Jej śmierć do dziś budzi wiele wątpliwości. Historia tragicznego romansu Pameli Courson i Jima Morrison (The Doors)

25 kwietnia mija równe 50 lat od śmierci Pameli Courson. W historii rocka zapisała się jako partnerka Jima Morrisona, która jako ostatnia miała widzieć żywego wokalistę The Doors. Do dziś wielu wciąż powątpiewa w oficjalną wersję o ostatnich chwilach kobiety.

Jim Morrison (The Doors) i Pamela Courson w 1969 r.
Jim Morrison (The Doors) i Pamela Courson w 1969 r.Estate of Edmund Teske/Michael Ochs ArchivesGetty Images

25 kwietnia 1974 r. Pamela Courson zmarła z powodu przedawkowania nielegalnych używek w sypialni apartamentu w Los Angeles, który wynajmowała z dwoma mężczyznami. Kobieta miała 27 lat, tyle samo, co jej ukochany - Jim Morrison, legendarny wokalista The Doors (sprawdź!) i jeden z najbardziej znanych przedstawicieli niesławnego Klubu 27, który zmarł 3 lipca 1971 r.

Początkowo jej rodzice chcieli pochować Pam u boku Morrisona na cmentarzu Pere-Lachaise w Paryżu, ale ostatecznie odstąpili od tego pomysłu w związku z kwestiami prawnymi dotyczącymi transportu zwłok do stolicy Francji. Skremowane szczątki Pam Courson spoczęły w Fairhaven Memorial Park w Santa Ana w Kalifornii. Na grobie pojawił się napis Pamela Susan Morrison 1946-1974, choć kobieta nigdy nie wzięła ślubu z wokalistą The Doors. Takie samo nazwisko wpisane zostało do aktu zgonu.

Po śmierci Pam jej rodzice Columbus i Penny Courson odziedziczyli fortunę należącą wcześniej do Jima Morrisona, który w testamencie zapisał wszystko swojej ukochanej. Przez następne kilka lat trwały sądowe batalie, w których rodzice rockmana próbowali podważyć jego ostatnią wolę. Ostatecznie w 1979 r. doszło do ugody pomiędzy rodzicami Jima i Pam, którzy zgodzili się po równo podzielić zyskami ze spuścizny Morrisona.

Na pogrzebie Courson w Santa Ana byli obecni pozostali muzycy The Doors, a Ray Manzarek zagrał kilka utworów, które Jim Morrison skomponował myśląc o swojej ukochanej (m.in. "Orange Country Girl" - sprawdź!). Podczas ostatniego pożegnania nikt nie komentował burzliwego związku pary i nagłego opuszczenia tego świata.

Pamela Courson: Najbardziej niebezpieczna dziewczyna

"Była najbardziej niebezpieczną dziewczyną, którą kiedykolwiek znałam" - powiedziała Diane Gardner, przyjaciółka Pam i przez krótką chwilę rzeczniczka The Doors.

Po śmierci Morrisona Pam Courson miała spotykać się z wieloma mężczyznami. Jej przyjaciele mówili, że pogrążona w depresji Pam chciała w ten sposób zapomnieć o zmarłym wokaliście, o którego śmierć wciąż się obwiniała. Wśród ostatnich partnerów Courson byli m.in. Michael Verjaska i Randy Ralston.

Do dziś śmierci Jima i Pam budzą masę wątpliwości, a w sieci można znaleźć wiele teorii spiskowych na ten temat.

Z Morrisonem grupa The Doors wydała sześć płyt: "The Doors" (1967), "Strange Days" (1967), "Waiting for the Sun" (1968), "The Soft Parade" (1969), "Morrison Hotel" (1970) i "L.A. Woman" (1971).

Morrison w połowie lat 60. coraz bardziej pogrążał się w nałogach. Manzarek wspominał, że wokalista przez kilka miesięcy żywił się fasolą w puszce i LSD. Nadużywanie alkoholu miało z kolei wpływ na zachowania sceniczne frontmana.

Jim Morrison (The Doors): Doktor Jekyll i Mr. Hyde

"Jim był jak doktor Jekyll i Mr. Hyde. Kiedy był trzeźwy, był zrównoważonym erudytą i typem przyjacielskiego kolesia... Po prostu Mr. America. Kiedy zaczynał pić, na początku był w porządku, ale nagle zmieniał się w maniaka" - opowiadał Paul Rothchild, producent pierwszych pięciu płyt The Doors.

Pod koniec 1970 roku podczas koncertu w Nowym Orleanie wokalista przeszedł załamanie. W pewnym momencie wręcz odmówił występu. Perkusista John Densmore w swojej biografii "Riders on the Storm" (posłuchaj przeboju!) napisał, że po koncercie doszło do spotkania z gitarzystą Robbie Kriegerem i Rayem Manzarkiem, podczas którego zapadła decyzja o zakończeniu występów na żywo.

Od grudnia 1970 r. trwały nagrania płyty "L.A. Woman", jednak jeszcze zanim ukończono miksy materiału (w połowie kwietnia 1971 r.), Jim Morrison wraz ze swoją partnerką Pamelą Courson wyruszył do Paryża. Stolicę Francji odwiedził w wakacje 1970 r. i wówczas to miasto przypadło mu do gustu na tyle, że rozważał przeprowadzkę, by tam pisać. Wyjeżdżając, Morrison do końca nie sprecyzował swoich planów na następne miesiące. Nie było też wiadomo, czy zamierza powrócić do The Doors, choć pewne znaki wskazywały na to, że myślał o porzuceniu zespołu na dobre.

Wiesław Weiss w "Wielkiej Rock Encyklopedii" przypomina o filmowych projektach Morrisona - wyreżyserował film fabularny "HiWay" z 1969 r., w którym zagrał główną rolę, myślał o ekranizacji powieści "The Adept" Michaela McClure'a. Kilka miesięcy przed wyjazdem do Paryża przystąpił z Larrym Marcusem do pracy nad scenariuszem do filmu przetwarzającego wątki biografii poety Arthura Rimbaud (artysta z Los Angeles bez słowa wyjaśnienia porzuca bliskich i pracę, by w Meksyku rozpocząć nowe życie). Jak pokazały późniejsze losy Morrisona, ten trop można było odnieść do jego prawdziwego życia.

W Paryżu Morrison chciał na dobre poświęcić się pisaniu, w mieście szukał głównie śladów zostawionych przez takich twórców, jak Baudelaire czy Ernest Hemingway. Biografowie wokalisty podkreślają, że wówczas nasiliły się jego kłopoty z alkoholem, które wcześniej ściągały na niego kłopoty. Nad Sekwaną miał wypijać po 2-3 butelek whiskey dziennie.

Wieczorem 2 lipca 1971 r. Jim i Pamela poszli do kina na film "Pursued" z Robertem Mitchumem w roli głównej. Później wrócili do wynajmowanego apartamentu przy Rue Beautreillis 17, gdzie po pewnym czasie poszli spać. Po godzinie Courson obudziła się, słysząc, że Morrison dławi się i bulgocze. Obudzony wokalista The Doors w łazience zaczął wymiotować krwią, jednak miał zapewnić swoją partnerkę, że czuje się lepiej i nie potrzebuje lekarza i chciałby się wykąpać. Pamela poszła wówczas spać i obudziła się ok. 8 rano 3 lipca.

W łazience znalazła nieprzytomnego Morrisona, który nie reagował na jej próby obudzenia. Ok. 8.30 Courson zadzwoniła do swojego przyjaciela Alaina Ronaya, a chwilę później po straż pożarną. Wg późniejszych relacji Pameli, przybyli strażacy wyciągnęli Morrisona z łazienki i położyli w sypialni, gdzie rozpoczęli masaż serca, który jednak nie przyniósł skutku.

Francuski lekarz Max Vasille napisał, że śmierć nastąpiła z "przyczyn naturalnych". Nie wykonano jednak autopsji. Menedżer Bill Siddons po otrzymaniu informacji od Courson wsiadł w najbliższy samolot do Francji. W Paryżu zobaczył trumnę i akt zgonu, choć sam nie widział ciała.

W pogrzebie na cmentarzu Pere Lachaise uczestniczyło tylko pięć osób: Alain Ronay, jego przyjaciółka i reżyserka Agnes Varda, Robin Wertle (sekretarka Morrisona przez kilka miesięcy jego pobytu w Paryżu), Bill Siddons i Pamela Courson. Nie powiadomiono nikogo z rodziny, przyjaciół czy kolegów z The Doors.

Menedżer The Doors Danny Sugerman w autobiografii "Wonderland Avenue" wspomina spotkanie z Pamelą Courson po jej powrocie do Stanów Zjednoczonych. Wówczas partnerka wokalisty miała przyznać, że przyczyną śmierci było przedawkowanie nielegalnych używek. Sugerman jednak zaznacza, że zmagająca się uzależnieniami Courson podawała kilka różnych wersji śmierci Jima, łącznie z tym, że sama zabiła swego partnera.

Wśród licznych teorii spiskowych śmierć Pam Courson w 1974 roku nie była przypadkiem. Partnerka Jima Morrisona mogła coś wiedzieć na temat jego śmierci, lecz bała się o tym mówić, dlatego na wszelki wypadek musiała zostać usunięta.

Tajemnicza śmierć Jima Morrisona sprawiła, że wielu wciąż wierzy, że "Król Jaszczur" spełnił swoje marzenie o sfingowaniu zgonu i zaczęcia wszystkiego od nowa (tak jak wspomniany poeta Arthur Rimbaud). Miał się on kontaktować z własnym biurem jako Mr. Mojo Risin' (anagram nazwiska Jim Morrison).


Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas