Z Ciechocinka na Eurowizję! Polak czesze gwiazdy wielkiego show!
Eurowizja to nie tylko muzyka, nie tylko show ale także często oryginalne, fantazyjne stroje i fyzury. Podczas gdy wokaliści stają na głowie by przekonać do siebie jurorów i widzów o to by wyglądali olśniewająco dba... Polak. Pochodzący z Aleksandrowa Kujawskiego Patryk Zalewski opowiedział Interii Muzyka jak to się stało, że trafił na Eurowizję, ile lakieru używa się podczas tego show i czy zdarzyło się, że fryzura jakiejś gwiazdy nie powstała na czas.

Patryk Zalewski jest na Konkursie Piosenki Eurowizji pierwszy raz. Jednak nie śpiewa na wielkiej scenie a układa fryzury tym, którzy na tej scenie występują. To nie tylko artyści ale i prowadzący. Tak ogromne wydarzenie to także wielkie przedsięwzięcie. Nie tylko finansowe, logistyczne i infrastrukturalne ale także organizacyjne. Bo przecież każego trzeba ubrać, umalować i uczesać. O loki wykonawców dba właśnie Polak.
"To wszystko zaczęło się trochę jak w bajce…" - opowiada Interii Muzyka 30-latek. "Od lat pracuję z marką Moroccanoil, która jest jednym ze sponsorów Eurowizji. Gdy pracowałem podczas jednego z eventów w Polsce, Antonio Corral Calero, dyrektor kreatywny tego show zaprosił mnie do międzynarodowego zespołu stylistów pracujących za kulisami tego niesamowitego widowiska" - zdradza Patryk Zalewski. Trzeba dodać, że szansę pracować przy tym evencie mają tylko najlepsi styliści, fryzjerzy i charakteryzatorzy.
W tym show każda sekunda jest wyreżyserowana. A na wszystko potrzebny jest czas. Kilkanaście prób, godziny spędzone za kulisami i na scenie, najwyższej próby logistyka aby każdy występ był zauważony i doceniony przez widza. Nie zawsze fryzura, o którą prosi artysta jest łatwa. "Czasem artyści mają dokładną wizję, bo fryzura jest częścią większego show, ale bardzo często konsultują się z nami. Moim zadaniem jest nie tylko uczesać ja muszę poczuć ich energię, dopasować stylizację do osobowości i scenicznego efektu. Czasem wystarczy spojrzenie w lustro i już wiem, co będzie dla nich najlepsze" - ujawnia szczegóły powstawania show Polak.
Żeby zgłosić się na cięcie do Patryka nie trzeba jechać na Eurowizję.
Na co dzień prowadzi on salon w Ciechocinku na Kujawach. Bez problemu można się do niego umówić - oczywiście jeśli akurat nie jest gdzieś w świecie, czesząc kolejne gwiazdy. "To było dla mnie ogromnym wyróżnieniem, ale też potwierdzeniem, że to co robię nawet w małym Ciechocinku może mieć międzynarodowy zasięg" - cieszy się nasz rodak. Dodaje, że dla niego nie było nigdy konieczności, by gonić wielki świat - on sam zapukał do jego drzwi. "To, że mogę być częścią Eurowizji i wracać potem do własnego salonu na Kujawach, to dla mnie największy dowód, że warto być wiernym sobie i swojej drodze i wartościom" - cieszy się fryzjer.
Czy fryzura Justyny Steczkowskiej to także jego zasługa? "Nie, o fryzurę naszej reprezentantki dba mój kolega po fachu Marcin, który jest świetnym specjalistą i absolutnie zasługuje na uznanie. Ja natomiast mam ogromną przyjemność zadbać o włosy Piotra Musiałkowskiego, który również jest częścią zespołu Justyny" - zdradza Patryk Zalewski. Na pytanie o czy kiedyś coś poszło nie tak, 30-latek zapewnia, że nie, zespół pracujący przy Eurowizji jest zgrany, to sami profesjonaliści. Poza tym przy tak dynamicznym i wieloosobowym show nie można sobie pozwolić na żadną wpadkę.
Co prawda nikt tego dokładnie jeszcze nie policzył ale gdyby to zrobić, to podczas show zużywa się niemal cały magazyn kosmetyków. "Mamy kilkadziesiąt głów do ogarnięcia każdego dnia, codziennie mycie, stylizacja, poprawki, utrwalanie. Produkty lecą w ilościach hurtowych" - podsumowuje Patryk Zalewski. Eurowizja dobiegła końca - jakie są więc plany na przyszłość? "Czy wrócę za rok? Mam taką nadzieję. Serce już zostawiłem w Eurowizyjnym backstage'u!" - mówi Patryk Zalewski.