Martini Police "Powrót z Gwiazd": Back to the future [RECENZJA]
Pomimo licznych dzieł popkultury, połączenie futuryzmu z nostalgią lat 60. w muzyce brzmi abstrakcyjnie. Wtedy pojawia się zespół taki jak Martini Police, który od dwóch lat swoimi singlami udowadnia, że da się to połączyć. Po naprawdę długim okresie wyczekiwania przyszła pora na debiutancki krążek - "Powrót z Gwiazd".

Dawno nie spotkałem się z albumem, który byłby tak spójny, aż do przesady. Chodzi mi przede wszystkim o motyw "astronomii", który jest w tytule krążka oraz praktycznie każdym utworze. Do tego cała oprawa graficzna balansująca pomiędzy sci-fi a retro potrafi naprawdę zaciekawić. Muzycznie dostajemy brzmienia alternatywnego rocka, które tylko potęgują tę nostalgię. Mimo wszystko, po przesłuchaniu całości, czułem lekki niedosyt.
Główne zastrzeżenie, jakie mam wobec "Powrotu z Gwiazd", to brak wyróżniających się utworów. Żaden z utworów nie utkwił mi w pamięci, nie chodził mi po głowie przez resztę dnia. Być może właśnie ta spójność okazała się zgubna. Czy to oznacza, że album ten jest pozbawiony dobrych numerów? Oczywiście, że nie. Z każdym kolejnym podejściem będzie tylko lepiej, trzeba jednak dać mu czas.
Przechodząc do mocnych stron tego krążka - żaden z tracków nie oddaje lepiej klimatu całości, jak tytułowy "Powrót z Gwiazd". Nie wiem, czy to celowa inspiracja, ale chórki pojawiające się w refrenie do złudzenia przypominają te, które są znakiem rozpoznawalnym kultowego Khruangbin - i ja to kupuję. Do tego ta lekkość, która towarzyszy przez cały utwór. "Bliskie Spotkania" to kolejny z tracków, który mnie zachwycił. Powtarzające się w refrenie "Jesteśmy wieczni i nie chcę nic więcej" plus liczne efekty nałożone na wokal, tworzą otulającą wręcz aurę. Ale nie jest to odosobniony przypadek (a szkoda), a raczej motyw powtarzający się przez cały "Powrót z Gwiazd".
Cieszę się jednak, że coraz częściej debiutanci sięgają po zabiegi jak intra czy interludia. Na przykład "Andromeda", która pełni tutaj rolę przerywnika, daje przestrzeń na oddech, dodatkowo wzmacniając klimat całości. To samo z otwierającym "2061" - pozwala nastroić się na odpowiednie fale, by móc delektować się tym krążkiem, a sam motyw muzyczny w znakomity sposób jest później pociągnięty w "Błękicie". To naprawdę cieszy, gdy twórcy przykładają tak dużą uwagę do szczegółów.
W tych czasach, gdzie coraz rzadziej sięga się po koncept-albumy, cieszę się, że Martini Police postanowili wejść w to po całości. Bez wątpienia mamy tutaj do czynienia ze świeżymi brzmieniami, których ostatnio brakuje w polskiej alternatywie. Sam krążek "Powrót z Gwiazd" jak na debiut, jest naprawdę dobry. Nie ma przypadkowej zbieraniny singli - wszystko utrzymane jest w jednej konwencji, która do mnie trafia.
Martini Police "Powrót z Gwiazd", 33 Records
7/10