Aleksander Szalonek: "Słuchając tej płyty, przypominam sobie o wszystkich moich stanach emocjonalnych" [WYWIAD]
Po wielu latach muzycznych działań, w końcu udało się to skonkretyzować. "Żaby i Ludzie" to debiutancki krążek Aleksandra Szalonka, który ujrzał światło dzienne. O motywie żab na albumie, graniu koncertów z nowym materiałem oraz występie w "Must Be The Music" porozmawialiśmy z artystą.

Wiktor Fejkiel: Za Tobą premiera debiutanckiego krążka "Żaby i Ludzie". Jest to debiut, o jakim marzyłeś?
Aleksander Szalonek: - Jest to debiut, na jaki sobie zapracowałem. Co ciekawe, to jest ona pierwszą płytą, jaką udało mi się wydać w jakimkolwiek składzie, więc to dla mnie wielkie wydarzenie. Moim marzeniem pozostaje jednak nagranie płyty nie z gitarami i perkusją, lecz z potężną sekcją dętą i całą orkiestrą. Ale i tak jestem mega szczęśliwy z "Żab i Ludzi".
Czyli raczej dominuje u ciebie ulga, że w końcu udało się ten krążek wydać…
- Czułem, że w jakiś sposób ciąży mi już premiera tej płyty, zwłaszcza, że rozbiło się to na ponad 2 lata (z przerwami) ciężkich, całodniowych posiedzeń w studio. Udało się jednak podjąć rękawice, wyznaczyć sobie deadline i wydać debiutancki krążek. Niewątpliwie jest to ulga.
Pop-rock, post-punk, indie-rock… Zamiłowanie czy konieczność skłoniła cię do tych gitarowych brzmień?
- To nie jest tak, że przez całe życie byłem post-punkowcem. Bardziej to kwestia mojego warsztatu - muzyka, jaką nagrałem, jest dość prosta kompozycyjnie, nie ma tam zbyt wiele wirtuozerii. Na dodatek partie, które pisałem, są dość proste. Dlatego całość obraca się w tym post-punku/indie-rocku, bo to właśnie jest taka prostoliniowa muzyka, za której pomocą łatwo mi przekazać, co czuję.
Wielu tytuł tego krążka oraz wykorzystywanie przez ciebie żab do wszelkich działań promocyjnych może zaskakiwać. Co się za nimi kryje?
- Przez całe moje życie przejawiały żaby, jako coś śmiesznego, niewinnego i uroczego. Słyszałem też o tym, że żaby przynoszą szczęście. Stąd postanowiłem na okładce "Dzikich Psów" (pierwszego singla) umieścić siebie w masce żaby. Co najzabawniejsze, całkowicie nieświadomie ustaliliśmy datę premiery singla w dniu Międzynarodowego Dnia Żab, więc musiały zostać ze mną na dłużej. Oprócz tego kwestia ekosystemu. Obecność żab w ekosystemie oznacza jego prawidłowe funkcjonowanie - przeciwnie do ludzi… Stąd ten tytuł i podział krążka na dwie części: z początku bardziej wesoła, która ma symbolizować żaby oraz późniejsza, już bardziej melancholijna, czyli ludzie.
Zobacz również:
Od czasu wydania "Dzikich Psów" miałeś już gotowy pomysł na ten krążek?
- Od ich nagrania mijają już prawie 3 lata, a część utworów powstawała jeszcze wcześniej. Pomysł na krążek i cały ten motyw pojawił się nieco później. Natomiast teksty i kompozycje to sklejka ze wszystkich moich starych piosenek pisanych do szuflady. Ostatni numer natomiast został napisany rok temu - więc trochę czasu te całe kwestie wydawnicze zajęły.
Czujesz natomiast, że te numery cały czas rezonują z tobą?
- Myślę, że tak. Dużo tych numerów jest zupełnie skrajnych od siebie. Słuchając tej płyty, przypominam sobie w fajny sposób o tych wszystkich moich stanach emocjonalnych, w jakich one powstawały. Aczkolwiek co do samych "Dzikich Psów" muszę się przyznać, że mam już ich trochę przesyt. Gdy puszczam "Żaby i ludzie" mojej córeczce, to zawsze pomijam ten numer. Może i to słaba reklama, ale już nie daję rady z tym numerem.
Skoro "Dzikie Psy" dość brutalnie odrzuciłeś, to jest numer, który podoba ci się szczególnie?
- Zawsze tym ulubionym był ten, nad którym aktualnie pracowałem. Jeśli chodzi o koncerty, najbardziej chyba lubię "Julię,' bo to jest dla mnie kwintesencja post-punku - cudownie się go gra na żywo. A jeśli chodzi ogólnie o streamingi, to chyba bym postawił na "Kryzys".
Ze wspomnianymi już wielokrotnie "Dzikimi Psami" wystąpiłeś w tegorocznej edycji "Must Be The Music". Jak wspominasz swój udział w programie?
- Było to ciekawe, choć dość chaotyczne doświadczenie. Widzisz telewizję od środka, jak działa, jak funkcjonuje. Choć nie doszliśmy ani do finału, ani do półfinału, to mega polecam każdemu, by pójść sprawdzić, jak to wygląda. Mi to też uświadomiło, że za tym programem stoi ogromny zespół ludzi, ciężko pracujących na te wszystkie występy.
Trzy koncerty z nowym materiałem już za tobą - jak czujesz te nowe numery na żywo?
- Z racji tego, że ta płyta powstawała tak długo, to ja i mój live band byliśmy już dobrze ograni z tymi numerami. Do takiego stopnia, że kilka numerów, które znalazły się na płycie, nagraliśmy na setkę, bo już je doskonale znaliśmy. Natomiast granie koncertów dedykowanych nowej płycie, to było cudowne uczucie.
Są plany na nieco większą trasę koncertową na wiosnę?
- Kombinujemy nieustannie, by przy tak ograniczonym budżecie i czasie, zagrać w przyszłym roku w większych miastach w Polsce. To jest właściwie mój cel na nadchodzący rok. Po pierwsze wejść do studia, a po drugie zagrać jeszcze parę koncertów, w ramach promocji debiutanckiej płyty.








