Chórzystka Mandaryny wyznała prawdę o feralnym występie w Sopocie. "Nikt nic nie słyszał"
Niefortunny występ Mandaryny w Sopocie, od którego w tym roku mija 20 lat, pamięta niemalże każdy. Słynne wykonanie hitu "Ev'ry Night" zapisało się na kartach historii popkultury i do dziś budzi wiele emocji. Co stało się wówczas na scenie Opery Leśnej? Piosenkarka wielokrotnie tłumaczyła, że ma pewną teorię, a teraz tę wersję potwierdziła także towarzysząca jej tamtego wieczoru chórzystka.

Mandaryna to jedna z gwiazd, którym festiwal w sopockiej Operze Leśnej przyniósł sławę na długie lata. Pamiętny występ piosenkarki z przebojem "Ev'ry Night" z 2005 r. był jednym z najszerzej komentowanych w dziejach polskiej telewizji. Gwiazda dała wyjątkowy koncert, któremu niestety daleko było do tych udanych. Strasznie fałszowała, a po wykonaniu utworu zanosiła się płaczem. Wpadka przeszkodziła jej w kontynuowaniu kariery wokalnej i ciągnie się za gwiazdą latami. Do dziś występ Mandaryny chętnie wspominany jest w żartach.
"Mnie wydaje się nieprawdopodobne, że ktoś, kto startuje w konkursie, w którym nagrodą jest Bursztynowy Słowik, i poddaje się pod ocenę pani Ireny Santor, pani Ewy Bem, nie umie śpiewać, prawda?" - zastanawiał się po feralnym występie dziennikarz muzyczny Piotr Metz.
Wpadka Mandaryny w Sopocie to spisek? Gwiazda po latach opowiedziała swoją wersję wydarzeń
Po latach Mandaryna przerwała milczenie i stwierdziła, że kiepskie wykonanie "Ev'ry Night" spowodowane było problemami technicznymi. "Nic nie słyszałam, moje chórki były wyłączone, a muzycy mieli rozstrojone instrumenty" - wyznała jakiś czas temu w rozmowie z Eską. Gwiazda wyraźnie zaznaczyła, że mogła wówczas paść ofiarą spisku, a komuś musiało zależeć na tym, aby jej kariera wokalistki spektakularnie dobiegła końca.
"Nie chciałabym nikogo o to oskarżać, bo nikogo nie złapałam za rękę, natomiast było to podłożenie świni. To nie jest tak, że człowiek przyjeżdża do Sopotu, wychodzi na scenę i niech się dzieje, co ma się dziać. Tam jest tydzień prób. Tam się zadziało mnóstwo dziwnych rzeczy. Miałam wychodzić jako druga czy trzecia. Tak naprawdę, widząc moje wspaniałe show, zostałam przestawiona jako ostatnia. Wtedy już wszystko można było odkręcić" - ujawniła po latach Mandaryna.
Chórzystka Mandaryny wyjaśniła, co stało się 20 lat temu podczas występu z "Ev'ry Night"
Wersję artystki potwierdziła teraz także jedna z jej chórzystek, Magdalena Łoś-Wojcieszek. Wokalistka występowała tamtego wieczoru u boku Mandaryny na scenie i doskonale pamięta, co działo się na deskach Opery Leśnej. Pod postem na Instagramie, w którym wspomniano festiwal w Sopocie z 2005 r., napisała o problemach z dźwiękiem, przez które występ okazał się klapą. "To prawda - nikt nic nie słyszał. Pozdrawiam - jedna z trzech chórzystek" - wyjaśniła.