Żabson "Hollywood Smile": Czy potrzebny wam jeszcze refren? [RECENZJA]
Chcieliśmy Ameryczkę w polskim rapie, no to się doczekaliśmy. "Hollywood Smile" od Żabsona to krążek, wobec którego na początku nie miałem żadnych oczekiwań, ale z każdym kolejnym singlem muszę przyznać, że zacząłem wyczekiwać premiery. Czas zapomnieć "Macrodosing" i "Ostatniego Ziomala" - ten etap mamy już za sobą. I choć 2023 nie był rokiem Żabsona, to najnowszym krążkiem odkupił wszystkie swoje winy. Za klasyczny trap!

Po raz pierwszy w polskim rapie można z czystym sumieniem powiedzieć, że ktoś naprawdę urzeczywistnił ten mityczny American Dream. "Hollywood Smile" przesiąknięty jest amerykańskimi wpływami - od space'owych, rozmytych padów w "100", przez hi-haty jak z beatów Southside'a, po urywaną, pełną repetycji nawijkę Żaby. Nic dziwnego, skoro całość powstawała w Los Angeles. W porównaniu z "Macrodosing", gdzie Żabsonmomentami gubił się we własnym stylu, tu mamy znacznie spójniejszą i bardziej świadomą wizję. Nawet kiedy eksperymentuje - jak w "FUTURE TRUNKS" - nie brzmi to jak przypadkowa wrzutka z sesji. I właśnie tego wcześniej najbardziej brakowało.
Ale przejdźmy od ogółu do szczegółu. Na "Hollywood Smile" jest kilka perełek, które choć nie zdobędą rozpoznawalności na miarę "Sexoholika", wnoszą jakąś wartość. Zresztą sam"PRZEKAZ MYŚLI" czy "FUTURE TRUNKS" to utwory, które bez wątpienia zjadają większość polskiej sceny rapowej. Bez refrenów, natomiast z płynnym flow na wzór Playboia Cartiego - nie chodzi już o samo rapowanie, a o zabawę autotunem. To jest właśnie ta kwintesencja polskiego trapu z amerykańskim certyfikatem jakości.
Tekstowo Żabson nie zrobił nic odkrywczego - ale też nieszczególnie próbuje. To raczej gra z autotematycznością i autoironią. "Czy potrzebny ci jeszcze refren?" to pytanie, którym podsumowuje swoje podejście do rapu w ostatnich latach - tu chodzi o vibe, o styl, o bycie "w moodzie". Momentami, jak w "CAWABANGA", wychodzi to przekonująco i lekko, ale są też wersy jak w otwierającym tracku "JESZCZE RAZ", które pozostawiają wiele do życzenia. Trzeba jednak oddać, że utwory jak "PRZEKAZ MYŚLI" czy "FUTURE THUNKS" stawiają ten krążek na naprawdę wysokim poziomie songwriterskim.
By uwierzytelnić cały projekt, na "100" i "HERE WE GO" dostaliśmy gościnnie dwóch reprezentantów amerykańskiej sceny trapowej - Homixide Gang oraz Fre$H. Choć zazwyczaj takie połączenia polsko-angielskie w wersach nie brzmią dobrze, to jestem naprawdę pod wrażeniem jak tutaj to wszystko się spina. Szczególnie w "HERE WE GO", które mieści się w ścisłej czołówce albumu.
Polsko-amerykańskie kolaboracje w rapie stają się coraz bardziej powszechne - wystarczy wspomnieć "Matcha Latte" Quebonafide z Mickiem Jenkinsem czy "Spaceship" Malika Montany z Rowdy Rebelem. Ale nikt wcześniej nie stworzył całego albumu w amerykańskich brzmieniach, na bitach ze Stanów i nagrywanego w LA - za to należy się Żabsonowi pełne uznanie. Pozostaje pytanie, na ile uda mu się tym ruchem przetrzeć szlaki dla polskiego rapu i czy "Hollywood Smile" może być początkiem eksportowego sukcesu.
Premiera albumu zbiega się z 10-leciem scenicznej kariery Żaby - i choć nie jest to typowe podsumowanie, to dobry wskaźnik kierunku, w którym chce się rozwijać. Przede wszystkim: to powrót do dobrych brzmień, których tak brakowało na dwóch poprzednich płytach. A jeśli spojrzeć na cały jego katalog - od "Pok0ry" i "Księżniczek", przez "Sexoholika" i "ULALA", aż po "PRZEKAZ MYŚLI" - trzeba przyznać jedno: Żabson był, jest i będzie trendsetterem w polskim trapie. Niezależnie od tego, czy komuś to pasuje, czy nie.
Żabson "Hollywood Smile", Universal Music Polska
9/10