Beatlesi są znów razem, po raz ostatni. Klip do "Now and Then" to wyciskacz łez
Mateusz Kamiński
Po premierze piosenki The Beatles "Now and Then", w sieci zadebiutował klip wyreżyserowany przez Petera Jacksona. Na wzruszający i pełnym beatlesowskiego humoru klipie widzimy jak na dłoni niezwykłą więź, jaka połączyła Johna, Paula, George'a oraz Ringo. Znalazło się także kilka niepublikowanych nagrań z lat 60. i 90., przy pierwszych sesjach do "Now and Then". Nie da się ukryć, że niejeden fan Beatlesów oglądając teledysk, uroni łzę.
Utwór "Now and Then" zapowiada reedycje "The Red Album" oraz "The Blue Album", które ukażą się 10 listopada. Co ciekawe, Peter Jackson - trzykrotny zdobywca Oscara - debiutuje w roli reżysera teledysku. Oczekiwanie fanów na nowy teledysk poprzedziła wypowiedź Paula McCartneya, który stwierdził odnosząc się do legendarnej wypowiedzi Johna Lennona z koncertu Beatlesów na dachu w 1969 roku, że - choć początkowo Jackson bardzo obawiał się reżyserii klipu - "pomyślnie przeszedł przesłuchanie".
"Kiedy Apple poprosiło mnie o stworzenie wideo, długo się wahałem - pomyślałem, że moje najbliższe miesiące będą o wiele milsze, gdy to trudne zadanie będzie problemem innej osoby. Że będę mógł wtedy być jak każdy inny fan The Beatles, wyczekując na piosenkę i teledysk jak na pierwszą gwiazdkę w Wigilię. Pamiętam do dziś, jak w 1995 jak dziecko cieszyłem się na zbliżającą się premierę 'Free As A Bird'" - mówi o teledysku reżyser, który ze strachu chciał zrezygnować ze stworzenia teledysku.
"Szczerze mówiąc, samo myślenie o odpowiedzialności, jaka wiąże się ze stworzeniem klipu godnego ostatniej piosenki The Beatles, spowodowała lawinę lęków niemalże nie do pokonania. Moja wieloletnia miłość do zespołu zderzyła się ze ścianą strachu związaną z możliwością zawiedzenia tak wielu osób. Poczułem bardzo mocny brak pewności siebie, bo nigdy wcześniej nie reżyserowałem teledysku, trudno było mi więc wyobrazić sobie, jak mogę dokonać takiej sztuki dla zespołu, który rozpadł się ponad pół wieku temu, nigdy nie wykonał utworu na żywo, a połowy jego członków nie ma już niestety z nami. O wiele łatwiej byłoby uciec od tego zadania" - wyjaśnia Peter Jackson.
W czterominutowym klipie widzimy archiwalne nagrania z lat świetności The Beatles, obrazy zza kulis tworzenia "Now and Then" w latach 90., jeszcze z Harrisonem, a także z sesji z 2022 i 2023 roku. Zdjęcia Paula i Ringo z tego roku mieszają się z roześmianymi Harrisonem i Lennonem z lat 60., a magia Beatlesów wciąż trwa.
Zobacz teledysk do ostatniej piosenki The Beatles!
Już jest teledysk do "Now and Then" - ostatniej piosenki The Beatles. Co mówi o niej reżyser?
Peter Jackson z początku narzekał na niewystarczającą ilość materiału wideo, który pozwoliłby na nagranie klipu. "Musielibyśmy korzystać z niewykorzystanych nagrań, ale mamy ich tak mało... Nikt nie przypominał sobie, aby w 1995 roku ktoś nagrał Paula, George'a i Ringo, którzy pracowali nad 'Now and Then'... Nie ma zbyt wielu ujęć Johna z połowy lat 70., kiedy powstało to demo... Marudziłem, że nie istnieje zbyt wiele niepublikowanych jeszcze ujęć The Beatles z lat 60.... Nie było nawet zapisu prac Paula i Ringo z ubiegłego roku ze studia" - wyjaśnia.
Wciąż chciał jednak oddać prawdziwego ducha Beatlesów, nie posiłkując się zbytnio technologią. "Klip The Beatles musi mieć świetne ujęcia The Beatles w centrum wydarzeń. Nie ma opcji, by użyć aktorów lub CGI. Każde ujęcie The Beatles musi być prawdziwe. Wciąż nie miałem pomysłu, jak zrobić teledysk 'Now and Then', a wiedziałem, że argument o braku wystarczającej ilości dobrych nagrań byłby wymówką do przyjęcia. Moje obawy i lęki miały solidne podstawy do odmowy bez wyjścia na tchórza" - dodaje.
Coś jednak hamowało go przed tym, by odmówić McCartneyowi i Starrowi. Nie mógł zrezygnować z projektu związanego z ukochanym zespołem.
"Wiem, że The Beatles nie przyjmują odmowy, jeśli coś sobie postanowią - ale tu nawet nie czekali na moją odmowę. Bardzo szybko zaadresowali moje obawy i wchłonęli mnie w projekt. Paul i Ringo nagrali nowy materiał ze swoim wykonaniem. Apple odesłało ponad 14 godzin zapomnianych nagrań z sesji z 1995 roku, w tym kilka godzin ujęć Paula, George’a i Ringo pracujących nad 'Now and Then'. Sean i Olivia [Sean Ono Lennon i Olivia Harrison - spadkobiercy J. Lennona i G. Harrisona - przyp.] znaleźli kilka świetnych nagrań w archiwach domowych i również mi je wysłali. Na domiar wszystkiego, Pete Best był na tyle uprzejmy, by wysłać mi film z The Beatles występującymi w skórzanych garniturach, jedno z pierwszych zarejestrowanych nagrań zespołu, niepublikowane nigdy wcześniej" - mówi o teledysku twórca.
Ostatecznie Peter Jackson szukając materiałów i pomysłów, które pomogłyby mu skleić kilka kłębiących się idei, wpadł na pomysł rozmowy z Dhanim Harrisonem, synem George'a. Przedstawił mu swoją wizję, po czym synowi muzyka zaszkliły się oczy. "Zdałem sobie sprawę, że potrzebujemy wyobraźni każdego widza do rzeczy, których my nie możemy pokazać i nakłonić fanów do stworzenia własnego, osobistego pożegnania z The Beatles - mogliśmy jedynie delikatnie skierować wszystkich w to miejsce. Miałem luźne pomysły, ale nie wiedziałem, jak osiągnąć zamierzony efekt" - mówi reżyser.
Peter Jackson nie chciał stworzyć klipu zbyt pompatycznego i dobijającego, dlatego w połowie pojawiają się wklejone, roześmiane postacie Beatlesów z różnych lat ich działalności. Ponadto w kilku ujęciach widzimy jak program WetaFX poruszył archiwalne zdjęcia, by sprawiały wrażenie ożywionych.
"Mogliśmy już obejrzeć początek i koniec, dzięki czemu uświadomiliśmy sobie, że pierwotny plan, by w całym filmie był podobny ładunek emocjonalny, okazałby się błędem. To nie byłoby właściwe uchwycenie esencji The Beatles. Oni lubili się śmiać, przekomarzać, więc środek powinien oddać także ten aspekt. Powinniśmy dostać możliwość pośmiania się z The Beatles i pośmiać się razem z nimi. Oni zawsze byli stawiani na piedestale, więc im bardziej poważnie chciano ich traktować, tym oni bardziej zaczynali się z tego zgrywać" - dodaje.
"Teraz, na koniec całego procesu, cieszę się, że nie czekam aż zobaczę klip do 'Now and Then' w wykonaniu kogoś innego niż ja. Czuję czystą dumę z tego, co zrobiliśmy i będę pielęgnował to uczucie jeszcze wiele lat. Olbrzymie podziękowania dla Apple Corps oraz the Fabs za olbrzymie wsparcie oraz powstrzymanie przed wykręceniem się z roboty" - napisał twórca.
"Now and Then": historia ostatniej piosenki The Beatles
Na premierę piosenki fani The Beatles na całym świecie czekali już od wielu lat. 2 listopada 2023 roku odbyła się jej wielka premiera. Poza wokalem Johna Lennona, który pochodzi z taśmy demo z 1977 roku, na "Now and Then" znalazły się partie elektrycznej i akustycznej gitary nagranej w 1995 przez George'a Harrisona.
Swoją nową partię perkusji dograł Ringo Starr a za bas, gitarę slide i pianino odpowiedzialny był Paul McCartney.
Droga "Now and Then" zaczyna się ponad 45 lat temu, gdy Lennon nagrał nieskończone demo z wokalem. W 1995 roku pozostali żyjący muzycy The Beatles próbowali pracować nad dość kiepskim jakościowo nagraniem, lecz zdołali nagrać tylko kilka partii i porzucili pomysł. Dzięki rozwojowi sztucznej inteligencji udało się oczyścić taśmę do tego stopnia, by słyszany był jedynie wokal Johna Lennona.
Do prac powrócono w 2022 roku. Nagrania do "Now and Then" początkowo były owiane tajemnicą. Jak tłumaczył Paul McCartney w dokumencie nagranym specjalnie na okazję premiery, on sam osobiście nadzorował sesje nagraniowe w Capitol Studios w Los Angeles, gdzie nagrano melancholijne smyczki towarzyszące utworowi. Orkiestra do końca sądziła, że nagrywają partie na solowy album McCartneya. Twórcą orkiestracji jest Giles Martin, syn producenta oryginalnych nagrań Beatlesów - George'a Martina.
Wzruszający utwór, który fani Beatlesów nazywają "listem miłosnym Johna do Paula", wzbogaca solo na gitarze slide - charakterystyczne dla dokonań George'a Harrisona. W hołdzie muzykowi zagrał je Paul McCartney. Ponadto Paul i Ringo śpiewają chórki w refrenie.
Przez lata nie mogli pracować nad piosenką. Pomogła rewolucja technologiczna
Jak udało się z kiepskiej jakości domowego nagrania uzyskać taki efekt końcowy? Wszystko zaczęło się wraz z projektem "Get Back", nad którym Paul McCartney przez ostatnie lata pracował z legendarnym reżyserem Peterem Jacksonem. Ten stworzył technologię pozwalającą na wyczyszczenie ścieżek dźwięku tak, by móc oddzielić wokal od instrumentów. W ten sposób można było wydzielić sam wokal Johna Lennona z piosenki "I've Got a Feeling", który wykorzystano na ostatniej trasie Paula McCartneya.
"On [Peter Jackson] był w stanie wydobyć głos Johna z kiepskiej [jakości] kasety" - powiedział McCartney w BBC Radio 4. "Mieliśmy głos Johna i fortepian, a on mógł je rozdzielić za pomocą sztucznej inteligencji. Mówił maszynie: "To jest głos. To jest gitara. Wyrzuć gitarę" - wyjaśniał 81-letni muzyk.
"Więc kiedy zdecydowaliśmy, że zrobimy ostatnie nagranie Beatlesów, to było to demo Johna i byliśmy w stanie uzyskać jego czysty głos dzięki tej sztucznej inteligencji. (...) Następnie możemy zmiksować nagranie, tak jak normalnie byśmy to zrobili. Daje to więc pewną swobodę" - mówił.
Zobacz również: