To prawdziwy hit PRL-u. Niewielu zna o nim całą prawdę
"Już nie ma dzikich plaż / Na których zbierałam bursztyny" - wersy tej piosenki na zawsze zapisały się na kartach polskiej muzyki. Mało kto jednak wie, jaka historia stoi za powstaniem utworu.

Utwory Ireny Santor - damy polskiej muzyki - od lat zachwycają kolejne pokolenia Polaków. Wśród największych przebojów Santor znajdują się m.in. "Embarras", "Warszawa Ja i Ty", "Powrócisz tu" czy wspomniane "Już nie ma dzikich plaż".
"Już nie ma dzikich plaż" - jak powstała piosenka?
Utwór "Już nie ma dzikich plaż" powstał w 1985 roku. Autorem tekstu jest Krzysztof Logan-Tomaszewski. "Był 1985 rok, maj, za oknem widać było pierwsze pąki drzew na gałęziach, a ja siedziałem na ul. Reymonta w nowym M-3. Jak łatwo złapać wenę do pisania, gdy głód skręca kiszki, a na świecie Wiosna! Patrzyłem na pożółkłe fotografie mojej Mamy, kiedyś przepięknej dziewczyny (na zdjęciu z lat 60-tych nosiła bluzkę w poprzeczne biało czarne paski - dziś ta moda powróciła, bo słomkowe kapelusze, spodnie z materiału zamiast jeansów także), i nagle wprost z mojego rękawa, zaczęły wypadać całe zdania" - wspominał tekściarz w artykule "Angory".
Teks nawiązywał do wspomnień z dzieciństwa i spacerów plażami Międzyzdrojach, Karwii, Ustroniu Morskim czy Jastarni. "Miałem w sercu potężną dawkę melancholii, na pewno tęskniłem za czymś nieokreślonym, niesprecyzowanym. Melancholia to najlepsza dla mnie motywacja do pisania. Musiało być jej sporo w mojej marzycielskiej duszy zatwardziałego romantyka, wychowanego na Tuwimie, kochającego poezję Kofty, wiernego słuchacza Radia Luxemburg z lat 60-tych. Pomysł 'szlagwortu' przyszedł mi do głowy w jednej chwili" - tłumaczył Logan-Tomaszewski.
Podobno już po wydaniu utworu Irena Santor miała spotkać Agnieszkę Osiecką, która stwierdziła, że "tekst jest tak bardzo w jej stylu, że to ona powinna go napisać".
Czesław Niemen się poddał. "Wychodzi mi walczyk"
Początkowo autor tekstu po muzykę zwrócił się do Czesława Niemena. Ten obiecał, że coś wymyśli i zniknął na kilka tygodni. W końcu jednak przyznał się, że nic nie może napisać, bo "cały czas wychodzi mu walczyk".
Logan-Tomaszewski postanowił spróbować więc u jazzowego kompozytora, Ryszarda Szeremety. Kompozycja powstała w trzy dni, a pierwszym recenzentem był... malarz pokojowy. "Pamiętam to doskonale, ten moment. Malarz kończył malować drugi pokój, więc zawołałem, go, dałem do ręki słuchawkę, aby ocenił przyszłą piosenkę. Gdy uczynił to, spostrzegłem, że wystukuje zachlapanym farbą czubkiem buta rytm i nuci melodię. To było to!" - opowiadał Krzysztof Logan-Tomaszewski.
Wtedy Szeremeta zdecydował się zaproponować piosenkę Irenie Santor. "Oczywiście wiedziałam kim jest kompozytor, w ogóle podziwiałam zespół Novi Singers, więc miałam świadomość wysokiej marki. O Tomaszewskim wiedziałam tylko tyle, że jest synem znanego dziennikarza sportowego. Zaprosiłam panów do siebie, a oni, co było wielką rzadkością, przynieśli profesjonalny playback. Posłuchałam, przeczytałam tekst i wiedziałam, że to 'moja' piosenka" - wspominała później Santor.
Do dziś utwór doczekał się licznych nowych wersji, w tym duetu oryginalnej wykonawczyni i Pawła Kukiza, po którym fani jednogłośnie stwierdzili, że muzyka naprawdę łączy pokolenia.










