Czy Metallica skończyła się na "Kill 'Em All"?

Równo 30 lat temu, w lipcu 1983 roku, ukazał się debiutancki album Metalliki - "Kill 'Em All". Płyta przyniosła nie tylko utwory do dziś z dumą wykonywane przez słynny zespół, ale i miliony... żartów.

Kirk Hammett, James Hetfield i kawałek Larsa Ulricha (fot. Jeff Gentner)
Kirk Hammett, James Hetfield i kawałek Larsa Ulricha (fot. Jeff Gentner)Getty Images/Flash Press Media

Madonna? Madonna skończyła się na "Kill 'Em All". Britney? Britney też skończyła się na "Kill 'Em All". Chopin? Och, przecież każde dziecko wie, że "Kill 'Em All" to jego ostatnie wybitne dzieło.

Korzenie tej brodatej już riposty sięgają, nie inaczej, samej Metalliki, a konkretnie zażartych dyskusji fanów grupy.

W latach 90., po przyjętych z mieszanymi uczuciami albumach "Load" i "Reload", pojawiła się teza, że amerykańskie gwiazdy thrash metalu wypaliły się, że ostatnia ich dobra płyta to "Czarny album" z 1991 roku, a potem już tylko country, komercja i warstwa mułu.

W tym przekonaniu utwierdził wielu fanów album "Saint Anger" z 2003 roku, płyta, która uważana jest za wstydliwą, tłustą plamę w dyskografii zespołu.

I o ile zgadzano się, że kiedyś było lepiej, to pojawiła się jeszcze kwestia - kiedy konkretnie? Na czym tak naprawdę skończyła się Metallica? Sympatycy chcący uchodzić za większych koneserów od reszty zaczęli przekonywać, że ów upadek nastąpił jeszcze przed "Czarnym albumem", że ostatnia znacząca płyta w dorobku Metalliki to "...And Justice For All" z 1988 r.

Bzdura kompletna! - zjeżyli się na to jeszcze bardziej hardcore'owi fani. Tak naprawdę Metallica skończyła się na "Master Of Puppets" z 1986 r., a wszystko, co ukazało się później, było czystą komercją.

Obserwujący tę fascynującą dyskusję z boku zaczęli drwić z przerzucających się argumentami kolegów i koleżanek. Przecież Metallica skończyła się na "Kill 'Em All"! - śmiali się, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że oto umieścili w kanonie odzywek jedną z najważniejszych pozycji.

Ale nie wyjaśniliśmy jeszcze najważniejszego - jaka historia kryje się za samym albumem "Kill 'Em All".


W 1983 roku sprawy Metalliki potoczyły się błyskawicznie. Jon Zazula, muzyczny promotor i właściciel rockandrollowego sklepu w New Jersey, tak się podekscytował taśmą demo zespołu, że zaproponował mu współpracę. Był luty 1983 roku. Zazula obiecał grupie, że załatwi jej trasę na całym wschodnim wybrzeżu.

Słowa dotrzymał i już miesiąc później zespół objeżdżał miasta i miasteczka ze swoim repertuarem - repertuarem, który stanowił podwaliny tego, co dziś nazywamy thrash metalem (od "thrash" - chłostać); muzyki wściekle szybkiej, surowej, agresywnej, brudnej, łączącej heavy metal z punkiem, operującej w niskich rejestrach, z nieodłącznymi solówkami.

To właśnie po tej trasie pijący na umór gitarzysta Dave Mustaine, obecnie lider Megadeth, został wywalony z zespołu i zastąpiony Kirkiem Hammettem. "Kill 'Em All", choć zarejestrowane już bez Mustaine'a, zawiera ślady jego działalności - w kompozycjach "The Four Horsemen" (to w znacznej mierze jego utwór), "Jump in the Fire", "Phantom Lord" i "Metal Militia" Mustaine widnieje jako współautor.

Po zakończeniu minitournee niezmordowany Jon Zazula obiecał Metallice, że załatwi jej kontrakt płytowy. Nie udało mu się tego dokonać, więc... założył z żoną własną wytwórnię - Megaforce Records. Nie trzeba chyba dodawać, że Metallica była pierwszym zakontraktowanym przez nią zespołem. Był maj 1983 roku.

Jeszcze w tym samym miesiącu grupa - w ciągu 17 dni - zarejestrowała album w studiu, co było o tyle prostym zadaniem, że wchodzili doń z gotowymi kompozycjami.

Dwa miesiące później, 25 lipca 1983 r., album "Kill 'Em All" - nagrany w składzie: James Hetfield, Lars Ulrich, Cliff Burton, Kirk Hammett - zawitał na sklepowe półki, oficjalnie dał początek thrash metalowi i od tamtej pory rozszedł się w trzech milionach egzemplarzy.

Metallica nie należy do zespołów, które wstydzą się swoich początków, bo i nie ma się czego wstydzić. Utwory "Seek And Destroy", a także "The Four Horsemen" i "Whiplash" regularnie goszczą w repertuarze koncertowym grupy.


I jeszcze jedna tylko zagadka pozostała do rozwikłania. O co chodzi z tym tytułem? Niejeden kaznodzieja przestrzegał bowiem przed słuchaniem zespołu, który zachęca do masowych mordów.

Tymczasem tytuł "Kill 'Em All" w istocie dotyczy bardzo wąskiej grupy adresatów. Mianowicie sprzedawców i dystrybutorów, którzy oprotestowali zaproponowany przez zespół tytuł płyty. Członkowie Metalliki chcieli, by album nazywał się "Metal Up Your Ass". Wskutek silnej perswazji przy użyciu argumentów biznesowych grupa ugięła się i zmieniła tytuł, dając jednak zakamuflowanego pstryczka sprzedawcom.

A sprzedawcy - wiadomo - skończyli się na "Kill 'Em All".

Michał Michalak

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas