Siedem lat po śmierci wokalisty Linkin Park wrócili do wspólnego grania. Muzyk ujawnia, jak im się to udało
Siedem lat po śmierci Chestera Benningtona zespół Linkin Park zdecydował się na reaktywację. Wielu fanów obawiało się o dalszą karierę zespołu, lecz po dołączeniu nowej wokalistki - Emily Armstrong - grupa rozwija się i znów podbija największe sceny na świecie. W jednym z najnowszych wywiadów drugi głos formacji, Mike Shionda, wrócił wspomnieniami do chwil, w których muzycy Linkin Park podjęli decyzję o reaktywacji.

W 2024 r. kultowy zespół Linkin Park zdecydował się powrócić na scenę. Po siedmiu latach od tragicznej śmierci Chestera Benningtona muzycy zwerbowali nową wokalistkę - Emily Armstrong, wcześniej występującą w grupie Dead Sara - i wydali album "From Zero". Do składu reaktywowanej formacji dołączył wówczas także perkusista Colin Brittain, dotychczas bardziej znany jako producent, kompozytor i aranżer. Zastąpił w zespole Roba Bourdona, który nie zdecydował się na powrót.
Skład reaktywowanej grupy uzupełnili lider Mike Shinoda (drugi wokalista, gitarzysta i klawiszowiec), Brad Delson (gitara), Dave Farrell (bas) i Joe Hahn (syntezatory, skrecze, sample).
Zobacz również:
Linkin Park powrócił na scenę siedem lat po śmierci wokalisty. Jak wyglądała reaktywacja?
Linkin Park już blisko dekadę temu okrzyknięty został jednym z najważniejszych zespołów XXI wieku. Na ich koncie znalazło się ponad 100 mln sprzedanych płyt, dwie statuetki Grammy, sześć nagród American Music Awards, 10 zwycięstw na MTV Europe Music Awards i dziesiątki innych wyróżnień. Magazyn "Kerrang!" w 2014 r. ogłosił Amerykanów "największą rockową grupą na świecie".
Po śmierci Chestera Benningtona, który dla wielu fanów był nie tylko głosem zespołu, ale i jednym z jego najważniejszych fundamentów, słuchacze zastanawiali się, czy dalsza kariera grupy ma sens. Spora część z nich liczyła jednak na to, że muzycy zdecydują się na powrót i cierpliwie czekała. Sami zainteresowani nie byli natomiast pewni, czy reaktywacja wypali. Ponowne wkroczenie do studia było dla nich powolnym procesem - nie wykalkulowali, czy to działanie się im opłaci, a raczej kierowali się głosem serca.
W najnowszym wywiadzie dla "Futuro" Mike Shionda wspomniał chwile, w których muzycy zdecydowali, że powrócą do wspólnego tworzenia. "Zaczęliśmy się zbierać ponownie kilka lat temu i to był bardzo powolny i naturalny proces. Kiedy to się zaczęło, nie mówiliśmy sobie: 'Wracamy z zespołem'. Nie mówiliśmy: 'Ruszymy w trasę'. Po prostu spotkaliśmy się i chcieliśmy zobaczyć, jak to będzie, gdy znów będziemy razem pisać muzykę i spędzać czas. Mieliśmy nadzieję, że uda nam się tu trafić, ale wiele rzeczy musiało pójść dobrze, żeby tak się stało. I poszło. Jesteśmy więc bardzo wdzięczni za tę szansę i zachwyceni nową muzyką, trasą i tym, jak zareagowali na nią fani" - wyznał artysta.
"From Zero" to pierwsza płyta Linkin Park nagrana z nową wokalistką
Wokalista Linkin Park ujawnił także, jak grupa podeszła do tworzenia nowych utworów na krążek "From Zero". Okazuje się, że nie planowali tworzyć hitów, lecz chcieli jedynie w jak najlepszy sposób otworzyć nowy rozdział w historii zespołu. "Kiedy tworzymy, nie myślimy o hitach. To w ogóle nie jest częścią naszego procesu. Przede wszystkim chcemy kochać to, co robimy, chcemy kochać granie tego każdego wieczoru, chcemy czuć, że artystycznie reprezentuje to ważny rozdział w historii zespołu i że jesteśmy dumni z jego miejsca w naszym katalogu. I tak podchodziliśmy do tego za każdym razem od samego początku. Oczywiście, przychodzi czas, kiedy myśli się: 'Okej, wytwórnia chce wydać singiel', więc trzeba się zająć marketingiem i promocją. I ja naprawdę lubię to robić" - wyznał muzyk w najnowszej rozmowie.









