donGURALesko: "Czuję się spadkobiercą rapu z Bronxu"
donGURALesko na polskiej scenie działa od 1994 roku. Zaczynał jako część grupy Rapscalion X, która niedługo później została przemianowana na Killaz Group. Solowy debiutancki krążek rapera zatytułowany "Opowieści z betonowego lasu" ukazał się w 2002 roku. Dziś chwalić może się aż piętnastoma krążkami i masą sukcesów. To jednak nie pretekst do zwolnienia tempa. Mesjasz Rapu wciąż głodny jest nowej muzyki, a 15 marca wystąpi w gliwickiej PreZero Arenie w ramach The Legend Festiwal. Na wydarzeniu pojawią się również gwiazdy takie jak Hemp Gru, JWP, Małpa czy Liroy.

Tymoteusz Hołysz, Interia Muzyka: "Miejskie ptaki" w maju będą obchodziły pierwsze urodziny. Jak z perspektywy czasu patrzysz na ten album? Zmieniłbyś w nim cokolwiek?
donGURALesko: - Nie zmieniłbym nic. Ja w ogóle nic nie zmieniam w muzyce i nie mam takiego podejścia. Muzyka jest ekspresją, wyrazem chwili i nigdy nie zastanawiam się, co można by zmienić. Nie poprawiam nawet błędów, pomyłek, nie nagrywam jeszcze raz utworów. Nikt nie mówi, że to ma być doskonałe, nic w muzyce nie jest doskonałe. Z perspektywy czasu po prostu ciągle mam ochotę nagrywać nowe kawałki.
Łatwo było ci się tak zdystansować do swojej twórczości?
- Na pewno kiedyś troszkę bardziej się starałem, ale byłem zwyczajnie na niższym poziomie rozwoju rapowego. Nie byłem tu, gdzie jestem teraz. Może to brzmi głupio, ale na pewnym etapie te pomyłki też coś dają. Jestem dosyć mocno zdystansowany. Nie napinam się na coś, sam się dziwię, jaka ta muzyka powstaje. Lubię w mojej dziwnej robocie tworzyć nowe kawałki, lubię je nagrywać i lubię je odsłuchiwać w drodze ze studia do domu. Reszta to tylko praca, choć wciąż jest to też fajna zajawka.
Wydaje mi się, że wielu młodych artystów zwyczajnie boi się oceny, miałeś też tego typu problemy?
- Strachu przed oceną nie miałem nigdy. Nie wiem dlaczego.
Czyli dystans wynika czysto z wprawy?
- Pewnie tak, ale wydaje mi się, że dobrze, żeby raper, czy ktoś, kto w ogóle zajmuje się publiczną działalnością, szczególnie w dzisiejszej erze internetu, się nie przejmował. Pamiętaj, że zaczynałem w czasach, kiedy go nie było. Jeżeli raper stoi na scenie i zastanawia się, jak wygląda i jak go oceniają inni, to jest pozamiatane. To nie jest dobre dla jego twórczości.
Ludzie, tłum, nie są fachowymi doradcami. Są czymś, z czym nie warto się mierzyć w ten sposób, bo po co?
Na scenie działasz już od ponad 30 lat. Sporo się w tym czasie zmieniło. Co uważasz zaliczyło największy progres, a co regres?
- Nie znam się za bardzo na tym wszystkim. Ta muzyka jest na pewno inna od tej, którą ja pokochałem, od rapu lat 90. i 2000. Teraz to trafia do ludzi w inny sposób. Mam zboczenie zawodowe i patrzę na to z technicznego punktu widzenia. Zawsze było sporo rzeczy, do których można się przyczepić i dzisiaj jest tak nadal. Ja uczyłem się od mistrzów, którzy sami nie wiedzieli, że są mistrzami i wydaje mi się, że takim błędem, który popełniają ludzie w tym gatunku, jest brak świadomości rapu. Co to jest, skąd się to wzięło. Myślę, że wielu dzisiejszych wykonawców rapowałoby dużo lepiej, gdyby poświęcali trochę czasu, gdyby mieli jakąś taką zajawkę, parcie ku temu, żeby słuchać starszej muzyki. W każdym gatunku tak jest, wtedy stajesz się bardziej świadomy.
Te patenty skądś się biorą, follow upy nie tylko mają pięć lat, ale może i 15, ta muzyka nawzajem się przenika, nikt z nas niczego nowego nie wymyśla. My tylko wszystko remiksujemy. To jest dosyć prosta muzyka - słowo, bit, opisujemy rzeczywistość, ale to wszystko remix, szczególnie w hip-hopie.
Wspominałeś, że raperzy trochę boją się poruszać poważniejszych, trudniejszych tematów, a one w zasadzie zakorzenione są w hip-hopie. Myślisz, że jest przestrzeń na to, żeby to się w najbliższym czasie zmieniło?
- Oczywiście, że jest przestrzeń, bo taka jest natura tej muzyki - poruszać wszelakie tematy. Mówisz o poważniejszych rzeczach, o polityce, o naszym strachu przed jutrem, o miłości. To się łączy z poprzednim pytaniem - rap zawsze był wielogatunkowym tworem, konglomeratem wielu wrażliwości i ważne było to, żeby wykonawca był oryginalny.
To się działo w momencie, kiedy oryginalność była premiowana, bo pozwalała wybijać się i odróżniać. Dziś żyjemy w czasach algorytmów, które w ramach swojego modelu zarabiania na nas pieniędzy, premiują powszedniość, niewyróżnianie się, uśrednianie. Jeśli miałbym coś zasugerować, to żeby jednak nie sugerować się kolegami, koleżankami po fachu, tylko robić swoje. Algorytmy zawsze będą premiować nijakość, bo łatwiej im na tym zarabiać, a jak robisz coś oryginalnego, to szczególnie dziś wiąże się to niestety z pewną niszowością i dłuższą perspektywą pracy nad tym, żeby dotrzeć do ludzi.
Sam fakt przebodźcowania w sieci może wpływać na to, że stawia się na bezpieczne treści.
- W kontekście tego, co się dzieje międzynarodowo na świecie, cały model internetu jest do radykalnej przebudowy pod wieloma względami. Oddaliśmy naszą przestrzeń koncernom, których naturą jest zarabianie i gromadzenie kapitału. Oddaliśmy im swój czas wolny, swoje wybory i wiele innych rzeczy. Przez to będzie tylko gorzej i dla muzyki, i dla polityki, i dla stosunków międzyludzkich. Pora, żeby internet zaczął służyć ludziom, a nie ludzie internetowi.
Przeraża cię to, w jakim kierunku kolektywnie zmierzamy jako społeczeństwo?
- Bardzo. Internet musi stać się społeczny, musi stać się wspólną własnością ludzi. Obecnie stał się czymś zupełnie powszechnym. Jeżeli oddajemy atmosferę, którą oddychamy, w prywatne ręce kilku ludzi, to to się musi skończyć niedobrze. Premiowana będzie chciwość, a co za tym idzie - negatywne emocje. Ich naturą są szybkie impulsy, a internet pokawałkowany jest na krótkie odcinki czasu i tylko te negatywne impulsy świetnie się w nim odnajdują. Przebodźcowanie, brak czasu, zalew jakiegoś kompletnego chłamu w każdym zakamarku internetu i kompletna bylejakość są wypadkową tego, że to nie jest ludzkie. Oddajesz swój cały czas koncernom, które podprogowo robią z tobą różne, niepotrzebne i nieprzyjemne rzeczy, które nie prowadzą do niczego dobrego.
Ludzie są w zasadzie szczuci na siebie, a algorytmy promują bardziej radykalne treści.
- No tak, a potem widzisz, co się dzieje. To się tak musi kończyć. Będziemy coraz bardziej spolaryzowani, bezsensownie źli na siebie i to znajdzie w końcu tragiczny finał. A wracając do tematu, na naszym małym podwórku, również szkodzi to muzyce. Tyle mówiłem o streamingach, ale wygląda to, jak wygląda. Podlega to prawom, w tej chwili już jednej firmy, która ma swoje interesy, w tym, żeby to wyglądało tak, a nie inaczej.
Mimo że mamy dostęp do wszystkiego, paradoksalnie słuchacze muszą włożyć dużo pracy, żeby po pierwsze na własną rękę docierać do muzyki, a po drugie nie pozwalać się tym koncernom pozbawić bardzo ważnej rzeczy w naszym życiu, którą nazywamy przypadkiem. Idąc do sklepu muzycznego, zawsze przypadkiem trafiałem na bardzo wiele ciekawych zespołów. Nie podpowiadał mi tego żaden algorytm. Czytając gazetę na temat, który mnie interesuje, przypadkiem odkrywam artykuł o czymś innym, o czym może nie wiedziałem albo z czym się nie zgadzam. Przypadek to jest coś, co eliminują algorytmy z naszego życia i to bardzo niedobrze.
A korzystasz z serwisów streamingowych czy raczej z nich zrezygnowałeś?
- Ja mam ten handicap, czy też problem w dzisiejszym świecie, że denerwuje mnie to wszystko. W związku z tym jestem impregnowany. Są rzadkie momenty, kiedy coś potrzebuję znaleźć i wtedy mogę sięgnąć do internetu, ale w moim życiu jest duża przestrzeń na offline.
Takie offline'owe tendencje być może będą teraz stawały się coraz bardziej popularne.
- Tak, tylko, że o tym, że jesteś offline, nie wie nikt. Offline'owe tendencje będą popularne, będą wykluczane i nikt się nie dowie o tym, że tak po prostu można. Internet oferuje oczywiście wiele dobrego, ale są też te negatywne rzeczy, z którymi nie zrobimy nic, jeżeli nie stanie się bardziej społeczny. Nazwy typu media społecznościowe to nazwy przewrotne, bo to są media antyspołecznościowe.
Dobra, przejdźmy do czegoś bardziej pozytywnego.
- Pytania na ten temat kończą się marudzeniem Gurala (śmiech). Taki jestem. Mam jakieś może deficyty w dzisiejszym świecie, ale nie potrafię skupić uwagi na 50 rzeczach na raz na jakimś ekraniku, bo jestem zaraz cały zdenerwowany. Może jestem bardziej wrażliwy, nie wiem, ale wydaje mi się, że dotyczy to całej populacji. Wszyscy są przez to bardziej wkurzeni.
W moim wieku zadaję sobie też pytanie, czy jak coś robię, to to w jakiś sposób wzbogaca moje wnętrze, czy nie? A tu się okazuje, że nie bardzo, chociaż jednocześnie dowiadujesz się o istnieniu wielu ludzi, którzy mają niesamowite skile w tym, co cię interesuje. Mimo tego w 70 procentach zalewa cię jakiś chłam totalny i nic z tym nie można zrobić. Nie można tego odciąć, można tylko odłożyć, schować do szuflady i tyle.
15 marca wystąpisz na The Legend Festiwal. Przygotowujesz z tej okazji coś specjalnego?
- Tak, ale nie wiem jeszcze co. W ogóle o tym nie myślałem. Około 14 marca zacznę się zastanawiać nad The Legend Festiwal. Jestem w trasie, powoli na pewno będą się wkradać rzeczy z mojej nowej płyty "Atlas". Jeszcze trochę gram "Miejskich Ptaków". Najchętniej zagrałbym same nowe kawałki, ale nie tego oczekują ludzie. Szczególnie - sądząc po nazwie "The Legend" - pewnie oczekują rzeczy znanych, więc raczej takie pogram.
Jaki moment w twojej karierze uważasz za największy kamień milowy?
- Usłyszenie kasety zespołu Run-DMC "Down With The King". To był taki główny przełomowy moment, bo wtedy stwierdziłem, że będę raperem. Tak sobie jakoś uroiłem. Nazywamy to boskimi zamiarami, w astrologii nazywamy to już z góry zaplanowaną trajektorią lub też przypadkiem, to są tylko nazwy, natomiast nie planowałem sobie tego całego bajzlu. Jakoś tak wyszło, przedłużyła mi się młodzieńcza przygoda. Lubię rap (śmiech). Usłyszałem Run-DMC w siódmej klasie podstawówki i tak jakoś poszło.
Wystąpisz koło takich artystów jak Liroy, Hemp Gru, JWP czy Małpa. Z kim z tego grona łączą cię jakieś najciekawsze wspomnienia lub anegdoty?
- Na pewno z Małpą łączy mnie to, że też jestem małpą. Poza tym wystąpił na mojej płycie "Magnum Ignotum". Mamy bardzo fajny kawałek, może zagramy go w Gliwicach. Szanuję wszystkich, przecinamy się na trasie nie od wczoraj. Lubię chłopaków z Hemp Gru, do Liroya, jak został posłem, zadzwoniłem z gratulacjami. Atmosfera jest koleżeńska. Nie jest to jakieś wielkie wpadanie sobie w ramiona, ale myślę, że kulturalnie nawzajem się znosimy od tylu lat.
A nazwałbyś siebie legendą polskiego hip-hopu?
- Nawet gorzej, bo od lat nazywam się Mesjaszem Rapu polskiego. Natomiast mam nadzieję, że jestem osadzony - w dobrym tego słowa znaczeniu - w nurcie. Czuję się spadkobiercą linii rapu z Bronxu. Czy polskiego hip-hopu? Na pewno tak, tylko zawsze uważałem się trochę za obywatela świata. Jak jestem w Ameryce, to się czuje nie dość, że Amerykaninem, to Afroamerykaninem i trudno mi tak ograniczać się tylko do polskiego hip-hopu, bo to jest dosyć wsobne. Hip-hop jest dla mnie zjawiskiem uniwersalnym, światowym. Zadziwia mnie wciąż, w ilu językach, w ilu wydaniach można uprawiać rap.
Jest tak dlatego, że to bardzo, bardzo stara działalność. Ona dzisiaj przyjęła formę bitów elektronicznych, ale to bardzo stara rzecz i nie wiem, czy jestem legendą, czy nie, ale chyba jestem częścią tej prastarej spuścizny naszych przodków.
Trzecia edycja The Legend Festiwal
Już 15 marca 2025 roku w gliwickiej PreZero Arenie ikony rapu rozkręcą niemałą imprezę!
Jak zapowiadają organizatorzy, wydarzenie celebrować będzie rozległą i wieloletnią kulturę hip-hopu. Na scenie zobaczymy najbardziej kultowe postaci w historii polskiego rapu. Po zakończonych koncertach planowane jest również wyjątkowe after party.
Kto wystąpi na The Legend Festiwal?
Podczas wydarzenia zobaczymy występy artystów takich jak Liroy, HempGru, Pono, DJ 600 V, donGURALesko, Numer Raz, Fu, JWP, Łukasz "Małpa" Małkiewicz i DJ HWR.
Publiczność może spodziewać się aż 5 godzin niezapomnianych wrażeń, spektakularnej oprawy wizualnej oraz archiwalnych nagrań wyświetlanych na telebimach.
Start wydarzenia planowany jest na godzinę 18:00.
Wejściówki dostępne są do kupienia na platformach biletomat.pl oraz eventim.pl. W sprzedaży znajdują się również pakiety biletowe 3+1 gratis.