"To najlepsza piosenka, jaką ABBA kiedykolwiek stworzyła". Historia przeboju "Dancing Queen"

Można postawić obok siebie fanów wszystkich istniejących gatunków muzycznych, a potem włączyć tę piosenkę i patrzeć, jak każda z tych osób uśmiecha się pod nosem. "Dancing Queen" ABBY niedługo będzie świętować 50-lecie premiery. Zespół od razu wiedział, że to będzie przebój, ale utwór musiał aż rok czekać na wydanie. Dlaczego?

"Dancing Queen" to jeden z najbardziej rozpoznawalnych utworów w repertuarze ABBA
"Dancing Queen" to jeden z najbardziej rozpoznawalnych utworów w repertuarze ABBA Michael Ochs Archives / StringerGetty Images

Stworzyć coś wielkiego, przebojowego, ale też ponadczasowego - o tym marzy wielu artystów. Nie ma się co dziwić, że pół muzycznego świata zazdrości grupie ABBA, która dokonała tego kilkanaście razy w karierze. Są takie piosenki na świecie, które oczywiście stały się przebojami i które wszyscy znają, ale ile razy można słuchać tego samego? "Dancing Queen" jakimś cudem udało się uniknąć tej pułapki.

Wyobraźcie sobie, że jedziecie ze znajomymi w daleką trasę i słuchacie radia w aucie. Czy przełączycie, kiedy zabrzmią pierwsze dźwięki tego hitu? Pewnie, że nie. Warto też odwiedzić silent disco, choćby na którymś z wielkich polskich festiwali. Wystarczy, że DJ zagra tę piosenkę, a tłum osób, których rodziców mogło nawet nie być na świecie w chwili premiery, będzie wykrzykiwać każde słowo. To się nazywa fenomen.

Agnetha Faltskog, Benny Andersson, Anni-Frid Lyngstad i Bjorn Ulvaeus w 2016 roku na otwarciu restauracji Mamma Mia: The PartyJONATHAN NACKSTRANDAFP

"Dancing Queen" nie stało się hitem przypadkiem. Twórcy głowili się tygodniami

"Dancing Queen" nie jest jednym z tych utworów, które powstały w kwadrans i bez żadnego wysiłku. Wprost przeciwnie. Benny Andersson i Björn Ulvaeus mieli pomysł na piosenkę, ale nie bardzo wiedzieli, w którą stronę chcą pójść. Muzycy szukali inspiracji, tym bardziej że latem 1975 roku byli tuż po szwedzkiej trasie koncertowej, a na koncie mieli takie przeboje jak "Mamma Mia" czy "SOS". Zespół nie planował jednak wakacji, bo wtedy artyści wydawali płyty znacznie częściej niż dzisiaj, a jeśli ktoś odniósł już jakiś sukces, tym bardziej starał się iść za ciosem.

ABBA zaprosiła więc do studia muzyków, którzy mieli pomóc w nagraniach ścieżek instrumentów. Benny i Björn przynieśli wstępne pomysły na trzy utwory. Jednym z nich było "Boogaloo", czyli to, co później stało się "Dancing Queen". No właśnie, co z tym tańcem? Autorzy utworu chcieli, żeby sprawdził się on na parkietach, ale nie bardzo wiedzieli, jak osiągnąć ten dyskotekowy klimat. Z pomocą przyszedł amerykański piosenkarz George McCrae. Nie osobiście oczywiście. Szwedzi zaczęli po prostu słuchać jego hitu "Rock Your Baby" i zrozumieli, czego przez cały czas szukali.

Ekipa nagrała w studiu gitarę, klawisze, bas i perkusję. Brakowało tylko tekstu i oczywiście wokali, ale to nie miało znaczenia, bo piosenka już robiła wrażenie. Frida Lyngstad wspominała, że Benny przyniósł nagranie do domu i postanowił się nim pochwalić: "Wtedy pomyślałam, że to jest tak niesamowicie piękne, że się popłakałam".

Wokalistka przyznała w rozmowie z "The Guardian": "To z radości, że będę mogła zaśpiewać tę piosenkę, która jest najlepszym utworem, jaki ABBA kiedykolwiek stworzyła". Często sami muzycy nie potrafią przewidzieć, czy jakaś piosenka stanie się przebojem, ale tu nie było wątpliwości. Agnetha Fältskog wspominała w książce "ABBA: The Name of The Game": "Wszyscy wiedzieliśmy, że to będzie coś wielkiego". Do akcji wkroczył nawet menedżer zespołu, Stig Anderson, który pomógł w pisaniu tekstu i wymyślił tytuł.

Frida i Agnetha nagrały swoje partie po paru tygodniach, ale jeśli myślicie, że to koniec prac, to grubo się mylicie. Jeszcze kilka miesięcy później Benny i Björn majstrowali przy piosence, żeby z czegoś świetnego zrobić muzyczną rewelację. Kiedy wszystko było gotowe, okazało się, że utwór jeszcze trochę poleży na półce. Kto czekałby tyle czasu z premierą oczywistego przeboju? Tu do akcji znów wkroczył menedżer. Anderson stwierdził, że skoro ABBA poprzednio wydała coś szybkiego, czyli "Mamma Mia", to teraz pora na balladę. Trafiło na "Fernando".

Zespół jednak jeździł po świecie w ramach promocji swojej muzyki i zagrał "Dancing Queen" przedpremierowo w programach telewizyjnych, nagrywanych do późniejszej emisji. Dzięki temu ludzie usłyszeli piosenkę przed oficjalnym wydaniem. Szwedzka przedpremiera odbyła się w wyjątkowych okolicznościach, bo ABBA zagrała "Dancing Queen" na specjalnym koncercie przy okazji ślubu króla Karola XVI Gustawa i Sylwii Sommerlath. Jeśli traficie w jakimś archiwum na nagranie tego występu, to pamiętajcie, że były to lata 70., ABBA była jedynym popowym artystą na tej imprezie, całość odbywała się w operze, a królewskie wesele to nie byle co i to dlatego ekipa wystroiła się w ciuchy jak żywcem wyjęte z baroku. Nie liczyły się jednak stroje, tylko piosenka. Ta piosenka.

ABBA i "Dancing Queen". O czym jest wielki przebój?

Oficjalnie singel "Dancing Queen" ukazał się w sierpniu 1976 roku. Ludzie ruszyli do sklepów, bo niektórzy już nie mogli się doczekać, żeby posłuchać utworu z własnego odtwarzacza, poza tym to w końcu ABBA, prawda? Piosenka błyskawicznie podbiła szwedzkie listy przebojów, a chwilę później stała się hitem na świecie.

"Dancing Queen" opowiada o wolności. 17-latka wchodzi na parkiet, wokół rozbrzmiewa głośna muzyka, a dziewczyna zapomina na chwilę o całym świecie i tańczy tak, jakby jutra miało nie być. W sumie to powinien być wesoły utwór, ale fani szwedzkiej melancholii mówią, że to taka oda do młodości, która jest już za nami i moment na parkiecie to wspomnienie z przeszłości. To trochę zmienia postać rzeczy, prawda?

Niezależnie od znaczenia, "Dancing Queen" to jeden z najważniejszych popowych przebojów w historii muzyki. Do tego tak dobrych, że utwór - i całą twórczość ABBY - uwielbiał na przykład Kurt Cobain. Muzyk zawiesił nawet w autobusie zespołu kulę dyskotekową i potrafił śpiewać tekst na cały głos. Szwedów słuchał też nałogowo w młodości Corey Taylor z grupy Slipknot, a Dave Grohl prawie popłakał się ze szczęścia na wieść o koncertach muzyków-hologramów.

Jeśli jeszcze mało wam niespodzianek, to proszę: Chris Evans z radia BBC2 zdradził, że fanką "Dancing Queen" była brytyjska królowa. Radiowiec zagrał tę piosenkę podczas jednego z bankietów na zamku w Windsorze. Wtedy Elżbieta II wyznała: "Kiedy tylko słyszę ten utwór, zaczynam tańczyć, bo przecież jestem królową i lubię taniec".

Zobacz też:

ABBA w Polsce. To już 45 lat!

Rok 1976 był wyjątkowy dla szwedzkiego zespołu. W sierpniu ABBA wydała piosenkę "Dancing Queen", która okazała się ich największym przebojem. U szczytu sławy przyjechali do Polski i... nie dowierzali.

"Utwory 'Knowing Me, Knowing You' i 'Money, Money, Money' miały wtedy światową premierę. Wyobraźmy sobie, że Michael Jackson przyjechałby do Polski z promocją albumu 'Thriller'. To było takie wydarzenie. ABBA po płycie 'Arrival' stała się światową gwiazdą" - mówił o występie Maciej Orański, autor książki "ABBA w Polsce". Ponoć zespół był zadowolony ze scenografii i cieszył się, że uzyskał wartościowy materiał i pokazał się w odległej dla Zachodu Polsce. Fani ABBY do dziś uważają, że polski koncert to jeden z najlepiej zrealizowanych występów grupy.Andrzej Wiernicki / ForumAgencja FORUM
Przyjazd zespołu ABBA do Polski był jednym z największych wydarzeń tamtych czasów. 7 października 1976 roku grupa odwiedziła nasz kraj, a fani wręcz nie mogli w to uwierzyć! Półki w sklepach były puste, płyty w większości pirackie, a u nas zagrała największa gwiazda muzyki! Jak doszło do tego koncertu?Andrzej Wiernicki / ForumAgencja FORUM
Muzycy mimo to skorzystali z przyjazdu do kraju, bo występ w Polsce miał być przepustką do przedstawiania grupy w krajach ZSRR. Materiał nagrany w polskim studiu nie był też najgorszej jakości, więc muzycy mogli go później wykorzystywać w celach promocyjnych. A faktycznie było czym się chwalić, bo występ ABBY w Polsce po dziś zestawia się ze słynnym koncertem The Rolling Stones w Polsce dziewięć lat wcześniej (1967). Warto dodać, że gdy nadszedł czas emisji "ABBA w Studiu 2", ulice w kraju wyludniły się. Na zdjęciu organizatorzy, m.in. Mariusz Walter, szef zespołu "Studia 2".Andrzej Wiernicki / ForumAgencja FORUM
Według opowieści ABBA chciała zagrać w Polsce także dlatego, że polscy fani wręcz zasypywali ich skrzynkę swoimi listami do zespołu. "Świat Młodych" był jedną z najpopularniejszych gazet dla młodzieży, a w jednym z numerów ukazał się adres ABBY, po którym do zespołu zaczęły napływać setki listów. Zaangażowanie polskich fanów miało wprowadzić w osłupienie nawet Stiga Andersona, menedżera ABBY!Andrzej Wiernicki / ForumAgencja FORUM
Choć narosło wiele legend, między innymi ta, że zespół przyjechał do Polski tylko dlatego, że chciał tego syn premiera Jaroszewicza, to rzeczywisty powód był bardziej oczywisty. O wizytę najprawdopodobniej bardzo starali się Dariusz Rzetelski, zarządca firmy płytowej Wifon, oraz Mariusz Walter (ówczesny szef Studia 2, a później m.in. założyciel TVN). Mimo to najwięcej do powiedzenia mógł mieć Michał Borowski, architekt, który pracował u menedżera szwedzkiego zespołu. Jerzy PłońskiAgencja FORUM
Sam przylot zespołu do kraju był także zaskakujący. Z powodu strachu przed lataniem samolotem Agnetha Faltskog przybyła do Warszawy dzień wcześniej. Wykorzystując czas, nagrała teledysk do utworu "S.O.S." w Studiu 2 w Warszawie. Gdy ABBA była już w komplecie, wybrała się na zakupy do Domów Towarowych "Centrum". Wielkim zaskoczeniem dla Szwedów był fakt, że w sklepach nie można nabyć ich płyty. Oba małżeństwa przespacerowały się także po Placu Zamkowym.Jerzy PłońskiAgencja FORUM
W trakcie trwającego w sumie około godzinę koncertu, zespół wykonał swoje największe przeboje, ale też debiutujące zaledwie 2 miesiące wcześniej "Dancing Queen". Koncert "leciał" z playbacku, bo prawdopodobnie menedżer zespołu obawiał się niskiej jakości nagrania dźwięku. Scenografię obmyślano długo wcześniej, choć nie obyło się bez wpadek! Gdy ABBA znalazła się na szczycie schodów, już podczas prób Agnetha i Frida sądziły, że schodzenie po schodach wyłożonych folią może być niebezpieczne. Dopiero nakłonione przez swoich mężów zdecydowały się zejść, co widać na nagraniach z koncertu. Każdy krok jest dość niepewny i "aktorski", bo było bardzo łatwo o upadek! Schody miały aż 6 metrów wysokości.Andrzej Wiernicki / ForumAgencja FORUM
"Wiedziałam, że Polska to ubogi kraj, ale nie wiedziałam, że jest tu tak źle. Ale ludzie są tu niesamowicie mili i zdaje się, że mają raczej tanie życie" - miała powiedzieć Agnetha Fältskog zaraz po przyjeździe do Polski. I choć koncert nagrano w połowie października 1976 roku, to Polscy widzowie mogli zobaczyć go w telewizji dopiero 13 listopada 1976 roku.Andrzej Wiernicki / ForumAgencja FORUM
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas