Rap Stacja Festiwal 2025: trzeci dzień. Wszystko to, co najlepsze w polskim rapie [RELACJA]
Trzeci dzień Rap Stacja Festiwal 2025 zakończył trzydniowe święto hip-hopu. Na finałowej prostej nie zabrakło emocji, niespodzianek i największych nazwisk polskiego rapu. Solo wystąpili wszyscy członkowie OIO, Żabson zaserwował widowiskowe zakończenie swojego projektu "Hollywood Smile", a Paktofonika przypomniała o swoich korzeniach. To był dzień, który trudno będzie zapomnieć.

Ostatniemu dniu festiwalu zawsze towarzyszy taka nutka smutku, że to wszystko za moment się skończy. Udało się jednak zmartwienia zostawić na bok i skupić się na oczekiwaniu wielkich artystów, których wczoraj było mnóstwo. Na Main Stage można było skompletować solowe występy wszystkich członków OIO, na Green Stage królował hubert., a na Oldschool Stage Paktofonika, która do Sławy przyjechała prosto z poznańskiego Męskiego Grania - line-up godny finałowego dnia.
Wróćmy jednak do początku, kiedy to Warga (wraz ze swoim bandem Podagra) otwierał granie na Oldschool Stage. Jego mocno punkowo-rockowe brzmienia nie do końca przypadły mi do gustu. Ciężko jednak wyobrazić sobie Rap Stacje bez jego występu, a trochę różnorodności nikomu nie zaszkodzi.
Young Igi i Otsochodzi - mocne otwarcie na Main Stage
W tym samym czasie na głównej scenie występował Young Igi, czyli pierwszy z trójki OIO. Na początku byłem zaskoczony, dlaczego jego występ tak wcześnie, skoro sam raper może pochwalić się hitami jak "Bestia" czy "THC". Jednak koncerty zamykające dzisiejszy Main Stage stały półkę wyżej i to było to mocno odczuwalne.
Godzinę po nim na scenie pojawił się Otsochodzi, który zagrał swój typowy festiwalowy set. Nie był to mój jego pierwszy koncert w tym roku i tych zmian było naprawdę niewiele - jedyną było zagranie refrenu z "Cichosza" Taco Hemingway'a, na którym Młody Jan pojawił się gościnnie, co wkomponowało się naprawdę dobrze. Co ciekawe, Otso od początku tego roku, zaczyna rapowanie stojąc na stole dj- skim. Wczoraj jednak w trakcie kawałka "Blok" prawie się on złamał. Na całe szczęście wszystko szybko odratowano, a koncert (podobnie jak w przypadku bambi…) trwał dalej.
Wielka trójka - Oki, Sobel i Żabson na zamknięcie
Z perspektywy całego festiwalu, były cztery takie wydarzenia, na które naprawdę czekałem. Czwartkowy Mata oraz trzy koncerty zamykające wczorajszy Main Stage - Oki, Sobel i ostatni koncert Żabsona na tegorocznej Rap Stacji, który był finalizacją projektu Hollywood Smile: X-Perience. Już na samym początku dostaliśmy mocnego newsa, że podsumowując swoje 10-lecie kariery, zagra jeszcze jeden (ostatni) koncert z koncepcją grania starszych utworów w grudniu na warszawskiej hali EXPO XXI - a później zaczęło się prawdziwe show.
Koncepcja Żabsona na finałowe koncerty jest genialna - z tylu sceny postawiona jest ogromna rampa, po której przez cały koncert jeździli skaterzy. Do tego wszyscy na scenie ubrani na biało, tworząc mistyczną wręcz atmosferę. Oprócz hitów z najnowszego krążka "Hollywood Smile" jak "Cowabanga" i "Lola", były również starsze utwory, które zaprowadziły go na szczyt - "Puerto Bounce" czy "Floyd Mayweather".
Oki i pogo, które zostaje w pamięci
Przedostatni na scenie pojawił się Oki, domykając cały skład OIO. Nawet Mata nie zgromadził tak ogromnej publiczności na swoim koncercie. Co chwilę wybrzmiewające "Mosh Pit - szerzej!" i ogromne pogo do "Jeremy Sochan" to obrazek z całego festiwalu, który zostanie ze mną na dłużej. W drugiej części koncertu na scenie pojawił się Otsochodzi, który wraz z Okim, zrobił krótki medley do granych na żywo podkładków @atutowego. Były fragmenty hitów z OIO ("Amerykańskie Teledyski" i "Przypadkiem"), nie zabrakło też "Malibu Barbie" z "club2020", czy utworu "300 baniek" z "TThe Grind" Otsika.
Sobel domyka festiwal
Koncert Okiego był tym z kategorii "zobaczyłem już wszystko", co było o tyle złudne, że na scenie miał pojawić się jeszcze Sobel. I ja naprawdę doceniam Sobla, że po tych aferach z początków kariery, przykłada się teraz w 100 procentach do swoich koncertów, ale 45 min przepinki to naprawdę sporo. Końcowo na scenie pojawił się po drugiej, kończąc niemal o świcie. Scenografia symbolizowała dom z okładki jego najnowszego krążka "Napisz Jak Będziesz", więc całość finalnie się wybroniła. Oprócz niedawnych nowości ze wspomnianej płyty, zagrał również starsze, jak "Bandyta" czy "Fiołkowe Pole". Kulminacyjnym momentem całego koncertu było jednak pojawienie się Okiego i zagranie wspólnie "Sextape'u", "Szarego Bloku" i "ILE LAT?", pięknie kończąc trzy dni rapowego święta.
Sława i sceny nad jeziorem to na pierwszy rzut oka nie jest typowe miejsce na rapowy festiwal, jednak Rap Stacja obroniła się jak co roku - line-up'em, organizacją i atmosferą, zrzeszając cudowną publikę. Oby tak dalej, i mam nadzieję, że do zobaczenia za rok.









