówię "chłopaki, przejdźmy w trójkę".
Zippy Ogar: - To jest w ogóle magiczne - na początku razem i do końca razem.
Jaka najciekawsza sytuacja przydarzyła wam się za kulisami programu?
Po prostu Kajtek: - Dużo było mocnych przeżyć, o których nie możemy na razie powiedzieć, może lepiej nigdy. W momencie, w którym zostaliśmy już w trójkę, był taki tydzień, że siedzieliśmy w tym wielkim apartamencie, już trochę czekaliśmy jak na skazanie. Wieczorami siadaliśmy przy wielkim stole, zamawialiśmy sobie jakąś szamę i po prostu rozmawialiśmy godzinami na takie najgłębsze tematy.
Zippy Ogar: - Musieliśmy wstać powiedzmy o dziewiątej, a my nieraz siedzieliśmy i rozmawialiśmy do czwartej.
Po prostu Kajtek: - To były takie rozmowy, że naprawdę poznaliśmy się na maksa. Historie z dzieciństwa, z życia, było to w ogóle na swój sposób groteskowe, bo obok siedział ochroniarz, który się nie odzywał przez te wszystkie godziny i wie o nas absolutnie wszystko. My po prostu wchodziliśmy coraz głębiej, coraz głębiej i myślę, że to było niesamowite, spodziewałem się rywalizacji, jakiejś hip hopowej przewózki, a my otworzyliśmy się nawzajem i to jest piękne.

Zippy, muszę zapytać o twoją współpracę z Chivasem. Między wami widać było dość duże napięcie. Pracując nad numerem w studiu też dochodziło do kreatywnych zgrzytów?
Zippy Ogar: - Właściwie nie pracowaliśmy w studiu nad tym kawałkiem. Tylko się tam zobaczyliśmy, omówiliśmy sobie koncept na ten numer, jak się widzieliśmy, to tak naprawdę jeszcze nie miałem napisanej zwrotki. Reszta była dogadywana przez telefon. Koniec końców, jak wyszło, tak wyszło. Jak mam być szczery, nie mam żadnego żalu do Chivasa, żadnej zawiści. Ja też trochę może niewłaściwie zrozumiałem ten format, bo skupiłem się mocno na tym, że trzeba po prostu dać jak najlepszą zwrotkę i też sam super nie myślałem, żeby zrobić tam jakiś performance.
Boron i Kajtek, ja osobiście bardzo to propsuję i uważam, że wyszło świetnie, ale myślicie, że Polska scena jest w końcu gotowa na stylizacje, które na zagranicznej scenie są już od dawna, typu spódnica czy eyeliner pod oczami?
Boron: - Ja mam do tego mieszane uczucia po czasie, ale nie będę się z tego wycofywał. Myślę, że dobrze jest to rozumieć rzeczywiście w formacie finałowego występu i tego całego performance'u. To wszystko było zrobione, żeby podbić te emocje, żeby to fajnie wyglądało, a czy ludzie są gotowi? W sumie zobaczymy. Ja się nie chcę jakoś tym mega tripować, bo jest mi to niepotrzebne, ale przez cały lifespan mojego życia w tym programie robiłem jakieś takie różne rzeczy. Robiłem włosy, trochę się powygłupiałem, więc może ludzie załapią, że lubię popróbować czegoś nowego i wyjść trochę poza schemat. Ja po czasie różnie to oceniam, ale jest to cały performance.
Po prostu Kajtek: - Powiem ci, że walczyłem ze stylistkami na początku, bo jak mi zaproponowały spódnicę, to mówiłem, że nie ma opcji, ale wszystko zmieniło się w momencie, w którym to przymierzyłem i stwierdziłem "dobra, coś w tym jest". Jak zdałem sobie sprawę, że w ten sposób mogę też podbić swój występ, bo to dodaje takiej dynamiki, jest trochę jednak ekstrawaganckie, ale też w taką epicką stronę, jak mój występ, to stwierdziłem, że to fajne dopełnienie i cieszę się, że mogłem tam też poszerzyć swoje horyzonty na tym polu.
Po prostu Kajtek, a jak to jest z twoją ksywką? Czy w twoim przypadku, tak jak u Bedoesa 2115 trzeba wymawiać całość?
Po prostu Kajtek: - (śmiech) Wiesz co, nie mam ciśnienia, że trzeba pełną ksywkę. Mam nadzieję, że przez swoje ruchy sprawię, że każdy będzie wiedział, jak ktoś mówi Kajtek, że chodzi o mnie. Oczywiście nie mam nic do drugiego Kajtka, bo jest wspaniałym człowiekiem. Chociaż prawda jest taka, że na początku, jak się dowiedziałem, że jest drugi Kajtek w programie, to myślałem, że oszaleję. Mówię "co to jest za opcja, że robimy program i jest dwóch Kajtków". Byłem pewien, że dostaniemy siebie na bitwach i pisałem jakieś wersy na Kajtka. Całe szczęście to się nie wydarzyło, bo mogliśmy potem zbudować fajną relację.
Jak twoja przeszłość z SBM-em i doświadczenia z mainstreamem wpłynęły na twoje obecne podejście do branży muzycznej? Zaczynasz teraz w zasadzie z czystą kartą...
Po prostu Kajtek: - Jestem bardziej świadomy, bardziej wyczulony co do relacji, co do osób. Wyrobiłem sobie dużo kontaktów, z których korzystam, cieszę się, że nie poddałem się w tym wszystkim. Nie skłamię, jak powiem, że miałem naprawdę załamkę przez długi okres, a ten program dał mi drugie życie. Widzę, że ludzie w to uwierzyli. Mam nadzieję, że SBM jak na to patrzy, to najzwyczajniej w świecie żałuje, bo wciąż uważam, że nie zachowali się wobec mnie okej i cieszę się, że to wybrzmiało w tym programie. Na początku myślałem, czy chcę o tym mówić, ale stwierdziłem, że ktoś się zachował wobec mnie nie fair, ja jestem artystą i mówię o tym, co mi się przydarza, co mnie dotyczy, więc będę o tym mówił i nie widzę w tym nic złego. Jestem bardzo wdzięczny ludziom za to, że też dali mi tą drugą szansę, bo równie dobrze mogliby stwierdzić, że "dobra, już cię kiedyś słyszeliśmy, to pora na nowych", a uważam, że dopiero w tym programie pokazałem, że mam te karty schowane i mogę zacząć pokazywać to, co mam naprawdę. Ten program mi dał szansę, której wytwórnia mi nigdy nie dała.
No właśnie, tutaj zamiast wpychania kontraktu do ręki, wygraną był dość spory kapitał. Zippy, planujesz inwestować teraz w karierę, czy przeznaczysz wygraną na coś innego?
Zippy Ogar: - Dla mnie to jest taka kasa, że przed programem w ogóle nie wyobrażałbym sobie, że kiedykolwiek mógłbym takie pieniądze mieć. Teraz, jak już dystansem podchodzę do tej sytuacji, no to dochodzę do wniosku, że to są duże pieniądze, ale jak źle je rozdysponujesz, to okaże się, że są to małe pieniądze. Na pewno nie chcę robić tak, że pakuję teraz wszystko w muzykę. 8 lat w podziemiu działałem budżetowo i gdzieś mnie to w końcu doprowadziło, więc myślę, że nie ma sensu teraz pakować pół bańki w rozwój muzyczny, bo ostatecznie muzyka jest najważniejsza, a do tego nie trzeba jakiegoś super wielkiego kapitału. Część chcę na pewno zainwestować. Mam parę takich pomysłów, jakieś takie mini marzenia małolata, których nigdy nie mogłem dosięgnąć. Chciałbym sobie kupić motocykl, zawsze chciałem, nigdy nie mogłem, jest parę takich głupich odpałów.
Po prostu Kajtek: - (śmiech) Zippy teraz będzie podjeżdżał na motorze, jak Bedoes.
Zippy Ogar: - No więc część na pewno zainwestuję, myślę, że podzielę to sobie jakoś na chłodno.
A myślicie już o jakichś konkretnych kolaboracjach po programie?
Po prostu Kajtek: - Ciekawe, że o to pytasz, bo rozmawialiśmy o tym. wciąż myślimy, jak to rozplanować. Na ile warto pakować się w jakieś kolaboracje i współprace, na ile solowo. Myślę, że tą więź, którą zbudowaliśmy, też muzyczną, bo działamy prężnie w studio, fajnie byłoby pokazać ludziom, bo są tego głodni. Chcemy się przede wszystkim rozwijać jako solowi artyści, ale też płynąć na tym, że dobrze się czujemy i robimy piosenki, myślę, że możemy coś razem pokazać.
Boron: - To, co widać w programie, nie wyparuje po tym, jak wleci ostatni odcinek, tylko będzie sobie trwało i rozwijało się swoim tempem.
Po prostu Kajtek: - Tak, odcinki nagraliśmy miesiące temu i od tych miesięcy mamy bliższy kontakt niż kiedykolwiek. Jesteśmy już teraz z jednego miasta. Możemy się spotykać na spontanie, łączą nas przeżycia, które do końca życia z nami zostaną i tylko my nawzajem będziemy się rozumieć na takim poziomie. Póki co nie ma beefu, zobaczymy czy pokłócimy się o kasę. Zippy stawia w restauracji za każdym razem i mam nadzieję, że jak najdłużej tak zostanie.
Boron: - A propos tego, że jesteśmy w trójkę w finale i jesteśmy wszyscy z Poznania, to mega rozładowuje emocje związane z tym programem. Jakby ktoś był z Kielc, z Warszawy, każdy finalista z innego miasta, to by było ciężkie.
Zippy Ogar: - Ja sobie nie wyobrażam bycia w finale z dwiema osobami, które by były w dwóch innych kątach Polski i mógłbym się z nimi kontaktować powiedzmy tylko raz na pół roku na żywo i jedynie gdzieś tam przez Messenger. Świetne jest to, że możemy się spotkać, pogadać.
Po prostu Kajtek: - O emocjach, na bieżąco o tym, co się dzieje, co ludzie piszą, co ty myślisz, a co ja myślę, ta wymiana jest bezcenna.
Jakie cele muzyczne stawiacie sobie na najbliższe 5 lat?
Po prostu Kajtek: - Opener.
Zippy Ogar: - Każdy z nas jest chyba zobligowany odgórnie do wydania solowej płyty, myślę, że jest to oczywista sprawa. Ja bym chciał na pewno ruszyć w jakąś trasę koncertową. W trójkę też mamy fajne plany. Ogłoszenia na pewno pójdą po finale.
Po prostu Kajtek: - Na pewno stać się już częścią tej sceny i przestać udowadniać, a po prostu utrzymać się na niej.
Boron: - Fajnie by było przy tym całym natłoku i ilości różnych artystów, zrobić sobie takie swoje środowisko. Na swój sposób zrobić przestrzeń. Już tak daleko zaszliśmy, że ciężko się wycofać.
Zippy Ogar: - Nie wiem jak tobie Kajtek, sorry, że cię tak szufladkuję, bo jednak masz jakieś doświadczenie z labelem. Dla mnie i Borona, myślę, że jest to w ogóle szalone, że siedzieliśmy tyle lat w podziemiu, no i ten program, mimo że dostajemy zasłużony odbiór na to, jaki stres tam przeżyliśmy, zapewnia przeskoczenie kilku szczebli w bardzo krótkim czasie.
Po prostu Kajtek: - I to też jest niebezpieczne, ale znając chłopaków i znając siebie, myślę, że trafiło na osoby, które mają naprawdę chłodną głowę. Ja bym bardzo chciał i życzę sobie, żebyśmy rozwijali swoje kariery w swoje tory i żebyśmy mogli patrzeć na to z perspektywy czasu, że jesteśmy z siebie dumni, że trzymamy poziom i to samo zaangażowanie. Chyba najtrudniej jest mieć upór i być w tym, nieważne co się dzieje, więc za to trzymam kciuki, żeby każdy z nas po prostu szedł w swoją stronę
Boron: - Trzeba być mega upartym.
Po prostu Kajtek: - Trzeba być upartym i bezczelnym i jak wszyscy ci mówią, że może lepiej już sobie odpuścić, to właśnie musisz pokazać, że nie.
Boron: - Ja mam nadzieję, że Żabson będzie to czytał, bo mega chciałbym powtórzyć z nim koncert i zrobić jeszcze raz palmę na jakiejś scenie festiwalu w te wakacje.
Po prostu Kajtek: - Ej dobrze zapodałeś (śmiech). Ja to samo do Rosalie.
Boron: - A ty Zippy z Chivasem?
Zippy Ogar: - Ja myślę, że niewykluczone, że z Chivasem zbijemy się w studio i może powstaną z tego jakieś numery. Chciałbym wspomnieć postać Err Bitsa, z którym robiłem utwór teledyskowy. To jest też bardzo dobry ziomek Chivasa i myślę, że mogłoby z tego wyniknąć bardzo fajne spotkanie.
Boron: - Na koniec jeszcze dodam, że w piątek i sobotę jesteśmy na Orange Warsaw Festiwalu, będziemy mieli tam strefę programu!
Po prostu Kajtek: - Wpadajcie, róbmy sobie foty, porozmawiajmy o tym wszystkim, co się wydarzyło.
Boron: - Będziemy grali tam numery nasze i z programu.
Po prostu Kajtek: - Jak polubiliście nas w programie, to dopiero nas polubicie tam na miejscu.
