Najlepsze utwory Eltona Johna na 75. urodziny
Mateusz Kamiński
Pewnie w latach siedemdziesiątych, obserwując jego wzloty i upadki w prywatnym życiu, niektórym trudno byłoby uwierzyć, że w 2022 roku nadal będzie koncertował. I wydawał przeboje. Reginald Kenneth Dwight - z tym dość nie wyróżniającym się nazwiskiem ciężko było mu zwojować scenę. Na szczęście narodził się Elton John, który obchodzi właśnie swoje 75. urodziny!
Elton John. Jedyny w swoim rodzaju artysta. Człowiek, którego przeboje śpiewają od ponad 50 lat niemal w każdym zakątku świata. Choć jest w trakcie pożegnalnej trasy koncertowej, to nie zdecydował się całkowicie zrezygnować z artystycznej aktywności. Z pomocą Berniego Taupina (tekściarza, który pisze jego piosenki od początku kariery Johna) z pewnością jeszcze nieraz zaskoczy, jak przy okazji wydanej w ubiegłym roku płyty "The Lockdown Sessions". Zamieścił na niej duety z m.in. Eddiem Vedderem czy Lil Nas X-em.
Z okazji 75. urodzin legendy brytyjskiej sceny przygotowaliśmy przewodnik po największych i najlepszych utworach Eltona.
Your Song (1970)
Jedna z pierwszych piosenek Eltona, a na pewno jego pierwszy hit, to jednocześnie najpiękniejsza melodia jaką napisał? Tak sądzą niektórzy fani! Utwór, który powstał w 1970 roku jest od lat jednym z najpopularniejszych, dedykowanych ukochanym m.in. na... weselach.
Szczery, a zarazem naiwny tekst stał się piosenką, z którą głównie kojarzy się Eltona. Od lat na każdym koncercie dedykuje ją swoim fanom. Tekst napisał 17-letni Taupin, a jej ponadczasowości dopatruje się w uczuciach, które każdy przeżywa z pierwszym zauroczeniem.
"[Your Song] jest jednym z najbardziej naiwnych i dziecinnych tekstów w całym repertuarze, ale myślę, że jest aktualna, bo jest prawdziwa. To było dokładnie to, co czułem. Miałem 17 lat, a słowa te pochodziły od kogoś, kogo spojrzenie na miłość czy doświadczenie miłości było zupełnie nowe i naiwne" - opowiadał w wywiadzie.
Aż trudno uwierzyć, że melodia do "Your Song" powstała w zaledwie 20 minut. John Lennon miał powiedzieć Eltonowi, że była to pierwsza nowa rzecz, która się "naprawdę wydarzyła" od czasu Beatlesów.
Tiny Dancer (1971)
Może trudno w to uwierzyć, ale ten klasyczny utwór z repertuaru Eltona początkowo w ogóle się nie przebił w świadomości słuchaczy. Na amerykańskiej liście przebojów uplasował się na... 41. miejscu! W innych krajach nie został nawet wydany jako singel. To utwór, który trwa ponad 6 minut, czyli nawet dłużej od "Bohemian Rhapsody", które ze względu na limitowany czas piosenek w radio także było niechętnie w nim puszczane. Na refren w przypadku "Tiny Dancer" trzeba czekać ponad dwie minuty, a mimo to jest jednym z najchętniej słuchanych dziś dzieł duetu John/Taupin.
Zasługą takiego splotu wydarzeń jest użycie piosenki w produkcji "U progu sławy" z 2001 roku. Elton wspominał, że producent filmowy Jeffrey Katzenberg zadzwonił do niego i powiedział, że scena z "Tiny Dancer" zrobi z piosenki hit. Tak też się stało, a utwór po trzydziestu latach od premiery w końcu przebił się i stał nieodłącznym elementem koncertowego repertuaru gwiazdora.
W tekście Taupin chciał ująć wyjątkowy czas, jaki przeżywał wraz z Eltonem po przyjeździe do Stanów. Dla dwóch chłopaków z raczej chłodnej Wielkiej Brytanii koncerty w Kalifornii i niekończące się balangi były czymś nowym. Według Berniego Taupina kobiety także były inne, niż te w Wielkiej Brytanii.
"Przyjechaliśmy do Kalifornii jesienią 1970 r., a od mieszkańców promieniowało słońce. Starałem się uchwycić ducha tamtych czasów, zawartego w kobietach, które spotykaliśmy - zwłaszcza w sklepach z ubraniami na ulicy Strip w Los Angeles. Były to wolne duchy, seksowne w hip-hopach i koronkowych bluzkach, a ich sposób poruszania się był bardzo eteryczny. Tak bardzo różniły się od tego, do czego przywykłem w Anglii. I wszystkie chciały naszywać łatki na twoich dżinsach. Matkowały ci i spały z tobą - to był idealny kompleks Edypa" - wspominał Taupin.
Elton John - jeden z najpopularniejszych gejów w show-biznesie - swoje pierwsze erotyczne doświadczenia miał z kobietami. Pod koniec lat 60. był zaręczony ze swoją sekretarką Lindą Woodrow, która jest wspomniana w piosence o dużo mówiącym tytule "Someone Saved My Life". Z kolei w lutym 1984 r. w Sydney poślubił niemiecką inżynier dźwięku Renate Blauel (poznali się w trakcie prac nad płytą "Too Low For Zero"). Rozwiedli się cztery lata później, gdy wspólnie uznali, że nie powinien ukrywać swojej prawdziwej orientacji.
Rocket Man (I Think It's Going to Be a Long, Long Time) (1972)
Przełom lat 60. i 70. to czas eksploracji kosmosu. Mieliśmy "Space Oddity" Davida Bowiego (nota bene obie piosenki wyprodukował ten sam ceniony producent, Gus Dudgeon), a Elton John pokusił się także o stworzenie swojej piosenki, której akcja dzieje się w przestrzeni kosmicznej. W całej historii o separacji, izolacji od ludzi kryje się problem, z którym po wybuchu wielkiej sławy zaczął borykać się John. Kosmos przyszedł na ziemię, a gdy opadł kurz pierwszych sukcesów, Elton czuł się zagubiony i osamotniony. Dlatego zyskał przydomek "Rocket Man" - od swojego przeboju, który gdzieś w głębi mówi o nim samym.
Bernie Taupin tworząc utwór inspirował się jednak nowelą science-fiction pod tym samym tytułem autorstwa Raya Bradbury’ego. W historii wydanej w 1951 roku, stworzonej z perspektywy dziecka, ojciec opuszcza swą rodzinę, by wypełniać swoje obowiązki eksplorując kosmos. Jest to jedna z ulubionych piosenek samego Eltona.
Daniel (1973)
To był wielki przebój głównie w USA - piosenka mówiła o żołnierzach, którzy wracają "z podróży" - wojny, która zostawia w nich na zawsze wielkie psychiczne rany. Bernie Taupin, który stał jak zwykle za tekstem inspirował się historią przeczytaną w gazecie. Dotyczyła ona sytuacji żołnierzy po słynnej ofensywie Tet w Wietnamie.
"W większości chcieli po prostu wrócić do normalnego życia, ale było to trudne, zważywszy na te wszystkie spojrzenia, które mieli za plecami. Po prostu wziąłem to stamtąd i napisałem to z perspektywy młodszego brata; uczyniłem go niepełnosprawnym i pragnącym uciec" - mówił.
W utworze słyszymy historię Daniela, który wraca z Hiszpanii (nazwa kraju, Spain rymowała się ze słowem plane). Choć był tam i zapewnia, że kraj jest piękny, to nigdy tak naprawdę go nie widział - był tam na wojnie, a nie na wycieczce. Tymi słowami Taupin chciał oddać to, jak często młodzi ludzie muszą ginąć w bezsensownych wojnach zamiast robić to, co powinien młody człowiek - odkrywać świat.
Jedna z najpiękniejszych i najbardziej ujmujących piosenek Eltona. Także jedna z jego ulubionych. Pochodzi z jednego z najbardziej owocnych momentów we współpracy duetu, wówczas byli w stanie napisać nawet 12 piosenek w ciągu czterodniowych sesji.
Goodbye Yellow Brick Road (1973)
Piosenka, która współczesnym słuchaczom dowodzi, jak wyjątkowym głosem cechował się w tamtym czasie Elton John. Eklektyczne brzmienie albumu stało się jednym z najjaśniejszych momentów w jego całej karierze. Stworzona ponoć jako hołd dla Judy Garland ma także opowiadać o niej w części tekstowej. Inni twierdzą, że to autobiograficzna opowieść Taupina.
"Żółta ceglana droga" to oczywiste nawiązanie do "Czarnoksiężnika z Krainy Oz" i krainy, do której kierowali się jej bohaterowie idąc po wspomnianej drodze. Album pod tym samym tytułem uczynił z Johna międzynarodową mega gwiazdę, stając się też poniekąd jego przekleństwem. W 2018 roku, gdy ogłosił pożegnalną trasę koncertową "Farewell Yellow Brick Road" bezpośrednio nawiązał do przeboju.
Bernie Taupin twierdził, że w piosence był nieco infantylny, bo miała ona pomóc mu zbliżyć się do osiągnięcia wewnętrznego spokoju. Z wiekiem zrozumiał, że nie przychodzi on tak prędko. “Moją jedyną naiwnością była wiara, że uda mi się to zrobić tak wcześnie. Musiałem przebyć długą drogę i przejść prawdziwą szkołę ciężkich doświadczeń, zanim udało mi się choć trochę zbliżyć do osiągnięcia tego celu. Dzięki Bogu mogę powiedzieć, że jestem w domu" - mówił o utworze, który opowiada o powrocie do miejsca, które chciało się opuścić tylko po to, by do niego wrócić.
I'm Still Standing (1983)
Na przełomie lat 70. i 80. wiele zespołów popularnych jeszcze kilka sezonów wcześniej stanęło przed wielkim dylematem - pójść w stronę komercji i syntezatorów zatracając swój wcześniejszy, autentyczny charakter, czy być wciąż obecnym na scenie z dość znaczącą repertuarową zmianą.
Elton w nowej epoce o dziwo odnalazł się bardzo dobrze, bo wiele największych przebojów pochodzi właśnie z tego okresu. Choć na albumie "Too Low For Zero" możemy zapomnieć o różnorodności znanej z m.in. "Honky Chateau" czy "Goodbye Yellow Brick Road", to na tym jednym albumie znalazły się trzy wielkie przeboje Johna - "Kiss The Bride", "I’m Still Standing" i "I Guess That’s Why They Call It The Blues".
Druga z wspomnianych opowiada o człowieku, który po rozstaniu jest silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej. I podobnie jak w przypadku niektórych utworów - tu Bernie Taupin także zmieścił autobiograficzny wątek. "Jeśli mnie pamięć nie myli, był to rodzaj pożegnania ze starą dziewczyną. No wiesz, coś w rodzaju: ‘Nie martw się o mnie, poradzę sobie’" - mówił tekściarz. Twórca tekstu uznał, że słuchacze błędnie interpretują sens utworu, bo sądzą, że chodzi o przeciwności losu, jakie pojawiały się na drodze Eltona.
Choć dziś może się to wydawać bez znaczenia, to niedługo po starcie MTV ważniejsze od dźwiękowych doznań stało się stworzenie klipu, który przemówi głównie do młodszych widzów. Tak też się stało z "I’m Still Standing" - wszystko za sprawą kolorowego teledysku, który idealnie pasował do tego, co podobało się młodym.
I Guess That’s Why They Call It The Blues (1983)
W "I Guess That's Why They Call It The Blues" słyszymy "boską rękę" samego Steviego Wondera, który zagrał gościnnie na harmonijce ustnej. Wartym zauważenia jest fakt, że to jedyny tekst napisany przez Taupina, którego... żałuje! "Teraz nigdy nie powiedziałabym, że 'kocham cię bardziej niż życie'. To trochę prostackie uczucie i całkowicie nieprawdziwe. Całkiem inną rzeczą jest kochać kogoś głęboko, całym sercem, bez zniżania się do tego rodzaju kłamstwa" - mówił po latach.
"Nie lubię dawać rad dotyczących pisania piosenek, ale gdybym był zmuszony, powiedziałbym: 'Nigdy nie mów w piosence, że kochasz kogoś bardziej niż życie albo że umarłbyś za kogoś'. To taka niedźwiedzia przysługa dla własnego ducha. Chciałbym myśleć, że oddałbym życie za moje dzieci, ale dopóki nie spotka cię to w rzeczywistości, to jest trochę bez znaczenia. Wiem, że to czcze gadanie, ale mimo wszystko jest ono względne" - twierdził autor po latach.
Nikita (1985)
Świetna kompozycja, skrzywdzona przez plastikową produkcję. Piosenka, która opowiada historię z czasów Zimnej Wojny - Eltona zakochanego w Rosjance, Nikicie - jak sugerowałby teledysk. W rzeczywistości, szczególnie w Rosji Nikita to imię męskie, co mogło być wówczas nieco zaskakujące dla słuchaczy. Elton opowiadał po latach anegdotę, że podczas swojej trasy koncertowej po ZSRR w 1979 roku miał mieć romans z oficerem KGB. Czy piosenka jest o tym Nikicie?
Historia miłości pomiędzy światem Zachodu i Wschodu, podzielonego berlińskim murem była wówczas bardzo popularna, wystarczy spojrzeć na przebój Davida Bowie "Heroes", który opowiada niemal o tym samym. Dla słuchających Radia Wolna Europa piosenka miała być ponoć bardzo ważna i przywołująca sentyment do zachodniego świata.
Pod koniec piosenki słyszymy partię falsetu w stylu, jakim w przeszłości władał Elton. Tutaj jednak zaśpiewał ją sam George Michael, wówczas u szczytu sławy z zespołem WHAM!. Świetna wersja to ta poniżej, którą Elton wykonał ponad dwadzieścia lat temu w Turcji na koncercie jedynie ze swoim fortepianem.
Can You Feel The Love The Love Tonight (1994)
Ponadczasowy przebój, za który Elton John wraz z Timem Rice otrzymali Oscara i nagrodę Grammy. Wyjątkowo, w tworzenie piosenki nie był zaangażowany Bernie Taupin - do produkcji zaangażowano eksperta, który odniósł wcześniej sukces m.in. z musicalami "Jesus Christ Superstar", "Aida" czy utworem "A Whole New World" z produkcji Disneya "Aladyn".
Piosenka nierozerwalnie połączona z animacją "Król Lew". Zaledwie trzy lata wcześniej John zakończył odwyk i wraz z nią przypomniał światu o swoim talencie. Z powrotem był na ustach całego świata. Rozczulająca melodia ponoć początkowo nie spodobała się twórcom filmu. Jak opowiadał Tim Rice, obawiali się, że będzie to po prostu "kolejna piosenka Eltona Johna". Z pomocą doświadczonego współpracownika udało się osiągnąć zamierzony efekt.
W filmie utwór śpiewają aktorzy wcielający się w główne postacie - Nali, Simby, Timona i Pumby (Kristle Edwards, Joseph Williams, Sally Dworsky, Nathan Lane i Ernie Sabella). Wersję Eltona możemy natomiast usłyszeć w końcowych napisach.
Home Again (2013)
"Diving Board" było jednym z bardziej osobistych albumów Eltona w ostatnich latach. Krążek cechuje prosta produkcja, za którą stał T-Bone Burnett i symboliczne teksty (ponownie Bernie Taupin). Była to też pierwsza płyta od 1979 roku, na której zabrakło stałych członków zespołu Johna.
"Home Again" to poniekąd "Goodbye Yellow Brick Road" - tyle, że 40 lat później. Jak sam opowiadał, to utwór o powrocie do domu - nie w sensie fizycznym, a odnalezieniu dziecięcego spokoju, o który w dzisiejszych czasach coraz trudniej. Ta ballada to dla mnie esencja stylu Eltona, który przez lata dorobił się niezwykłej zdolności mówienia fortepianem w ten sam sposób, co głosem i tekstem swoich utworów.
Sacrifice/Cold Heart (1989/2021)
Tej piosenki nie mogło tu zabraknąć. "Sacrifice" było w 1989 roku ogromnym przebojem, a Elton borykający się z uzależnieniami poniekąd rozliczył się w niej ze swoimi demonami. Bernie Taupin nazwał ją "piosenką rozwodową".
"To piosenka o rozpadającym się małżeństwie i próbie życia w kłamstwie, gdy nie możesz go dalej ciągnąć" - mówił autor tekstu. Nigdy nie sądziłem, że ta smutna ballada o wierności w związku wiele lat później stanie się przebojem dyskotek. "Sacrifice" było pierwszym przebojem #1 Eltona w Wielkiej Brytanii od 13 lat!
Tak, dla nieznających piosenek Johna zaskoczeniem może być, że ubiegłoroczny przebój "Cold Heart" to tak naprawdę... cztery piosenki Eltona Johna złożone w jedną! W piosence słyszymy wspomniane już "Sacrifice", Dua Lipa w refrenie wykonuje refren "Rocket Man", by po chwili zacząć śpiewać "Kiss The Bride". W końcowej części natomiast możemy usłyszeć fragment "Where’s the Shoorah?".
Niespodziewany przebój Eltona to być może dopiero zapowiedź kolejnych remixów, bo jak zapowiadał duet PNAU, który zajął się produkcją, artyści stworzyli dotąd jeszcze około 12-14 utworów z wykorzystaniem piosenek Johna. Dzięki niej 74-letni Elton powrócił na szczyt i stał się najstarszym w historii, notowanym na pierwszym miejscu listy przebojów Australii muzykiem. Dodatkowo Elton pobił rekord największego rozstrzału czasowego na listach - jego pierwszy hit, "Your Song", zadebiutował na nich w 1970 roku, a "Cold Heart" było notowane ponad 50 lat później. Był to też pierwszy #1 Eltona w Wielkiej Brytanii od 16 lat.
Nie będzie drugiego Eltona Johna
Trudno zliczyć wszystkie sukcesy Eltona Johna. Człowiek-kameleon, który muzycznie zaskakiwał albumem z Leonem Russellem, rozbudził nadzieję w muzykę u Johna Lennona, przyjaźnił się z księżną Dianą, a teraz jest powiernikiem Lady Gagi. 75-letni muzyk, kompozytor i bezapelacyjna legenda sceny zakończy w 2024 roku swoją trasę koncertową "Farewell Yellow Brick Road", po której ma nadal dalej tworzyć nowe dźwięki.
Nie będzie za to koncertował. Ale w jego wypadku, analizując jego styl życia - po wszystkich przejściach, chorobach, uzależnieniach - wystarczy się cieszyć tym, że po prostu nadal jest. Tak jasno błyszczącej osobowości w popkulturze nie było nigdy wcześniej, długo kogoś podobnego do niego także nie zobaczymy. A o drugim Eltonie Johnie - geniuszu fortepianu, jednocześnie ekscentrycznym popowym artyście - nie ma nawet mowy. Wszystkiego dobrego, Elton!
Elton John w Krakowie (4 maja 2019 r., "Farewell Yellow Brick Road Tour")
źródło: songfacts.com