Szaleństwo na punkcie powrotu Rush. Fani dopytują o kolejne koncerty
Ogłoszenie powrotu na scenę kanadyjskiej grupy Rush wywołało furorę wśród fanów rocka. Zainteresowanie ich koncertami okazało się tak wielkie, że zaplanowana na połowę 2026 r. trasa "Fifty Something" urosła właśnie do 40 występów. Sympatycy zespołu w komentarzach wciąż dopytują, czy jest szansa, żeby Rush zagrał gdzieś poza Ameryką Północną.

Przypomnijmy, że Rush po raz ostatni zagrał w 2015 r., kończąc jubileuszową trasę "R40 Live 40th Anniversary Tour". To wówczas przejście na muzyczną emeryturę ogłosił perkusista i autor tekstów Neil Peart, który przez ponad 40 lat występował u boku Geddy'ego Lee (wokal, bas) i Alexa Lifesona (gitara). Nazywany "Profesorem" Peart w połowie 1974 r. zgłosił się na casting i dołączył do Rush, na dwa tygodnie przed rozpoczęciem amerykańskiej trasy promującej debiutancki album "Rush" zastępując oryginalnego perkusistę Johna Rutseya.
Neil Peart od dłuższego czasu zmagał się z chronicznym zapaleniem ścięgien. Zamierzał spędzać więcej czasu z rodziną - swoją drugą żoną, fotografką Carrie Nuttal i ich córką Olivią (ur. 2009). Okazało się, że kwestie ze ścięgnami nie były jego jedynymi problemami zdrowotnymi. Perkusista zmarł 7 stycznia 2020 r. - przez ostatnie trzy lata w tajemnicy zmagał się z glejakiem, agresywnym nowotworem mózgu.
Rush ogłasza powrót na scenę. Gigantyczne zainteresowanie
Dokładnie 11 lat po ostatnim koncercie, w mediach społecznościowych swój powrót ogłosili dwaj pozostali żyjący muzycy Rush - Geddy Lee i Alex Lifeson. Po śmierci Neila Pearta sporadycznie razem pojawiali się na scenie, m.in. podczas koncertowego hołdu dla perkusisty Taylora Hawkinsa z Foo Fighters w 2022 r., który wymieniał Pearta jako jednego ze swoich idoli.
Kanadyjska legenda przekazała, że w 2026 r. pojawi się na 12 koncertach w Ameryce Północnej pod hasłem "Fifty Something" - trasa została przedstawiona jako hołd dla dziedzictwa zespołu z naciskiem na "niezastępowalnego" Neila Pearta. Miejsce za perkusją zajmie 42-letnia Niemka Anika Nilles, mająca na koncie cztery solowe płyty i występy u boku gitarzysty Jeffa Becka. Liderzy zdradzili, że niewykluczone, że na scenie pojawią się także dwaj inni muzycy, w tym klawiszowiec.

Zainteresowanie występami jest tak duże, że w sumie potwierdzono już 40 koncertów w Ameryce Północnej (USA, Kanada, Meksyk). Pierwszy występ zaplanowano na 7 czerwca 2026 r. w Los Angeles, a całość zwieńczy koncert w Vancouver (Kanada) 15 grudnia.
W setkach komentarzy fani z całego świata nieustająco dopytują, czy jest szansa na to, że trasa "Fifty Something" zostanie przedłużona również na inne kontynenty. Przypomnijmy, że trio to jedna z nielicznych już gwiazd, która nigdy nie dotarła do Polski.
Przez ponad 50 lat działalności Kanadyjczycy sprzedali ponad 40 mln płyt, zdobyli siedem nominacji do Grammy i 10 statuetek Juno Awards (kanadyjski odpowiednik Grammy). Największym komercyjnym sukcesem były płyty "2112" z 1976 r. i "Moving Pictures" z 1981 r.









