Lunatic Soul i płyta "Through Shaded Woods": Rozdział muzycznych światów
Siódmy album Lunatic Soul "Through Shaded Woods" (premiera 13 listopada) dogania, w ilości płyt długogrających, macierzystą formację Mariusza Dudy - Riverside. Czy o Lunatic Soul wciąż można mówić jako o projekcie pobocznym?
Część własna
"Zacznijmy od tego, że Lunatic Soul nie powstał dlatego, że w Riverside (sprawdź!) nie mogłem odnaleźć spełnienia - opowiada Mariusz Duda - tylko dlatego, że chciałem tworzyć więcej muzyki. W Riverside od pierwszej pyty jestem głównym kompozytorem, więc w innym 'muzycznym świecie' chciałem przede wszystkim tworzyć coś, co ma inny muzyczny charakter, a nie powielać schematy 'progresywnego zespołu rockowego'".
Wydany w 2008 roku, po trylogii "Reality Dream", debiutancki album Lunatic Soul spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem. Zaskakiwał dużą ilością "akustycznych dźwięków na pogłosach", brakiem gitary elektrycznej i raczej stonowanym, intymnym charakterem, z "potężnymi momentami" ("The Final Truth" - posłuchaj!) Zahaczał o tematykę "podróży w zaświatach" przez co wyróżniał się "odpowiednio mrocznym klimatem".
Słychać było, że Mariusz Duda już od pierwszej płyty swojego solowego projektu ma na niego pomysł. Dwójka, wydana w 2010 roku, z charakterystycznym długim i ciężkim "Transition" powielała wcześniejszy muzyczny zamysł, w zasadzie była kopią jedynki z "większą dawką niepokoju". Zaskakiwał jednak ostatni utwór - "Wanderings". Suplement do dwóch pierwszych albumów w postaci instrumentalnego, niezwykle wyciszonego "Impressions", wydanego tylko w zagranicznej wytwórni Kscope i przez długi czas trudno dostępnego na polskim rynku, zamykał "dyptyk o śmierci, który stał się trylogią", jak mówił o nim sam muzyk.
W 2011 roku Mariusz Duda miał już na swoim koncie cztery albumy z Riverside i trzy albumy z Lunatic Soul. Nie licząc riversidowych EP-ek z końcówką "in my head" - siedem płyt w osiem lat.
"Nie chcę nagrywać albumów co dwa, trzy lata, tak jak się to robi teraz. Wiadomo, że każda premiera płyty to również promocja koncertowa, trasa, która trwa ok. dwóch lat, żeby udało się wszędzie dotrzeć. Lunatic powstał więc żeby wypełniać te wszystkie puste lata, kiedy jestem na trasie z Riverside i nie wydaję płyt z zespołem" - mówił w jednym z wywiadów.
Widać było, że wypełnia swój plan. Niemniej sukces płyt Lunatic Soul również był "wypełniający". Duda walczył ze stereotypami. Lunatic Soul, mimo szerokiego spektrum stylistycznego, trafiał przede wszystkim do odbiorców związanych z rockiem progresywnym i fanów Riverside. Recenzje płyt przeważnie znajdowały się na portalach związanych z rockiem progresywnym i progresywnym metalem. Bez względu na ilość instrumentów na których grał, wciąż były to też płyty "basisty Riverside".
Pułapka Riverside i zmęczenie hałasem - czytaj dalej na następnej stronie!
Niewielki przełom nastąpił w 2014 przy okazji "Walking on a Flashlight Beam". Granatowa płyta Lunatic Soul mówiąca o depresji i śmierci spotkała się z najlepszym do tej pory przyjęciem i doczekała się m.in. kompozycji "Gutter", uważanej do dzisiaj przez wielu, za jedną z najlepszych kompozycji Lunatic Soul.
Zmieniła się muzyka, zniknęły orientalizmy, pojawiła się elektronika. Duda zagrał też na wszystkich instrumentach, z wyjątkiem zestawu perkusyjnego. Poprzez takie kompozycje jak "Shutting Out The Sun", "Cold", "Gutter", "Treehouse" czy tytułowe "Walking on a Flashlight Beam" Lunatic Soul pokazał, że jest w nim również potencjał pełen nośnych melodii i muzycznie określił się na dobre, wyraźnie oddzielając się od Riverside.
W tym czasie Riverside również zmieniło swój styl. Muzyka stała się bardziej przystępna. Zniknęła charakterystyczna dla pierwszej dekady działalności zespołu i charakterystyczna dla progresywnego metalu "intensywność" aranżacyjna, która swój punkt kulminacyjny osiągnęła na płycie "Anno Domini High Definition" z 2009 roku. Mariusz Duda zmęczony progresywnym metalem wyraźnie wchodził w fazę celebrującą melodię i pokierował swój zespół na inne wody.
"Riverside wpadło w pułapkę. Myślę, że gdybyśmy cały czas nagrywali takie płyty jak 'Second Life Syndrome' lub 'Anno Domini High Definition' - rozpadlibyśmy się. Osobiście byłem zmęczony tymi wszystkimi progmetalowymi schematami, byłem zmęczony hałasem na próbach, sykiem blach, tego, że jak robiliśmy jakiś zespołowy utwór, to każdy z nas musiał grać w każdym momencie. Aranżacje bardzo były do siebie podobne, składały się z takich kwadratowych klocków. Generalizuję i przerysowuję, ale wiecie o co mi chodzi. Chciałem zrobić od tego przerwę. Uspokoić się. Na 'Memories In My Head' stawiamy teraz bardziej na aranżacyjną przestrzeń" - mówił Duda przy okazji EP-ki wydanej na 10-lecie zespołu.
Płyty "Shrine of New Generation Slaves" (2013) i "Love, Fear and The Time Machine" (2015), to dzieła bardziej przystępne i rzeczywiście nastawione bardziej na przestrzeń aranżacyjną i nośne kompozycje. Zwolennicy trylogii "Reality Dream" i "ADHD" narzekali na zbyt dużą dawkę spokoju i melancholii, na zbyt oszczędną i mało ekspresyjną grę zespołu.
Słuchacze dostali jednak teraz dopracowane aranżacyjnie i brzmieniowo albumy pełne pięknych utworów, co znacznie zwiększyło liczbę publiczności na koncertach, a takie kompozycje jak "The Depth of Self Delusion" czy "We Got Used To Us" doczekały się wielomilionowych odsłon w serwisach streamingowych. Na szczęście Riverside na płytach to nie to samo co Riverside na koncertach. O tym ile energii zyskuje zespół w wersji live, można dowiedzieć się chociażby z wydanego pierwotnie własnym sumptem, a obecnie również oficjalnie, koncertu "Lost'n'Found". Pomiędzy muzyką Riverside a Lunatic Soul wciąż była różnica.
"Zawsze zaczynam od czystej kartki" - czytaj na następnej stronie!
Część wspólna
Wydawało się, że pielęgnujący o rozbieżność stylistyczną dwóch muzycznych światów Mariusz Duda powoli przestaje się tym przejmować. Wydana w roku śmierci Piotra Grudzińskiego elektroniczna płyta "Eye of The Soundscape" (2016) była już bardziej w klimatach Lunatic Soul niż Riverside. Na wydanej w 2017 roku płycie "Fractured" zaczęły pojawiać się utwory, które spokojnie mogłyby się znaleźć w nowym repertuarze macierzystego zespołu ("A Thousand Shards of Heaven", "Crumbling Teeth and The Owl Eyes", a na kolejnej "Under The Fragmented Sky" pojawiło się wręcz riversajdowe "Untamed").
"Nic na to nie poradzę, mam pewien charakterystyczny styl, który przekłada się zarówno na Riverside jak i Lunatic Soul. Takie utwory w tej chwili są mi najbliższe. Kiedy tworzę, nie robię selekcji, że to ma iść do Riverside a to do Lunatica. Zawsze zaczynam od czystej kartki, wybieram temat płyty, tytuł, ma w głowie jej kolor, dobór instrumentów i bez względu na to, czy jest to Lunatic Soul czy Riverside realizuję swój plan" - mówił Duda w jednym z wywiadów.
Lunatic Soul "Fractured", promowany po raz pierwszy w karierze projektu miniakustycznymi koncertami podczas spotkań z fanami okazał się sukcesem, doczekał się też najlepszej sprzedaży docierając m.in. do czwartego miejsca bestsellerów w Polsce i wysokich miejsc za granicą. Takie kompozycje jak "Blood on a Tightrope" czy dwunastominutowy "A Thousand Shards of Heaven" stanowiły przykład tego, że Mariusz Duda nie boi się eksperymentować z formą. Większa ilość elektroniki w muzyce nie sprawiła bynajmniej, że pojawili się fani niezwiązani z rockiem progresywnym. Raczej ci pierwsi, ci najbardziej oddani, poczuli się jakby Lunatic Soul powoli zaczęło tracić własną tożsamość, z którą tak świetnie wystartowało na debiutanckim "Czarnym albumie" i na nowo odnalazło się na "Walking on a Flashlight Beam".
"Under The Fragmented Sky" miało odczarować "Fractured". Wróciła charakterystyczne dla Lunatic Soul przestrzeń i eksperymenty. Jednak jako album instrumentalny, i traktowany podobnie do "Impressions" bardziej jako minialbum, EP-ka, nie odniósł już takiego sukcesu jak poprzednik.
Riverside po śmierci gitarzysty Piotra Grudzińskiego znalazło się w niezwykle trudnej sytuacji. Duda prowadził zespół przez media społecznościowe zachowując należytą pokorę i powagę do sytuacji. Na wydanym w 2018 roku "Wasteland" zmieniła się muzyka i charakter. Być może przez temat związany ze śmiercią i próba przetrwania, to tu to tam dało się wyczuć charakterystyczną i bliższą bardziej dokonaniom Lunatic Soul niż Riverside, mroczną folkowo-orientalną melancholię ("Lament").
Duda czuł, że jego dwa muzyczne światy być może za bardzo się już do siebie zbliżyły.
Mariusz Duda: Mnie zawsze nosi - czytaj dalej!
Powrót do korzeni
"Ktoś może mi zarzucić, że za bardzo 'przejąłem kontrolę' nad zespołem Riverside, przez co Riverside przestało brzmieć jak Riverside. Ktoś może mi tez zarzucić, że Lunatic Soul przestał być Lunatic Soul, bo zamarzyły mi się piosenki i zabawa w elektronikę. Pamiętajmy jednak, że artysta, który chce tworzyć, i który chce mieć z tego frajdę, musi stale eksperymentować, szukać nowych rozwiązań. Mnie zawsze nosi i dlatego nigdy nie nagrywam dwóch takich samych płyt. No może Lunatic Soul 1 i 2 są takie same, ale to tak naprawdę miała być tylko jedna płyta" - podkreśla Mariusz Duda.
W roku 2020 zmienił się świat. W roku 2020 zmienił się również Mariusz Duda i jego wydawanie płyt, zaburzając znany od wielu lat schemat Riverside/Lunatic Soul/Riverside/Lunatic Soul. Zaczęło się od wydania w marcu solowej piosenki "The Song of a Dying Memory", przy promocji której mówił: "Potrzebuję trzeciego muzycznego świata, dzięki niemu uda mi się również oddzielić od siebie dwa poprzednie, które na ostatnich płytach niebezpiecznie się do siebie zbliżyły".
W czerwcu Duda opublikował elektroniczne "Lockdown Spaces", pierwszą płytę wydaną pod imieniem i nazwiskiem, a w lipcu kolejny utwór "Are You Ready For The Sun". Szykowany na 13 listopada najnowszy, siódmy album Lunatic Soul zatytułowany "Through Shaded Woods", z tym razem "leśną okładką" i "korzennym symbolem LS", oprócz tradycyjnie nowego podejścia i rozdania ma być przede wszystkim być dowodem na to, że Lunatic Soul wraca do korzeni.
"Chciałbym teraz bardziej nie kiedykolwiek rozdzielić swoje muzyczne światy. Plan na najbliższych kilka lat jest taki, niech Mariusz Duda wydaje sobie piosenki i elektroniczne albumy, Lunatic Soul niech skręci w stronę bardziej 'lunatikową', kojarzoną z przestrzenią, z folkiem, a Riverside niech wróci do sali prób i niech w tym nowym składzie nagra teraz album bliższy trylogii 'Reality Dream' albo nawet 'ADHD'. Przyznaję, że po dekadzie melancholii chciałbym powrócić do bardziej intensywnego grania" - podkreśla muzyk.
Bardziej intensywne granie pojawia się już w najnowszym, zwiastującym siódmy album Lunatic Soul, singlu "The Passage", który śmiało można postawić obok takich utworów jak "Gutter", zaś większą niż do tej pory obecność muzyki folkowej zwiastuje drugi singel - "Navvie".
Lunatic Soul "Through Shaded Woods" wydany zostanie w naszym kraju dzięki firmie Mystic Production.