Teddy Swims "I've Tried Everything But Therapy (Part 2)": Więcej R&B! [RECENZJA]
W ciągu ostatnich dwóch lat, Teddy Swims przeżywa swoją drugą muzyczną młodość. Wszystko rozpoczęło się od "Lose Control", które znalazło się na jego solowym debiucie "I've Tried Everything But Therapy (Part 1)". W ubiegłym roku, mimo że wielu postrzega go jako artystę one-hit-wonder, Teddy wydał chociażby singiel "Bad Dreams". A to wszystko po to, by 2025 rok zacząć od nowego krążka. Przed nami druga część "I've Tried Everything But Therapy".

Na początek Teddy Swims serwuje nam dawkę rockowych brzmień. "Not Your Man" to mocne rozpoczęcie, które niekoniecznie ilustruje to, co czeka nas później. Stopniowo zwalniamy, najpierw utworem "Funeral", by później przejść do tego co najlepsze, czyli soulowych brzmień w utworze "Your Kind Of Crazy". Na tym albumie wiele gatunków się przenika i miesza. Trzeba natomiast oddać, że to właśnie w tych z pogranicza soulu i R&B Teddy Swims brzmi najlepiej. "Your Kind Of Crazy" to pierwszy moment, w którym zaczynam się zachwycać tym krążkiem. Później jest tylko lepiej...
I tak przechodzimy do singla "Bad Dreams", o którym już wspominałem na początku. Jego rozpoznawalność nikogo nie powinna dziwić, bo jest naprawdę genialny. Boję się jednak o to, że przyćmi resztę albumu. Wydaje mi się, że dla Teddiego Swimsa, oprócz produkowania hitów (w co umie jak mało kto), ważne jest stworzyć krążek, który zachwyci jako całość. "I've Tried Everything But Therapy (Part 2)" ma ku temu pełne predyspozycje, ale pytanie, jak zostanie odebrany.
Z utworów mniej "mainstreamowych", a które zasługują na wyróżnienie, postawiłbym na "Are You Even Real". Kwintesencja jakości Teddiego w R&B, z którego brzmień powinien zdecydowanie częściej korzystać. Do tego gościnny udział Giveona, który idealnie dopełnia całość. To trzeba oddać, że dobór i jakość featów zachwyca. Muni Long w "Black & White" genialnie robi harmonię dla wokali Teddiego, a Coco Jones i GloRilla to duet, który nie miał prawa wypalić, a zaskoczył absolutnie wszystkich, dając jeden z bardziej wyróżniających się utworów - "She Got It". Każdy z gości idealnie dopełnia się z Teddym Swimsem, nie pozostawiając przesytu.
"I've Tried Everything But Therapy (Part 2)" to album bardzo dobry, ale nie doskonały. Są momenty monotonii, ale jest też dużo świeżych brzmień - głównie za sprawą momentów z R&B. Mam nadzieję, że to właśnie w tym kierunku pójdzie z dalszym tworzeniem Teddy Swims, bo czuć, że jego głos idealnie pasuje. Mimo wszystko mam obawy, że "Lose Control" z debiutu czy "Bad Dreams" z tego krążka całkowicie przykryją całą dyskusję o muzyce Swimsa. Czas pokaże.
8/10