Reklama

Wpadka za wpadką na koncercie. Tak tłumaczy się Anita Lipnicka

W ramach promocji nowej płyty "Śnienie", Anita Lipnicka ruszyła w trasę koncertową. Występ w Filharmonii Szczecińskiej zapamięta na dłużej - podczas tego koncertu notorycznie myliła się w tekstach swoich piosenek. Jak się z tego tłumaczy?

W ramach promocji nowej płyty "Śnienie", Anita Lipnicka ruszyła w trasę koncertową. Występ w Filharmonii Szczecińskiej zapamięta na dłużej - podczas tego koncertu notorycznie myliła się w tekstach swoich piosenek. Jak się z tego tłumaczy?
Anita Lipnicka jest w trakcie trasy koncertowej promującej płytę "Śnienie" /Michał Woźniak /East News

3 listopada pojawił się album "Śnienie", który promowały single "Amsterdam", "Jak na filmach" i "Zasłony" (posłuchaj!).

Anita Lipnicka nad 11 premierowymi piosenkami pracowała z kilkoma producentami. Pomagali jej m.in. Olek Świerkot, znany z projektów takich artystów jak Kortez czy Dawid Podsiadło; Archie Shevsky, kojarzony m.in. z produkcji Natalii Szroeder i Natalii Kukulskiej oraz Piotr Świętoniowski, członek stałego zespołu Lipnickiej, z którym od lat występuje na koncertach i który przyłożył rękę do sześciu utworów "Śnienia".

Reklama

Anita Lipnicka promuje nową płytę "Śnienie". Tak tłumaczy się z wpadek w Szczecinie

W ramach trasy koncertowej wokalistka pojawiła się w Szczecinie.

"Tego, co działo się w Filharmonii Szczecińskiej nie da się opisać słowami. To znaczy, pewnie się da, ale lepiej żebym nawet nie próbowała. Dałam już dzisiaj taki popis myląc teksty własnych piosenek, że sama momentami nie wiedziałam co robić: przerywać i zaczynać od początku, śmiać się w głos czy może raczej płakać" - relacjonowała na Instagramie po występie.

"Perłą wieczoru pozostanie fraza z 'Nic za złe': 'Na nasz śnieg spadnie dom' (zamiast 'Na nasz dom spadnie śnieg' - red.) Albo cytat z 'Pełni': 'Teraz, gdy znam człowieka smak' (zamiast: 'Teraz, gdy znam spełnienia smak' - red.). No chyba że Wy macie jakieś inne? Jedno jest pewne - publiczność bawiła się przednio i my na scenie także" - dodaje wokalistka.

Lipnicka swoje pomyłki tłumaczy siedmiogodzinną podróżą do Szczecina oraz... trwającym półtorej godziny tajskim masażem w jednym z tamtejszych salonów SPA.

"Masaż był genialny! Tylko nie wiedziałam, że po nim poczuję się nagle, jak po trudnym meczu koszykówki. Przy okazji chyba mi się mózg zmasował i stąd te chwilowe przerwy w dostawie danych!" - napisała.

Masaż, o którym wspominała Lipnicka i który zapewne zapamięta do końca życia, jest masażem głębokim, o charakterze leczniczym i relaksacyjnym, niosącym intensywne przeżycia. W trakcie sesji masażysta używa nie tylko swoich dłoni, ale również łokci, kolan i stóp.

W tym roku Anita Lipnicka wystąpi jeszcze w Białymstoku (16 grudnia) i Warszawie (17 grudnia). Kolejne koncerty ruszą w marcu 2024 r.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Anita Lipnicka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy