Dirty Horns w "Must Be The Music": Codzienność w miejskiej dżungli

Oprac.: Michał Boroń
"Chcieliśmy pokazać, że nasza muzyka może się obronić sama - bez słów, tylko dzięki dźwiękom" - mówią muzycy Dirty Horns, którzy wiosną pojawią się w nowej edycji "Must Be The Music" w Polsacie. Co wiemy o kolorowej ekipie z Krakowa?

Jak już informowaliśmy, 7 marca na antenie Polsatu zobaczymy pierwszy odcinek wracającego po latach programu "Must Be The Music". Uczestników show oceniać będzie całkowicie zmienione jury, które tworzą obecnie Natalia Szroeder, Dawid Kwiatkowski, Sebastian Karpiel-Bułecka (Zakopower) i Miuosh.
W programie pojawi się m.in. brass band Dirty Horns, powstały w 2021 r. z inicjatywy saksofonisty Sławomira Butryma. W skład krakowskiego zespołu wchodzą uznani i wielokrotnie nagradzani w środowisku jazzowym studenci i absolwenci wyższych uczelni muzycznych, w tym Akademii Muzycznej w Krakowie i Katowicach. Na koncie mają m.in. występy podczas Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie, Nocy Jazzu i Bielskiej Zadymki Jazzowej.
W poniższej rozmowie udział wzięli: Sławek Butrym (saksofon altowy), Piotr Przewoźniak (perkusja), Michał Matoga (saksofon tenorowy) i Filip Zgorzelski (puzon/suzafon/helikon).
Dirty Horns w "Must Be The Music". "Nasz uliczny styl"
Magdalena Birecka, Polsat: Powiedzcie kilka słów o sobie. Kim jesteście?
Sławek: - Jesteśmy Dirty Horns. Pochodzimy z Krakowa, z wyjątkiem Filipa, który dojeżdża do nas z Goleniowa koło Szczecina. Gramy szeroko pojętą muzykę improwizowaną, inspirowaną zarówno jazzem, jak i muzyką elektroniczną. To właściwie mieszanka różnych stylów - czerpiemy z muzyki ulicznej, przebojów lat 60., 70., 80., ale też współczesnych brzmień.
Skąd czerpiecie inspiracje?
Piotrek: - Inspiruje nas ulica. Bierzemy na warsztat utwory, które aktualnie są popularne - te, które pojawiają się na TikToku, Instagramie czy YouTube. Sięgamy po kawałki, które dłużej "żyją" w przestrzeni albo po prostu takie, które naszym zdaniem dobrze zabrzmią w naszym składzie. Przerabiamy je na nasz uliczny styl.
Rytmicznie czerpiemy z hip-hopu, drum and bassu, latino, a czasem nawet z akustycznego techno. Staramy się, by nasza muzyka oddawała miejski puls - szybki rytm miasta, energię codzienności w miejskiej dżungli.
Co chcecie przekazać ludziom? Czy macie jakąś misję?
Michał: - Chcemy przekazywać energię - mnóstwo energii! Chcemy, by ludzie zobaczyli muzykę w różnych konfiguracjach i gatunkach, w nieoczywistych połączeniach. Łączymy elementy muzyki klubowej, hip-hopowej i akustycznej, wykorzystując nasze instrumentarium: dwa saksofony, puzon, suzafon i kompaktową perkusję Piotrka.
Skąd wziął się pomysł na taki zestaw instrumentów?
Filip: - To wynik naturalnego procesu. Po prostu podczas studiów dobraliśmy się w taki skład - każdy z nas grał na swoim instrumencie i w pewnym momencie okazało się, że razem brzmi to świetnie. Możemy grać naprawdę szeroki repertuar, bo każdy wnosi coś od siebie, tworząc razem pełne, harmonijne brzmienie. Myślę, że przypadek odegrał tu pewną rolę, ale z drugiej strony - to połączenie działa i dobrze oddaje charakter ulicy.
Zobacz również:
Kolorowe dresy Dirty Horns. "Fascynowała mnie ta energia"
Wasza pozytywna energia jest bardzo widoczna, ale warto zwrócić uwagę na wasze outfity. Dominują kolorowe, ortalionowe dresy w stylu vintage.
Filip: - Tak, energia to jedno, ale strój również ma dla nas znaczenie. Ponieważ gramy głównie na ulicy, uznaliśmy, że nasz wizerunek powinien to odzwierciedlać. Postawiliśmy na ortalionowe dresy - szeleszczące, kolorowe, dynamiczne. Wydaje nam się, że świetnie współgrają z naszą muzyką i energią, jaką chcemy przekazywać.
Piotrek: - Mamy też drugi wariant ubioru, który w kuluarach nazywamy "elegancko na sportowo". W tym wydaniu zakładamy kolorowe koszule, marynarki, czasem nawet garnitury, które łączymy z modnymi, sportowymi butami.
Czy macie stylistę, który odpowiada za wasz wizerunek?
Wszyscy: - Tak, Sławek!
Sławek: - Od zawsze lubiłem modę - chodziłem po sklepach, przeglądałem ciuchy, szukałem inspiracji w internecie. Zamawiałem, mierzyłem, czasem odsyłałem - i tak z czasem uzbierała mi się całkiem pokaźna szafa. Postanowiłem podzielić się tym z zespołem, co sprawiło, że zostałem nieformalnym stylistą Dirty Horns.
Czy ortalionowe outfity dodają wam energii?
Sławek: - Zdecydowanie! Wcześniej zdarzało mi się grać w garniturach lub bardziej formalnych stylizacjach - ciemne jeansy, koszula... I zawsze czułem się w tym trochę jak kelner (śmiech). Te stroje były dla mnie zbyt sztywne. Kolorowy outfit daje mi swobodę i energię. Od dawna słucham hip-hopu i zawsze fascynowała mnie ta energia, którą widać w teledyskach - a tam królują właśnie dresy!
"Straż Miejska wykazuje zainteresowanie"
Decyzję o udziale w "Must Be The Music" podjęliście wspólnie?
Sławek: - Tak, to była decyzja całego zespołu. Od początku myśleliśmy o występie w programie telewizyjnym, a gdy "Must Be The Music" wróciło po dziewięciu latach przerwy, uznaliśmy, że to idealny moment. Od razu wiedzieliśmy, że to dla nas szansa, na którą czekaliśmy.
Piotrek: - Kiedy gramy na ulicy, często podchodzą do nas ludzie, rozmawiają z nami, reagują. Czasem także Straż Miejska czy inne służby wykazują zainteresowanie (śmiech). W pewnym momencie ktoś podszedł i zasugerował nam, żebyśmy spróbowali swoich sił w programie. Bardzo się cieszymy, że podjęliśmy tę decyzję - format idealnie pasuje do naszej muzyki, zwłaszcza że daje przestrzeń również dla instrumentalnych zespołów.
Sławek: - To właśnie nas w tym programie urzekło - nie trzeba mieć wokalisty na froncie. "Must Be The Music" to miejsce dla muzycznych eksperymentów i ciekawostek, a my chcieliśmy pokazać, że nasza muzyka może się obronić sama - bez słów, tylko dzięki dźwiękom.
Jaki macie cele i plany muzyczne?
Piotrek: - Nasze cele są takie same od początku, czyli żeby trafiać z naszą muzyką, dobrą energią, dobrym przekazem, naszą ekspresją do jak największej ilości osób, dlatego wychodzimy z naszymi aranżacjami na ulicę i oby dzięki takim programom telewizyjnym jak "Must Be The Music" więcej ludzi usłyszało nasze brzmienia.
Filip: - Po programie chcielibyśmy rozwinąć swój brand, nagrać płytę lub dwie i pokazywać coraz bardziej różnorodne strony naszych muzycznych możliwości. Przede wszystkim chcemy tworzyć muzykę na jeszcze lepszym poziomie, a przy okazji dobrze się tym bawić jak to dotychczas miało miejsce.
Sławek: - W niedalekiej przyszłości chcielibyśmy zagrać jak najwięcej koncertów, pojeździć trochę po Polsce i po Europie, a także zagrać na dużych festiwalach i na dużych scenach. I tak jak mówił Filip dobrze się bawić i rozwijać, cały czas doskonalić naszą pasję, jaką jest muzyka.