Przeżył rodzinną tragedię, która odbiła się na jego życiu. James Hetfield z Metalliki kończy 60 lat

Jest jednym z najważniejszych wokalistów świata. Na pierwszy rzut oka może sprawiać wrażenie poważnego, a nawet groźnego człowieka, ale w rzeczywistości to miły i dowcipny facet, który lubi żartować z siebie, a przede wszystkim z kolegów. James Hetfield z Metalliki skończył 60 lat. Świat zna jego muzykę, ale są takie rzeczy, które mogą zaskoczyć nawet fanów.

60. urodziny legendarnego wokalisty Metalliki
60. urodziny legendarnego wokalisty Metalliki RB/Bauer-Griffin / ContributorGetty Images
James Hetfield kończy 60 lat!Julia Reinhart / ContributorGetty Images

Brutalna prawda jest taka, że większości artystów, którzy marzą o wielkich scenach, nie udaje się zaistnieć w muzycznym biznesie. Tyle tylko, że zwykle o nich nie słyszymy, bo wiele zespołów zwyczajnie rezygnuje, kiedy przez kilka lat ich kariera stoi w miejscu. Talent to nie wszystko. Trzeba też mieć sporo szczęścia i uporu, żeby cokolwiek osiągnąć. A do tego najlepiej jeszcze nic do stracenia. Tak właśnie było z grupą Metallica.

James Hetfield pracował jako dozorca-konserwator, ale marzył o występach na scenie, więc robił wszystko, żeby się na niej znaleźć. Zespół nie miał absolutnie żadnego planu awaryjnego. James przyznał, że planem B dla Metalliki była po prostu... realizacja planu A. Jak widać, udało się. Czasem jednak wariant awaryjny nie jest taki zły, czego dowodzi również historia tej grupy. Okazuje się, że Hetfield nie był wcale pierwszym wyborem, jeśli chodzi o wokalistę zespołu. James i Lars widzieli za mikrofonem swojego dobrego znajomego, Johna Busha. Ten jednak odrzucił ofertę i po latach wspominał, że nie żałował decyzji, bo w Metallice od początku powinna śpiewać tylko jedna osoba - James Hetfield.

Grał na pianinie dla ciastek

"James Hetfield słuchający muzyki klasycznej" - znajdź niepasujący element w tym zdaniu. Zdziwicie się: nie ma go. Matka muzyka była śpiewaczką operową, więc w domu Jamesa bardzo często wybrzmiewały dźwięki klasyki. Zaskoczeniem dla wielu osób będzie pewnie fakt, że James wcale nie zaczynał swojej przygody z muzyką od gry na gitarze. Matka Hetfielda zobaczyła pewnego dnia, że jej syn podczas wizyty u znajomych wystukiwał na obudowie pianina jakiś rytm.

Chłopak nie dotykał nawet klawiszy, ale kobieta pomyślała, że na pewno ma słuch i talent. 8-letni James zaczął więc chodzić na lekcje gry. Muzyk przyznał po latach, że nauka szybko mu się znudziła, bo nie podobały mu się utwory, a on chciał grać piosenki Aerosmith. Jak więc wytrzymał aż trzy lata? Może dzięki temu, że starsza nauczycielka zawsze po lekcjach dawała mu ciastka. Zawsze to jakaś motywacja.

Zakazane hobby

To, że gitarzysta musi uważać na ręce, nie jest niczym niezwykłym. Dla Hetfielda to "uważanie" oznaczało rezygnację z hobby. Muzyk przez lata uwielbiał jeździć na deskorolce, czym przerażał zespołowych specjalistów od BHP. Hobby pomagało mu jednak relaksować się w trasie i zabijać czas, więc sam muzyk przyznał, że dzięki temu mniej pił. Oczywiście, zdarzały się siniaki i stłuczenia, ale dopóki wokalista mógł występować, wszystko było w porządku, a opatrunki nikomu nie przeszkadzały. Zresztą menagement postawił sprawę jasno: "możesz wziąć deskorolkę, ale jeśli się połamiesz, to i tak wyjdziesz na scenę". James musiał dotrzymać słowa, kiedy w 1986 roku złamał nadgarstek. Muzyk wtedy na koncertach tylko śpiewał, a na gitarze grał technik zespołu. Ekipa była mniej wyrozumiała, kiedy rok później Hetfield znów potłukł się na deskorolce. Wtedy trzeba było jednak przełożyć premierę płyty i ważny występ w telewizji. Artysta usłyszał krótkie: "żadnych deskorolek w trasie". Ale o snowboardzie ani pływaniu na skuterach wodnych, innych ulubionych sportach wokalisty, nikt na szczęście nie wspominał.

Metallica w 1987 rokuMike Cameron/RedfernsGetty Images

Ledwo uszedł z życiem

Nawet najbardziej ryzykowny sport może być bezpieczniejszy niż występy na scenie. Artysta przekonał się o tym w 1992 roku, podczas koncertu w Montrealu. Metallica grała wtedy przed Guns N’ Roses. Z relacji pirotechnika wynikało, że zespoły licytowały się, kto ma mieć więcej efektów specjalnych. Axl Rose zaoferował wspominanemu specjaliście więcej pieniędzy niż Metallica, więc mężczyzna czekał na swój dyżur przy scenie. W pewnym momencie z głośników rozległ się hałas gitar, ale nie taki, jakiego spodziewali się fani, a obsługa zaczęła krzyczeć, że James jest ranny. Okazało się, że Metallica wynajęła innego specjalistę na swój koncert, sprzęt na scenie był rozstawiany w pośpiechu, a James zrobił o pół kroku za dużo akurat w momencie, kiedy wystrzeliły materiały pirotechniczne. Wokalista doznał poparzeń drugiego i trzeciego stopnia lewej części ciała. Muzycy popatrzyli na jego dłoń, na której było widać kości i przerazili się nie tylko stanem kolegi, ale też tym, że to koniec ich kariery.

Lekarze dokonali jednak cudu i Hetfield wyszedł z tego praktycznie wyłącznie z bliznami. Sam koncert w Montrealu zapisał się też w historii z powodu zamieszek. Guns N’ Roses wyszli na scenę po wypadku kolegów mocno spóźnieni. Zespół miał też problemy ze sprzętem, więc grał bardzo krótko i bardzo słabo, a tego już fani nie wytrzymali. Ludzie wdarli się na scenę, a potem opuścili budynek, podpalali samochody i demolowali sklepy. Wściekłych fanów specyfikowały dopiero specjalne oddziały policji.

Pstrągi, pszczoły i polowania

Nie wszystkich fanów to może zachwyca, ale James jest zapalonym myśliwym. Muzyk doskonali swoje zdolności strzeleckie, co akurat w Stanach, kraju powszechnego dostępu do broni, nie jest niczym wyjątkowym. Nie każdy jednak kolekcjonuje strzelby i używa ich na polowaniach. Hetfield wielokrotnie pozował do zdjęć z upolowanymi trofeami, co ściągnęło na niego gniew obrońców praw zwierząt. Artysta opuścił nawet okolice San Francisco, które uwielbiał, ale w których czuł się szykanowany z powodu myśliwskich pasji. Co na to koledzy z zespołu? James stwierdził, że chociaż parę osób w grupie i ekipie nie je mięsa, nikt nie ma do niego pretensji z powodu tego hobby. Hetfield zresztą nie tylko strzela.

Kilka lat temu muzyk pochwalił się, że na swoim ranczu łowi ryby. Muzyk uwielbia świeżo złapane i przyrządzone pstrągi. Nie myślcie jednak, że wokalista to brutal. James odkrył parę lat temu nowe hobby: pszczelarstwo. Nie wiadomo, czy podopieczne muzyka lubią piosenki Metalliki, ale wiadomo, że James tak się wkręcił w tę pasję, że zaczął nawet produkować własny miód. Hetfield uczył się też ile się dało o pszczołach, bo tu akurat niewiedza - o czym muzyk przekonał się na własnej skórze - bywa bardzo bolesna.

Nie lubi siebie po alkoholu

Artysta przyznaje, że gra na gitarze dobrze wpływa na jego psychikę. Rodzina Jamesa doskonale wie, że wystarczy kilka tygodni przerwy w graniu i muzyk robi się zrzędliwy. Nie na wszystko jednak jest tak proste lekarstwo. Hetfield nie ukrywa, że ma problem z alkoholem. Już na początku lat 90. muzyk pił tak dużo, że na kilkadziesiąt godzin zapadł w śpiączkę. Okazało się, że wokalista ma uszkodzoną wątrobę. Od tej pory James starał się trzymać z dala od alkoholu i narkotyków, ale nie zawsze mu się to udawało. Słynny dokument "Metallica: Some Kind of Monster" pokazuje między innymi walkę Jamesa z nałogiem.

Metallica w 2000 rokuFrank Trapper/Corbis via Getty ImagesGetty Images

Muzyk wiele razy udzielał się też w organizacjach wspomagających uzależnionych i sam przez lata pozostawał trzeźwy, ale w 2019 roku Metallica musiała przełożyć trasę koncertową, żeby Hetfield mógł pójść na odwyk po nawrocie choroby. Wokalista nie lubi siebie pod wpływem alkoholu, bo staje się wtedy agresywny. Artysta robi więc wszystko, żeby tylko nie wrócić do picia. Jedyną używką są dla niego dzisiaj cygara, palone choćby przed koncertami. Muzyk nauczył się też, jak radzić sobie z problemem w trasie, kiedy czuje się zmęczony fizycznie, ale potrzebuje wyciszenia psychicznego. "Proszę kogoś z ekipy, przyjaciół albo moich asystentów: 'Hej, możesz ze mną usiąść i pooglądać telewizję?'" - zdradził James w wywiadzie dla "The New Yorker". Muzyk uważa, że takim samym uzależnieniem jak używki może być sława, więc trzeba robić wszystko, żeby sodówka nie uderzyła człowiekowi do głowy.

Rodzinna tragedia

Być może dzieciństwo Hetfielda było beztroskie, ale nastoletnie lata muzyka już zdecydowanie nie. Rodzice artysty, Virgil i Cynthia, byli głęboko wierzący. Para poznała się zresztą w kościele. James raczej nie czuł wielkiego związku z religią, tym bardziej że nawet ona nie zapobiegła temu, że ojciec zostawił rodzinę, kiedy muzyk miał 13 lat. Niedługo po tym wydarzeniu matka muzyka zachorowała na raka piersi. Kłopot w tym, że Hetfieldowie byli członkami Stowarzyszenia Chrześcijańskiej Nauki. To wyznanie, które zakłada, że wszelkie choroby można wyleczyć modlitwą i nie wolno stosować leków. Nietrudno się domyślić, jak może się to skończyć w przypadku nowotworu. Matka muzyka zmarła, gdy James miał 16 lat. Wokalista przyznał po latach, że stracił wtedy grunt pod nogami i przez długi czas czuł się po prostu zagubiony. To właśnie o tej sytuacji opowiada między innymi piosenka "The God That Failed".

Być może właśnie z powodu tej samotności Hetfield robił wszystko, żeby gdzieś czuć się jak w rodzinie. Swoje miejsce znalazł w zespole. Wiadomo, że w każdej rodzinie zdarzają się problemy, o swoich akurat Metallica opowiedziała we wspomnianym dokumencie, zresztą muzycy musieli nawet udać się na wspólną terapię. Wygląda jednak na to, że sesje ze specjalistą pomogły, bo dzisiaj ekipa świetnie się dogaduje i żartuje z siebie nawzajem. James na przykład lubi wspominać, że jego syn zajął się muzyką, ale on jako ojciec wcale nie jest zadowolony, bo junior wybrał najgorzej, jak mógł: jest perkusistą, zupełnie jak wujek Lars.

Koncert z idolami

Kogo słucha ten, którego słuchają miliony? Hetfield jest fanem muzyki Nicka Cave’a, Deep Purple, Led Zeppelin, Motörhead i Thin Lizzy, ale jego ulubionym zespołem jest Black Sabbath. To akurat nie jest wielkim zaskoczeniem. Matallica od początku inspirowała się tą właśnie grupą. Muzycy grali na koncertach covery utworów swoich idoli, choćby "Sabbra Cadabra". Zresztą Metallica ruszyła w 1986 roku w trasę z Black Sabbath. Kiedy Ozzy Osbourne nakrył młodszych kolegów na słuchaniu swoich piosenek w garderobie, sądził, że zespół sobie z niego żartuje. Dopiero później, gdy James poprosił o wspólne wykonanie "Paranoid" na scenie, Ozzy zrozumiał, że to nie dowcip. 30 lat później to właśnie Metallica wprowadzała Black Sabbath do Rock and Roll Hall of Fame. Basista Robert Trujillo nie musiał nawet przygotowywać się do tego występu, bo sam przez lata grał z Osbourne'em.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas