Wielki przebój? Lennon miał go dość. Ten utwór Beatlesów go uwierał
John Lennon otwarcie przyznał, że jeden z utworów Beatlesów chciałby wymazać z historii. Choć dla wielu fanów to klasyk, sam muzyk nazwał go jednym z najgorszych, jakie stworzył.

Piosenka z „Rubber Soul”, której Lennon szczerze nie cierpiał
W rozmowie z „Rolling Stone” w 1970 roku, Lennon nie owijał w bawełnę. Wciąż świeżo po rozpadzie zespołu, nie gryzł się w język i chętnie dzielił się osobistymi opiniami na temat twórczości Beatlesów. Wśród utworów, które uznawał za ważne i autentyczne, jak „Help!”, „In My Life” czy „Strawberry Fields Forever”, nie znalazło się miejsce dla jednej piosenki z albumu „Rubber Soul”.
Mowa o „Run For Your Life” - dynamicznym utworze zamykającym płytę z 1965 roku. Choć dla wielu słuchaczy to klasyczny kawałek w stylu Beatlesów, dla Lennona był po prostu czymś, czego chciałby się pozbyć.
Lennon szczerze o swoim dziele
W wywiadzie Lennon mówił bez ogródek: „Nigdy nie lubiłem ‘Run For Your Life’, to była piosenka, którą po prostu odwaliłem”. Przyznał, że napisał ją szybko, bez większego zaangażowania, a do jej stworzenia zainspirował go fragment tekstu z piosenki Elvisa Presleya „Baby Let’s Play House”: „Wolę, żebyś nie żyła, niż była z innym”.
Słowa, które znalazły się również w utworze Beatlesów, z czasem zaczęły budzić kontrowersje. Krytykowano je za przemocowe podteksty, a niektóre stacje radiowe - jak CFRA w Ottawie - zdecydowały się na zakaz emisji tej piosenki.
Beatles kontra toksyczna miłość
„Run For Your Life” to dziś jeden z najbardziej problematycznych utworów w dorobku zespołu. We współczesnym kontekście, słowa sugerujące tak drastyczne emocje w obliczu zdrady bywają odbierane jako niepokojące. Lennon po latach sam zdystansował się od tego tekstu, a jego późniejsze solowe utwory zdradzają zupełnie inne podejście - bardziej introspektywne, mniej impulsywne.
Co ciekawe, już w chwili premiery utwór nie był szeroko promowany przez zespół. Nigdy nie zyskał statusu przeboju, a w koncertowym repertuarze Beatlesów nie pojawiał się praktycznie wcale. To była raczej zapchajdziura albumu - tak przynajmniej uważał sam autor.
Nowe spojrzenie na Beatlesów. Sam Mendes tworzy cztery biografie
Choć temat twórczości Beatlesów wydaje się wyeksploatowany, reżyser Sam Mendes postanowił opowiedzieć ich historię w nowy sposób. Podczas CinemaCon w Las Vegas ogłosił, że powstaną cztery osobne filmy biograficzne - każdy poświęcony innemu członkowi zespołu.
W obsadzie znalazły się młode gwiazdy kina: Harris Dickinson wcieli się w Johna Lennona, Paul Mescal zagra Paula McCartneya, Barry Keoghan - Ringo Starra, a Joseph Quinn - George’a Harrisona. Premiera wszystkich czterech produkcji planowana jest na kwiecień 2028 roku.
Mendes zaznaczył, że przez lata nosił się z zamiarem stworzenia filmu o Beatlesach, ale uznał, że historia tej skali nie zmieści się w jednym obrazie. Cztery osobne perspektywy pozwolą pokazać nie tylko kulisy kariery zespołu, ale też osobowości jego członków - z ich słabościami, konfliktami i sukcesami.