Wiktoria Zwolińska "przebłyski": Doczekaliśmy się swojej Billie Eilish [RECENZJA]
Od końca ubiegłorocznych wakacji, krok po kroczku dostawaliśmy kolejne single od Wiktorii Zwolińskiej. Były lekkie numery jak "jesteś głupi", były i takie z gościnnymi udziałami Lor czy Livki, a zwieńczeniem tego wszystkiego miał być debiutancki krążek. No i tak właśnie doczekaliśmy się godziny zero - oto "przebłyski".

Już od pierwszych brzmień w "co się stało" muszę przyznać, że byłem mocno zaskoczony. Wszyscy doskonale wiemy, że debiuty rządzą się swoimi prawami i naprawdę czasami ciężko o spójne i dopracowane krążki. Tutaj obcujemy jednak z albumem, który zachwyca swoją dojrzałością. Aż przypominam sobie "When We All Fall Asleep, Where Do We Go?", czyli debiut Billie Eilish - ale do niego jeszcze wrócimy.
Tak jak wspomniałem na początku, Wiktoria Zwolińska na album postanowiła zaprosić sporą, jak na debiut, liczbę gości. Oprócz Lor i Livki, które nie miały prawa nie wypalić, pojawił się Wiktor Dyduła, co do którego już miałem nieco więcej wątpliwości. Jak artysta, który dotychczas kojarzony był z wesołymi radiówkami, miałby odnaleźć się na tak przepełnionym emocjami, smutkiem i melancholią krążku?
Jakimś cudem, to właśnie "będę czekać" z gościnnym udziałem Wiktora, stało się moim ulubionym utworem z "przebłysków". Sposób, w jaki udało im się znaleźć wspólny język, po prostu zachwyca, co tylko zwiększa mój apetyt na kolejne nowości od Dyduły. Zamykając wątek gości, warto jeszcze wspomnieć o dybińskim, który w otwierającym "co się stało", w "bilecie beze mnie" i zamykających "przebłyskach" genialnie wpasował się, tworząc harmonie do wokali Wiktorii Zwolińskiej.
"przebłyski" to krążek przepełniony pięknymi, wzruszającymi balladami, które tekstem potrafią wzruszyć, a muzycznie nie nudzą. Utwory, takie jak "kropelki" czy wspomniane już "bilet beze mnie" i "przebłyski", są dobitnym przykładem na to, jak doskonałe są te produkcje. Udowadniają, że można robić wielowarstwowe ballady. Czyli coś, co poniekąd stało się znakiem rozpoznawczym u Billie Eilish…
Jestem naprawdę zaskoczony, jak wiele wspólnych elementów mają "przebłyski" z "When We All Fall Asleep, Where Do We Go?". I żeby była jasność, to naprawdę dobrze wróży na przyszłość, bo nikt nie pogardziłby muzycznymi sukcesami Billie. Przez cały czas słuchania debiutu Wiktorii Zwolińskiej, towarzyszył mi podskórnie podobny nastrój mroku, do tego oba albumy bardzo podobnie budują dynamikę następujących po sobie tracków. Wystarczy zestawić "przypadkiem" z "wish you where gay" albo "bilet beze mnie" z "listen before you go" czy "i love you". No i jeszcze dybiński, który idealnie wszedł w buty Finneasa.
Na debiucie Wiktorii Zwolińskiej nie brakuje eksperymentowania i zabawy brzmieniem. Słychać, że dała sobie przestrzeń do swobodnej ekspresji, co na pierwszych krążkach nie jest często spotykane. Pomimo tego, że nie miałem żadnych konkretnych oczekiwań, czuję się niezwykle zaskoczony. Ta płyta jest przepiękna i coś czuję, że jeszcze długo mi potowarzyszy.
Wiktoria Zwolińska "przebłyski", Magic Records
9/10