Dawid Podsiadło, Taylor Swift, Pezet, Red Hot Chili Peppers i Karaś/Rogucki. Sprawdzamy, co słychać w mainstreamie!

Ignacy Puśledzki

Ignacy Puśledzki

Według ostatnich doniesień, każdego dnia w serwisie Spotify pojawia się 100 tysięcy nowych piosenek. Sami przyznacie, że łatwo się w tym pogubić i przeoczyć wyczekiwane albumy naszych ulubionych artystów, prawda? Postanowiliśmy ułatwić wam trochę życie i przybliżyć kilka najbardziej wyczekiwanych płyt znanych artystów i zespołów.

Taylor Swift wydała w tym miesiącu album, pt. "Midnights"
Taylor Swift wydała w tym miesiącu album, pt. "Midnights"Amy SussmanGetty Images

Dawid Podsiadło "Lata dwudzieste"

To on był głównym bohaterem ostatniego tygodnia. "Lata dwudzieste" to nie tylko nowa płyta Dawida Podsiadły, ale także wyjątkowa forma promocji płyty (sprawdź!), dołączenie wokalisty do TikToka, czy pierwszy raz, kiedy polski wykonawca przygotowuje specjalną wersję albumu dla Spotify. Wszystko to brzmi fascynująco, ale jak to jest z samą muzyką?

"'Lata dwudzieste'" nie są wielkim krokiem milowym w katalogu Dawida Podsiadło, ale kolejnym dobrym krążkiem naszpikowanym odniesieniami do teraźniejszości, a zarazem zanurzonym w przeszłości - nie tylko jego, jako artysty, ale także wszystkich słuchaczy, których w momencie przekroczenia 'magicznej trzydziestki' czeka pierwszy w życiu bilans swojej ziemskiej wędrówki" - napisał w swojej recenzji Mateusz Kamiński w swojej recenzji albumu i wystawił mu ocenę 7/10.

Red Hot Chili Peppers "Return of the Dream Canteen"

Powrót do legendarnego składu Red Hot Chili Peppers był wielu dla fanów grupy newsem dekady. Wiadomym było, że pójdzie za tym album, ale żeby od razu wydawać 2, po 17 piosenek każdy? Pomysł dość szalony. Jak się to wszystko udało?

"Red Hoci wierzą w Johna Frusciante. Nie tylko pozbyli się dla niego poprzedniego gitarzysty, ale także wydali w tym roku już 36 piosenek z ok. 50 nagranych podczas jednej sesji. 'Unlimited Love' z kwietnia był albumem dość bezpiecznym, ale nie brakowało mu solidności i chętnie do niego wracam. W przypadku 'Return of the Dream Canteen', na którym Papryczki próbują eksperymentować, muszę stwierdzić, że co za dużo, to niezdrowo" - pisałem w swojej recenzji płyty. Album otrzymał ode mnie ocenę 6/10.

Karaś/Rogucki "Czułe kontyngenty"

Stworzony przez członków grup Coma i The Dumplings duet, powraca z kolejnym krążkiem. Pierwsza płyta projektu Karaś/Rogucki, "Ostatni bastion romantyzmu" zachwycała nie tylko okładką, ale i zawartością samego krążka. Jak z formą artystów po dwóch latach?

"Bez zbędnej wolty stylistycznej i nowych pomysłów, które wywracają polski alternatywny pop do góry nogami, jednak z klasą, która powinna zadowolić piewców bardziej wymagającego grania, jak i zwykłego Kowalskiego, bo ‘Czułe kontyngenty’ okazały się albumem, z którym warto spędzić nie jedną, ani nie dwie chwile. Do chłonięcia w całości, więc to ceni się jeszcze bardziej" - napisał w Interii Dawid Bartkowski i przyznał duetowi ocenę 7/10.

Taylor Swift "Midnights"

Kiedy Taylor Swift ogłosiła datę wydania swojego najnowszego albumu podczas gali MTV VMA, świat oszalał. "Midnights" już się ukazał, a zaraz potem nasza recenzja tej płyty. I jak to wyszło?

"Dostaliśmy więc od Taylor Swift dwadzieścia piosenek (13 o północy, a 7 kolejnych o trzeciej nad ranem), które bez problemu zapomniałbym do poniedziałku, ale radio mi na to nie pozwoli. Przecież Taylor Swift wydała nowy album! Będę więc słuchał tej płyty jeszcze długo (niekoniecznie z własnej woli) i może nawet ją kiedyś polubię. A tymczasem, posługując się tytułem jednej z piosenek na albumie, 'Midnights' to takie 'Sweet Nothing'" - napisał Andrzej Kozioł i wystawił 4/10.

Pezet "Muzyka komercyjna"

To już kolejna "Muzyka..." od Pezeta. Raper wrócił w 2019 roku z albumem "Muzyka Współczesna", która namieszała sporo w tamtym czasie. Po trzech latach Paweł z Urynowa wraca z kolejnym krążkiem, pt. "Muzyka Komercyjna". Co tym razem pokazał nam raper?

"Trzy lata później Pezet jest przede wszystkim nijaki. Stoi w niezgrabnym rozkroku, bo z jednej strony chciałby ponarzekać na czasy, muzykę i branżę, a z drugiej - jest beneficjentem tego, co krytykuje i podporządkowuje się temu stylistycznie, daje osiodłać. Za dużo tu mdłych refrenów na zasadzie ‘a nuż się uda i nie będzie słychać, że nie jestem wokalistą’. Za dużo uproszczonej formy, wyrażania nieuporządkowanych emocji na głos częstochowskimi rymami w rodzaju ‘luźno / późno’ czy ‘mody / lody’. Za mało charakteru, kręgosłupa, wokół którego obrastałby album, chemii, która powodowałaby, że bit odpala rap, zaś rap odpala bit" - recenzuje Marcin Flint. Album otrzymał ocenę 5/10.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas