White 2115 "ROCKST4R": Wiosna, Łajcior, Jesień, Zima
Coraz ciężej jest nazywać White’a 2115 raperem. Już na poprzednim krążku "Pretty Boy" były bardziej rockowe momenty jak "Afterparty" czy "Easy Rider". Lecz tegoroczny "ROCKST4R" to totalny chaos gatunkowy, choć jedno od lat pozostaje niezmienne - White 2115 potrafi tworzyć letnie przeboje, których i tutaj nie brakuje.

"We krwi płynie mi punk rock", które możemy usłyszeć już na "Spadającej gwieździe", gdzieś tam każe myśleć, że może serio to już koniec z eksperymentowaniem, koniec z rapem… Nic bardziej mylnego. Chaos to słowo klucz, które najlepiej obrazuje cały ten krążek. I choć na "Presji", Łajcior całkiem zrzuca z siebie odpowiedzialność za krążek, podkreślając, że nie ma to dla niego znaczenia, czy ktoś ten album doceni, to mimo wszystko tej zabawy brzmieniem jest za dużo.
Tak jak jednak wspomniałem na początku, trochę ten krążek utrzymuje się na letniakach. Chociażby "1 na 100" z gościnnym udziałem Maty, który był jednym z singli i zdążył zrobić furorę w ubiegłoroczne lato. Pomimo fali krytyki, to chyba najlepszy kawałek z "ROCKST4RA". Mimo wszystko można z nostalgią odczuć, że "California" pozostaje wiecznie żywa i wątpię by coś od White’a 2115 było w stanie jej dorównać. Sam fakt, jak często o niej wspomina, tylko utrwala jej nieśmiertelność…
Zobacz również:
Album bardzo różnorodny, ale kosztem spójności, którą całkowicie stracił. Ciężko mi znaleźć jakiś punkt zaczepienia. Raz trafi się klubowe "Za tych co nie mogą", raz rockowe "Sto tysięcy razy" z Chivasem, a raz rapowe "RODEO!" - ciężko w tym wszystkim się odnaleźć. Ilość utworów też w tym nie pomaga. 21 tracków to naprawdę sporo. Osobiście jestem zwolennikiem, gdy jest ich mniej, ale płyta jest bardziej dopracowana i spójna, by nie tracić na jakości.
Na dodatek lirycznie ten krążek jest dramatycznie słaby. O ile producenci, tacy jak Pedro, Kaptur czy DKanee trzymają poziom, to Łajcior nie dojeżdża. Wystarczy chociażby wziąć na tapet utwór "Dzisiaj", gdzie choć bit Kaptura jest genialny, to wersy Łajciora na przykład o dysklesji żenujące. Trzeba w tym wszystkim oddać jednak White’owi, że jest kilka utworów ("Choć nie widać na zewnątrz" czy "Nawiedzony dom"), w których porusza temat utraty ojca i robi to nieźle. To jedyne dobre teksty na krążku - 2 z 21..
"ROCKST4R" pozostawia ogromny niedosyt. Nie mam nic przeciwko łączeniu rocka z rapem, tylko trzeba to zrobić naprawdę dobrze, by nie stracić spójności. Oczywiste są porównania do Chivasa, który robi to genialnie, a na jego tle Łajcior wypada tragicznie - nawet na ich wspólnym albumie. Nadeszła już pora, kiedy to White 2115 musi skupić się na rapowych letniakach i robić lekkie utwory, bo to wychodzi mu najlepiej. Bez kombinowania, bez rockstara.
White 2115 "ROCKST4R" - 5/10