Igor Herbut broni występujących w Sopocie. "To ogromny strach"
Igor Herbut wystąpił na Top of the Top Festivalu w Sopocie, a po koncercie zabrał głos w sprawie problemów z nagłośnieniem. Narzekali na nie występujący w Operze Leśnej, a także telewidzowie, którzy nie byli w stanie usłyszeć, co śpiewają uczestnicy koncertów. Wokalista LemOn opublikował obszerne wyjaśnienie dla fanów, a nawet zwrócił się do kolegów i koleżanek z branży.
Tegoroczna edycja Top of the Top Festivalu za nami, lecz jej echa wciąż nie cichną. Koncerty największych artystów polskiej sceny muzycznej w Operze Leśnej wywołały ogromne emocje wśród oglądających. Festiwal trwał cztery dni, a z każdym kolejnym w sieci pojawiało się więcej nieprzychylnych komentarzy. Oglądający zauważyli problemy techniczne, z jakimi zmagał się TVN. Produkcja wydarzenia nie była w stanie zapanować nad dźwiękiem. "Dźwięk i ustawienia akustyczne okropieństwo, w tv nie da się tego słuchać, zróbcie coś z tym, bo prowadzący jak i zaproszeni goście na scenie brzmią beznadziejnie..." - to tylko jeden z głosów, który pojawił się już po pierwszym dniu imprezy.
Duża część telewidzów komentowała w sieci poczynania artystów, nie przypuszczając, że ich kiepskie brzmienie podczas niektórych piosenek może wynikać z problemów z odsłuchem. Po pierwszym dniu festiwalu najbardziej oberwało się Robertowi Gawlińskiemu z zespołu Wilki. Artysta postanowił się bronić i niedługo po swoim występie wyjaśnił, że tak właśnie brzmi prawdziwy śpiew na żywo, a "perfekcyjne" występy, które bardziej przypadły do gustu krytykom sprzed telewizorów, były wynikiem playbacku.
Zobacz również:
- To on zastąpił Freddiego Mercury'ego w Queen. Co dziś porabia Paul Rodgers?
- Niebezpieczne zachowania fanów na koncertach. Wypadki zdarzają się coraz częściej
- Syn Edyty Górniak zmienił nazwisko. I to na dość nietypowe
- Odnaleziono kilkanaście niepublikowanych piosenek Michaela Jacksona. Mogą być warte miliony dolarów
Edyta Bartosiewicz zaliczyła wpadkę w Sopocie. Powodem były problemy z dźwiękiem
W ostatni dzień Top of the Top Festivalu na scenie zaprezentowała się Edyta Bartosiewicz. Świętowała w Operze Leśnej 30-lecie swojego głośnego albumu "Sen". Zaprezentowała widzom największe przeboje ze swojego repertuaru, takie jak "Jenny" czy "Tatuaż". Nie obyło się bez wpadki! Artystka ogłosiła przed tysiącami oglądających, że ma poważny problem.
Edyta Bartosiewicz również nie uniknęła problemów technicznych, z którymi zmagali się artyści w Sopocie. Gwiazda już w trakcie pierwszego utworu poprosiła o pomoc z odsłuchem. Zrobiła to na głos, do mikrofonu, aby wszyscy oglądający wiedzieli, że kiepska jakość dźwięku nie wynika z jej winy. Okazało się, że odsłuch douszny artystki był za głośno i nie była w stanie dobrze odśpiewać utworu.
Artysta zabrał głos w sprawie Top of the Top Festivalu. Wyjaśnia, dlaczego były problemy z dźwiękiem
Gwiazdą ostatniego dnia Top of the Top Festivalu był także Igor Herbut, lider zespołu LemOn. Wystąpił w Operze Leśnej w duecie z Alicją Majewską. Para artystów zaprezentowała wspólnie legendarny utwór Zbigniewa Wodeckiego - "Lubię wracać tam, gdzie byłem". Po koncercie wokalista postanowił zabrać głos w sprawie tego, co działo się z dźwiękiem na festiwalu.
Igor Herbut opublikował w mediach społecznościowych obszerny komunikat, w którym wyjaśnił niedoświadczonym z tego typu festiwalami fanom, skąd mogą brać się problemy techniczne, które wystąpiły również w Sopocie. "Po wejściu publiczności zmienia się akustyka pomieszczenia — nagle pojawia się kilka tysięcy ludzi, co ma ogromny wpływ na sposób, w jaki dźwięk się rozchodzi. Odsłuch w takich warunkach może się różnić od tego, co mieliśmy podczas próby" - rozpoczął swoje oświadczenie.
Artysta podkreślił, że problemy z dźwiękiem nie wynikały z winy artystów, lecz z warunków, które panowały na miejscu festiwalu. Jednocześnie stwierdził, że polega zawsze jedynie na własnym sprzęcie, co daje mu większą pewność, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. "Dlatego tak ważne jest, aby każdy artysta miał sprzęt najwyższej jakości, w tym swoje sprawdzone słuchawki. (...) Zamiast polegać na wypożyczonym sprzęcie, zawsze staram się korzystać z własnego, co gwarantuje mi lepszą kontrolę nad dźwiękiem" - wytłumaczył wokalista.
Igor Herbut wyjaśnił w swoim oświadczeniu, że festiwale telewizyjne rządzą się własnymi prawami. "Na festiwalach telewizyjnych, gdzie mamy tak naprawdę kilka miksów — jeden w naszych uszach, inny na publiczność, a jeszcze kolejny do telewizji i na YouTube — kontrolowanie tego wszystkiego jest nie lada wyzwaniem" - czytamy w oświadczeniu.
Igor Herbut zaapelował do kolegów i koleżanek z branży. "Wiem, że to ogromny strach"
W komunikacie Igora Herbuta pojawił się także apel do kolegów i koleżanek z branży. Lider grupy LemOn zachęcił ich do mówienia na głos o problemach i ratowania swoich występów, nawet jeśli czują ogromną presję i boją się reakcji publiczności. "Wiem, że to ogromny strach — w końcu wszystko idzie na żywo, a czas antenowy się kończy. To może wzbudzać turbo stres nawet u najbardziej doświadczonych artystów. Mimo to czasem zatrzymanie się może uratować występ, zamiast próbować na siłę kontynuować, gdy sytuacja staje się zbyt trudna" - napisał w komunikacie.
Igor Herbut nie może skarżyć się na problemy z dźwiękiem w Sopocie
Artysta podkreślił, że sam nie zmagał się z problemami technicznymi podczas Top of the Top Festivalu. Według Igora Herbuta produkcja wydarzenia zadbała o "niepowtarzalną atmosferę i wysokie standardy". "Ekipa techniczna i realizatorzy naprawdę wykonali świetną pracę, zapewniając nam najlepsze możliwe warunki do występu. Byli uważni i jestem pełen uznania dla ich profesjonalizmu i zaangażowania. Takie wyzwania techniczne są częścią naszej pracy, ale dzięki świetnej współpracy, w moim przypadku wszystko przebiegło sprawnie" - podsumował swój wywód wokalista LemOn.