Najlepsze zagraniczne płyty 2022 roku według redakcji Interii

Jakie zagraniczne płyty w 2022 roku oceniliśmy najwyżej? Oto nasze zestawienie!

Wybraliśmy najlepsze zagraniczne płyty 2022 roku
Wybraliśmy najlepsze zagraniczne płyty 2022 roku 

2022 rok obfitował w znakomite płyty. Poniżej możecie zapoznać się z najlepszymi zagranicznymi wydawnictwami według naszych dziennikarzy.

Płyty oceniali: Oliwia Kopcik, Michał Boroń, Daniel Kiełbasa, Mateusz Kamiński, Ignacy Puśledzki, Andrzej Kozioł, Anna Nicz, Rafał Samborski, Paweł Waliński, Dawid Bartkowski, Marcin Flint, Bartosz Donarski, Kamil Downarowicz i Kasia Gawęska.

10. Father John Misty - "Chloe And The Next 20th Century"

"To bardzo, ale to bardzo dobra płyta. Nie rozumiem dlaczego to akurat Misty przebił się do rzeczonego quasi-mainstreamu, tak teraz jestem tego zrozumienia o jeden, dwa, trzy kroki bliższy". Więcej w recenzji Pawła Walińskiego.

9. Harry Styles - "Harry’s House"

"'Harry's House' to płyta, która pozwala lepiej poznać Stylesa poprzez historie o jego relacjach z ludźmi, i wprowadza w refleksyjny nastrój, przynosi przeplatające się miłe i trudne emocje. Nic, tylko położyć się na plaży, zamknąć oczy, i w wiosennym słońcu przenieść się do domu Harry'ego". Więcej w recenzji Kasi Gawęskiej.

8. John Legend - "LEGEND"

"Dobrze, przyznaję, że fani popowej odsłony Johna Legenda mogą być rozczarowani - tu na każdym kroku kipi miłością do czarnej muzyki. Drugiego 'All of Me' nie znajdziecie, ale... to dobrze. Dajcie się artyście rozwijać. Albo pozwólcie mu siedzieć w wygodnym, ciepłym fotelu, bo jak ma nagrywać tak przyjemne płyty jak 'Legend' i jeszcze ani razu przy tym nie upaść, mimo dwóch godzin trwania, to warto czekać na każdy kolejny ruch". Więcej w recenzji Rafała Samborskiego.

7. Porcupine Tree - "Closure/Continuation"

"'Closure/Continuation' to niewątpliwie udany powrót zespołu. Może nie rzuca na kolana, nie sprawia wrażenie misternie uszytego, ale na pewno stanowi odpowiednią podstawę do usprawiedliwienia powrotu zespołu. Fani Porcupine Tree i ci, którzy ze łzami w oczach kupują na winylu tysięczne podróby Genesis z lat 70. ze złudną nadzieją, że coś jeszcze ich ożywi, będą zadowoleni. Kawał solidnej płyty". Więcej w recenzji Rafała Samborskiego.

6. Ghost - "Impera"

"Dla jednych ta muzyka będzie po prostu doskonałą muzyką rockową, natomiast muziarze-akademicy będą zatapiać się w namecheckingu, wyłapywaniu smaczków, dyskusjach do kogóż to w danym miejscu Forge bezczelnie puszcza spod papieskiej maski oko. Ten zespół z płyty na płyty rośnie. Brzmieniowo, kompozycyjnie, komercyjnie. Jednocześnie zachowując pełen RiGCZ. Wielki szacunek. I oby przesłanie 'Impery' nigdy nie zemściło się na jej twórcy". Więcej w recenzji Pawła Walińskiego.

5. Pusha T - "It's Almost Dry"

"Przypomina mi się bezbłędna nonszalancja w wykonaniu 'Call My Bluff', ten mentalny terroryzm 'Hear Me Clearly' i ta ostra, superwyrazista artykulacja w "Just So You Remember;. Rozpamiętuję wejście Malice'a po kościelnych chórach 'I Pray For You' i 'Dreamin Of The Past', gdzie Pusha rymuje "Rozdania nagród to jedyny sposób na to, byście mnie, szmaty, okradły". I nie chcę raperowi niczego odmawiać i niczego zabierać. Dlatego, że to bardzo dobra płyta i dlatego, że się go trochę boję". Więcej w recenzji Marcina Flinta.

4. Beyonce - "Renaissance"

"Rzadko się zdarza, że słowa artystów przed premierą tak dobrze odzwierciedlają to, jaka płyta rzeczywiście jest. W tym przypadku Beyoncé idealnie podsumowała swoje dzieło -  'Moją intencją było stworzenie bezpiecznej przestrzeni. Miejsca wolnego od perfekcjonizmu i nadmiernego myślenia. Miejsca, by krzyczeć, odpuścić i poczuć wolność'. I to chyba mówi samo za siebie". Więcej w recenzji Dawida Bartkowskiego.

3. The Smile - "A Light for Attracting Attention"

"To, co zdecydowanie przyciąga do The Smile to fakt, że ich dzieło sprawia wrażenie zupełnie niewymuszonego. Yorke i Greenwood nie musieli tu zmagać się z ciężarem wiecznego przeskakiwania ogromnych oczekiwań poprzez innowacyjne rozwiązania, co niewątpliwie wpływało negatywnie na proces twórczy Radiohead". Więcej w recenzji Rafała Samborskiego.

2. Burial - "Antidawn"

"Na koniec chciałbym chociaż zdanie o wrażliwości Buriala, która odciska się na jego dziełach w wyjątkowy sposób niezależnie od tego, w jakiej konwencji by nie tworzył. Po tym poznajemy artystów dużego kalibru. Z nienachalnością, nienatarczywością 'Antidawn' pięknie idzie w parze jego skuteczność. Stąd apel do muzyków - reżyserujcie nam nastroje subtelniej, a barokowemu strachowi przed pustką niech ustąpi miejsca modernistyczny strach przed nadmiarem. Wszyscy skorzystamy. Więcej w recenzji Marcina Flinta.

1. Kendrick Lamar - "Mr. Morale & The Big Steppers"

"Czas pokaże, czy 'Mr. Morale & The Big Steppers' zapisze się w historii tak samo, jak każdy z wcześniejszych albumów. Spokojniejsza, momentami wręcz chillująca, jakże osobista. Momentami fascynująca, niekiedy frapująca. Podróż w głąb siebie z raperem, o którym chyba już definitywnie można mówić, że jest najlepszy". Więcej w recenzji Dawida Bartkowskiego.

Sprawdź więcej muzycznych zestawień na RANKINGI - Muzyka w Interia.pl

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas