Podsumowanie ostatniego odcinka przed finałami. Ostre słowa jurorów po występie ekscentrycznego uczestnika
W najnowszym odcinku siódmej edycji castingów do "Must Be The Music" nie zabrakło wzruszeń, wpadek, a także szczerych opinii, które czasem bolały bardziej niż odpadnięcie z programu. Wśród wykonawców znalazł się również ekscentyczny Jang Polaczek, który dostarczył dużo pozytywnej energii. Mimo, że nie przeszedł dalej, jego wykonanie zostanie zapamiętane na długo.

Casting rozpoczął się od nietuzinkowego projektu Małgorzaty Hutek i formacji No-Net oraz The Singing Heads. Połączyli jazz, klasykę i amerykański klimat w poruszającej wersji "Fly Fly Fly". Ich występ był dowodem na to, że jednorazowy pomysł może zamienić się w artystyczną wspólnotę, złożoną z przyjaciół i rodzin.
- "Byliście jak jeden organizm" - pochwalił Sebastian Karpiel-Bułecka. Czterokrotne "TAK" było formalnością.
Sarenka z orientu i głos, który porusza
Amelia Stawiarska, uczennica szkoły podstawowej z Kotorydza, oczarowała jury wykonaniem "Desert Rose". Młodziutka wokalistka wyznała, że śpiew to całe jej życie. Publiczność i jurorzy szybko dali się porwać jej delikatności.
- "Od piątej sekundy czułem się bezpieczny" - powiedział Dawid Kwiatkowski, a Natalia Szroeder porównała Amelię do sarenki z orientu. Efekt? Kolejne 4 x TAK.
Eksperyment nieudany - Jang Polaczek poza konkursem
Kamil "Jang Polaczek" Dziwoki z Wrocławia zaprezentował autorską piosenkę "Moja Mary Jane". Zwrócił na siebie uwagę jury swoją ekscentrycznością i poczuciem humoru. Nawiązał zabawny dialog z Miuoshem i szybko zyskał jego sympatię. Okazało się, że zna się z jurorem ze szkolnych korytarzy. Choć artysta nie boi się kontrowersji i oryginalności, jurorzy nie byli zachwyceni jego wykonaniem. Pomimo porażki, był jednym z bardziej entuzjastycznie odebranych występów.
- "Ała, ała, ała… boli mnie głowa cała" - nie przebierał w słowach Karpiel-Bułecka, nawiązując do tekstu utworu. W efekcie - 4 x NIE.
Muzyka z duszą Andów - Regis Cardozo z pozytywnym wynikiem
Regis Vito Cardozo Tambo, pochodzący z Boliwii, od 18 lat mieszka w Polsce. Jego wykonanie klasycznego "El Cóndor Pasa" przeniosło widzów i jurorów na drugi kontynent. Mimo że Miuosh był na "NIE", reszta dała mu zielone światło.
Kubańska energia nie zadziałała
Yoilan Perez Harriette z Kuby, który od piętnastu lat mieszka w Polsce, wykonał znany przebój "La Camisa Negra". Niestety - czterokrotne "NIE" wskazało, że tym razem latynoski ogień nie rozgrzał jury.
Wzruszenie na scenie - Adrian Czyżniewski i hołd dla mamy
Adrian z Unisławia zaśpiewał utwór "Do Ciebie Mamo", wzbudzając ogromne emocje. Wokalista, zafascynowany Violettą Villas, swoim występem poruszył jurorów.
- "Pewnych rzeczy nie da się nauczyć, które ty masz" - podkreślił Dawid Kwiatkowski. 4 x TAK.
Ulica, burleska i autorska nuta - Cieniu zaskoczył jury
Wojciech Lechończak "Cieniu" z Łeby i Wrocławia zaprezentował autorski utwór "Ona". Artysta, związany z ulicą i sceną burleski, pokazał swoją nietuzinkową osobowość. Przygotował aranżację z zespołem, a całokształt porwał zarówno jury jak i widownie.
- "Band kozak, total" - ocenił Miuosh. Pełen komplet głosów "TAK".
Podwójna szansa dla Miłosza Skierskiego
Miłosz Skierski z Warszawy wystąpił z dwoma utworami: "Bukiety róż" i "Tonę". Pierwszy nie przekonał wszystkich, ale drugi zmienił zdanie nawet Kwiatkowskiego. Dawid Kwiatkowski znał tego uczestnika i jego możliwości wokalne, dlatego też zdecydował się dać mu drugą szansę.
- "To był ten utwór" - powiedział z uznaniem Dawid. Ostateczny wynik: 3 x TAK.
Bałkańska dusza na scenie - Morenika podzieliła jury
Zespół Morenika z Warszawy wykonał emocjonalne "Ederlezi". Grupa, czerpiąca inspiracje z Bałkanów, folku i muzyki etnicznej, została doceniona przez Natalię i Dawida, ale zabrakło "pazura" dla Sebastiana i Miuosha.
Dzik i Szerszeń - chaos, który bawił
Duet z Warszawy porwał się na "WARSZAWA VICE", mieszankę stylów i emocji. Choć nie przekonali większości jurorów, ich energia udzieliła się Dawidowi Kwiatkowskiemu, który jako jedyny powiedział "TAK". Wprowadzili do studia swobodną atmosferę i na pierwszy rzut oka widać było, jak dużo radości sprawia im występ na scenie.
Aleksander Szalonek - dziki pies z apaszką
Wrocławski artysta z alternatywnej sceny, ze swoim autorskim numerem "Dzikie Psy", zebrał komplet głosów na "TAK". Charyzmatyczny wokalista zachwycił nowofalowym brzmieniem i sceniczną charyzmą.
Ewa Olczak - serce do muzyki to nie wszystko
Ewa Olczak, artystka z Łęczycy, wystąpiła z autorskim numerem "Szala La". Mimo ogromnej pasji i ciekawej osobowości - tylko Dawid dał jej "TAK".
- "Zdrowo zazdroszczę pani tej przygody" - dodał Miuosh z uśmiechem.
Szczuny - romantyczny chaos z Nekli
Zespół Szczuny z Wielkopolski zamknął odcinek energetycznym numerem "Pidżama Party". Trio pełne luzu, młodzieńczej radości i poczucia humoru zdobyło serca publiczności. Niestety jurorzy nie podzielili ich zdania. Zespół uważa, że priorytetem jest dla nich zabawa przy tworzeniu, a warsztat jest rzeczą drugorzędną. Jak się okazuje, dużo ludzi podziela ich zdanie.
The Boars - z Podlasia na warszawskie sceny
Zespół The Boars to czwórka przyjaciół, którzy pochodzą z Suwałk, Augustowa i Wierśni. Ich unikalne brzmienie zyskało już wielu sympatyków. Podczas występu z utworem "Z gitarą na plażę" zespół zdobył 3 x TAK, a jedynym sceptykiem okazał się Miuosh.
- "Bas - super, naprawdę (…) ale to było tylko siedemdziesiąt pięć procent tego, co możecie dać" - ocenił. Dawid Kwiatkowski zaś docenił gitarzystę za szybkie nastrojenie instrumentu.
Truong Giang Can "Jasiek" - z sercem, ale poza skalą
Pochodzący z Warszawy Jasiek zaprezentował własną wersję utworu "Kosmiczne Energie". Choć technicznie potrafi wiele, tym razem repertuar okazał się dla niego zbyt wymagający. Jury przyznało mu jedynie jeden głos na TAK - od Miuosha.
"Twoja barwa głosu nie pasuje do tego utworu" - podkreślił Dawid Kwiatkowski. Natalia Szroeder dostrzegła potencjał: "Technicznie utwór cię przerósł, ale barwowo byłeś momentami blisko Ralfa".
Grzegorz "PRASALSKY" - nie tym razem
Artysta z Warszawy, z doświadczeniem scenicznym i kilkoma autorskimi singlami na koncie, tym razem nie porwał jurorów. Występ z coverem "Supermoce" zakończył się werdyktem 4 x NIE.
Sebastian Karpiel-Bułecka bez ogródek stwierdził: "Coś nie działa, nie o takich wokalistów nam chodzi".
Ladies of Power - energia z klubowego parkietu
Doświadczone artystki postawiły na energię i nowoczesne klubowe brzmienie w utworze "Give Me Your Love". Ich występ podzielił jury - dwa TAK i dwa NIE.
"Instrumentalnie jesteście sprawne, macie kierunek, ale ja tutaj densu nie szukam" - powiedział Miuosh, doceniając pomysł, lecz nie wpisujący się w jego oczekiwania.
Rysiek Bazarnik i Iza Kowalewska - muzyka z innej rzeczywistości
Duet z Warszawy pokazał nietuzinkowe podejście do dźwięku, wykonując fragment ścieżki dźwiękowej z "Gry o Tron". Ich występ był eksperymentalny i nieoczywisty - i to właśnie podzieliło jury.
Sebastian Karpiel-Bułecka jako jedyny dał TAK, mówiąc: "Kocham jeździć na nartach, zastanawiam się teraz czy też nie zacznę na nich grać".
Inspiriffi - duchowość we współczesnej odsłonie
Magdalena Musiał z Wrocławia, występująca jako Inspiriffi, zaprezentowała własną wersję "Natural Woman". Jej przekaz był szczery i emocjonalny, ale forma - zbyt intensywna.
-"Od pierwszego dźwięku do ostatniego cios w twarz" - oceniła Natalia Szroeder. Pomimo to, występ zyskał dwa głosy na TAK od Dawida i Sebastiana.
Julia Kuszkowska - głos z dziecięcą pasją
Pochodząca z Iłowa-Osady Julia zaczęła karierę muzyczną już jako siedmiolatka. Dziś, z doświadczeniem scenicznym i aktorskim, zaskoczyła jury interpretacją "Szarego Świata".
Choć werdykt był podzielony (2 x TAK, 2 x NIE), jurorzy zgodnie uznali, że Julia powinna tworzyć własne utwory.
-"Masz tak indywidualną bajkę, że nie da się jej włożyć w cudzy utwór" - zauważyła Natalia Szroeder.
Cola - muzyczna dusza z Lublina
Młody artysta z Lublina zaprezentował autorski utwór "Nowa natura" i zdobył serca trzech jurorów. Jego połączenie rapu, beatboxu i śpiewu wyróżniło się na tle innych uczestników.
-"Technicznie jesteś w dobrym miejscu, jeśli chodzi o rap" - skomentował Miuosh, choć jako jedyny był na NIE. Sebastian natomiast był pod wrażeniem: "Strzelasz wokalem jak z karabinu maszynowego".
Marek Niedzielski - spokój i dojrzałość
Zamykający odcinek Marek Niedzielski z Wrocławia zdobył pełne uznanie jury. Jego autorska piosenka "Kiedyś musi przejść" poruszyła serca wszystkich jurorów, którzy jednogłośnie przyznali 4 x TAK.
-"To było tak błogie… robicie mi cały dzień" - zachwycił się Dawid Kwiatkowski. Natalia dodała: "Takie to jest spokojne, niewymuszone, gotowe". A Miuosh nie krył dumy: "Będę się chwalił, że mogłem zapowiadać wasz zespół".