Uchodził za najbardziej surowego jurora "Must Be The Music". Jak Miuosh zmienił się na drodze do finału?
Przed nami Wielki Finał dwunastej edycji "Must Be The Music". Już w piątek 16 maja dowiemy się, który z uczestników zgarnie nagrodę główną i wygra program Polsatu. Teraz wszystko w rękach widzów, którzy w drodze głosowania wyłonią zwycięzcę muzycznej rywalizacji. Tymczasem my przyglądamy się sylwetce jednego z jurorów. Miuosh z początku uchodził za surowego i bezkompromisowego, lecz z czasem otworzył się na uczestników. Jaką przemianę przeszedł "Książę Mroku" na drodze do finału?

Finał 12. edycji "Must Be The Music"nadchodzi wielkimi krokami. Ostatni odcinek sezonu wyemitowany zostanie już w piątek, 16 maja, o godzinie 19:55 w Polsacie. Na scenie zaprezentuje się ośmioro uczestników, którzy w półfinałach skradli serca telewidzów. Finaliści wyłonieni zostali drogą głosowania publiczności, a wśród nich znaleźli się: Dawid Dubajka, Helena Ciuraba, Zosia Karbowiak i Miód, Kuba i Kuba, Bonaventura, Gracjan Górka, Alien x Majtis i Weronika Ryba.
W Wielkim Finale nie zabraknie także gości specjalnych! Na scenie zaprezentuje się zespół Enej, który w 2011 r. odniósł zwycięstwo w pierwszej edycji talent-show Polsatu. Udział w programie był dla folk-rockowej grupy jedynie początkiem kariery - stacje radiowe na okrągło prezentują ich przeboje (m.in. "Skrzydlate ręce", "Kamień z napisem Love" czy "Tak smakuje życie"), a krążki pokrywają się złotem i platyną.
Choć w odcinku finałowym jurorzy "Must Be The Music" nie będą mieli mocy sprawczej - to nie oni zadecydują o tym, kto wygra program - ich eksperckie opinie z pewnością naprowadzą głosujących na właściwe tory. Miuosh, Dawid Kwiatkowski, Natalia Szroeder i Sebastian Karpiel-Bułecka od początku starali się obiektywnie dokonywać wyborów i podążać za głosem własnych serc. To oni na etapie castingów zadecydowali, którzy z muzyków nadają się do programu, a następnie - przy okazji odcinków na żywo - oddali losy uczestników w ręce oglądających.
Tak zmieniał się Miuosh od pierwszego odcinka "Must Be The Music". Na początku uchodził za bezlitosnego jurora
Miuosh od samego początku uchodził za najbardziej surowego jurora 12. edycji "Must Be The Music". Jego komentarze były bezpośrednie i często niezwykle krytyczne. Uczestnicy castingów przyznawali, że czują wielki respekt i najbardziej obawiają się właśnie jego opinii. W sieci często pojawiały się także głosy oglądających, sugerujące, że ekspert powinien być nieco bardziej pobłażliwy dla początkujących wykonawców. Wizerunek jurora sprawił, że nabawił się on przydomków, takich jak "Czarny Książę" czy "Książę Mroku".
Okazuje się, że artysta sam, na długo przed rozpoczęciem nagrań, zastanawiał się, czy nadaje się do roli jurora. Zanim przyjął posadę w "Must Be The Music" nie był pewien, czy uda mu się konstruktywnie oceniać poczynania muzyków. "Trochę to trwało, ale to dlatego, że musiałem poczuć to, co ma się tam dziać. Czy się nadaję, czy wezmę na siebie odpowiedzialność i odwagę oceniania tego, czy ktoś się nadaje, żeby w takim programie rozpocząć swoją muzyczną drogę" - mówił juror.
Podejście Miuosha do wykonawców wynikało z głębokiego szacunku do muzyki i chęci wyłonienia tych najbardziej autentycznych i pełnych pasji spośród wszystkich uczestników. Z biegiem czasu juror pokazał swoje bardziej empatyczne i wspierające oblicze. Zaczął dostrzegać bowiem w początkujących artystach nie tylko ich umiejętności, lecz także emocje. Sam nauczył się tego, że granie dobrej muzyki to nie tylko wyuczona technika, lecz także umiejętność wpływania na odbiorcę i zwykła szczerość.
"Dla mnie autentyczność w muzyce polega na tym, że artysta nie tylko wykonuje utwór, ale potrafi zabrać słuchacza do swojego świata, sprawić, że wchodzi się w jego głowę i doświadcza tych samych emocji i wizji, które towarzyszą mu podczas tworzenia lub wykonywania muzyki" - wyznał juror.
Miuosh przeszedł niemałą metamorfozę. Z surowego jurora zamienił się we wspierającego mentora
Zmiana perspektyw doprowadziła do tego, że Miuosh z odcinka na odcinek przestawał być surowym jurorem, a zaczynał sprawdzać się w roli mentora, wspierającego uczestników w drodze na szczyt. Choć ocenianie wykonawców zza stołu jurorskiego było dla artysty inspirującym doświadczeniem, wyznał, że była to także niezwykle wymagająca praca. Pomimo spełnienia, często po całym dniu nagrań czuł się zmęczony.
"Pierwszego dnia na planie czułem się wręcz zmęczony. Czternaście godzin na planie, intensywna praca z pozostałymi jurorami, ciągłe rozmowy, oceny uczestników, jednoczesne słuchanie głosów w słuchawkach - wszystko to miało na mnie ogromny wpływ" - podsumował juror "Must Be The Music".
Metamorfoza, jaką przeszedł Miuosh, w drodze do finału show Polsatu, pokazuje, że nie tylko uczestnicy uczą się czegoś od ekspertów - to także sceniczni weterani czerpią inspiracje od początkujących wykonawców. Juror udowodnił, że niezwykle ważne jest otwarcie się na innych muzyków i dostrzeganie w nich pasji oraz autentyczności.