Viki Gabor: Nie muszę udawać [WYWIAD]

Mateusz Kamiński

Mateusz Kamiński

Choć ma dopiero 15 lat, to na koncie już drugie miejsce w "The Voice Kids" i zwycięstwo w Eurowizji Junior. Teraz wydała drugi album, "ID". Viki Gabor opowiada nam o premierowym krążku, zmęczeniu zachowaniem mediów, radzeniu sobie ze sławą i byciu idolką dla swoich fanów.

article cover
@puuloovermateriały prasowe

Mateusz Kamiński, Interia: Wychodzi twoja płyta "ID" - "Tożsamość". Taka jest właśnie Viki Gabor?

Viki Gabor: - Chodzi bardziej o tożsamość muzyczną. Cała płyta moim zdaniem jest bardzo, bardzo "vikowa". Jestem współautorką wszystkich piosenek na niej, a jedną - "3:30" - napisałam w całości. Dużo fajnych artystów tworzyło ze mną te piosenki: Jeremi Sikorski, Tribbs, Michał Kusz, Margaret i KaCeZet. Strasznie się cieszę, ale też stresuję tą premierą. Jestem bardzo podekscytowana!

Z tym albumem masz trochę inną relację niż z wcześniejszym?

- Raczej tak. Przy "Getaway" byłam młodsza i nie wiedziałam, czego dokładnie chcę. Była bardziej wymyślona przez wytwórnię. Ta jest lepsza, bo pisałam ją sama, więc jest prawdziwa. Jedna z piosenek, "15 lat", mówi o całej przygodzie z muzyką, o jej początkach. Dla mnie jest ona o wiele bliższa. Pracuję teraz z nową wytwórnią, która rozumie, czego ja chcę i jest to bardziej moje - nie napisane przez kogoś. Pierwsza płyta jest spoko, ale nie czułam, żeby była w stu procentach moja, a przy tej tak mam.

Pracowaliśmy długo i ciężko przy "ID". Brałam udział w praktycznie każdym etapie jej tworzenia. Utwór "3:30" napisałam sama i naprawdę o godzinie 3:30. Nagraliśmy ją na żywo w studio korzystając z prawdziwych instrumentów. Pomógł mi mój zespół - Mati, Pawcio, Bartek i Piotrek. Mogłam się wtedy pośmiać, coś pozmieniać, więc naprawdę fajnie tworzyło mi się tę płytę, będę bardzo dobrze wspominać ten czas.

Jak komponujesz piosenki? Pomaga ci w tym jakiś instrument, czy nie umiesz na nich grać?

- Kiedyś troszeczkę grałam, ale będę chciała w wolnym czasie nauczyć się gry na pianinie, bo wiem, że to będzie mi pomagać w pisaniu piosenek. Mój wujek Mati, który gra w moim zespole, gra na praktycznie każdym instrumencie, więc jeśli mam jakieś pytanie, czy chcę nagrać demówkę, to przeważnie dzwonię do niego. Więc mam taką pomoc, w sumie zawsze, kiedy tego potrzebuję.

Czyli generalnie wolisz muzykę w tej naturalniejszej odsłonie, instrumenty zamiast syntezatorów?

- Lubię i to, i to, ale "3:30" to typowy numer r&b, więc chciałam, żeby brzmiał najbardziej naturalnie, bo taki jest kierunek tych oldskulowych piosenek. Ostatnio dużo ich słucham: TLC, Destiny’s Child... Mój zespół uwielbia czarną muzykę, a moja dusza jest czarna (śmiech) więc wiem, że to był świetny wybór. Gdy gramy koncerty, to też w takim stylu jak grało się jeszcze parę lat temu, jak oldskulowe zespoły. Przez komputer nie da się tego odwzorować. Niektóre popowe czy trapowe piosenki wymagają komputerowych dźwięków, też są potrzebne. Ale ta muzyka nagrana na żywo z instrumentów jest bardziej soczysta.

Powiedziałaś kiedyś, że uwielbiasz Arianę Grande i ta Ariana tak się za tobą ciągnie. Dalej jest twoim numerem 1? Słuchasz starszej muzyki?

- Oddaliłam się trochę od muzyki Ariany, nie słucham już takiego stricte popu. Idę bardziej w klimaty r&b typu Mary J. Blige. Lubię też 2Paca i 50 Centa. Dużo jest tych artystów, trudno mi wymienić. Gdy byłam młodsza, lubiłam Mariah Carey.

Na "ID" jest kilka arabskich brzmień. Nowa płyta jest bliżej aktualnej ciebie. Czy masz jakieś marzenia związane z tym, w którą stronę chciałabyś pójść dalej?

- Na razie nie jestem tego pewna, ciągle eksperymentuję. Arabska i romska muzyka są bardzo podobne. Ja mam romskie korzenie, więc w nowej muzyce chciałam przeplatać je z tymi współczesnymi brzmieniami. Ale na pewno nie mogłabym określić jednego stylu muzyki. Szybko bym się znudziła, gdybym wypuszczała jedno i to samo. Lubię bawić się muzyką. Myślę, że jak będę starsza, to nie będę się zastanawiać, tylko wydawać to, co mi w gra w sercu.

Niektóre twoje piosenki są po polsku, inne po angielsku. Skąd ten zabieg? Wolisz śpiewać w dwóch językach?

- Przez 7-8 lat mieszkałam w Wielkiej Brytanii i ten angielski u mnie cały czas funkcjonuje, poruszam się w nim. Z moimi przyjaciółmi i siostrą mówimy tylko po angielsku. Jeżeli chodzi o polski, to mieszkam tutaj i dlatego nagrywam w tym języku. Lubię przeplatać polski z angielskim w piosenkach też trochę dlatego, że polskiego wciąż się uczę, a w angielskim czuję się pewniej.

Za parę lat myślę, że będę nagrywać więcej po polsku, choć teraz staram się to dzielić pół na pół. W przyszłości chciałabym ze swoją muzyką wyjść za granicę, więc ten angielski może mi pomóc. (śmiech)

Marzy ci się taka wielka, międzynarodowa kariera?

- Raczej tak, ale na razie mam te swoje 15 lat i o tym nie myślę, trochę sobie odpuszczam. Skupiam się na tym, co robię w Polsce. Jak będę starsza, to może robienie czegoś za granicą będzie miało większy sens, bo moim zdaniem można tam zaistnieć dopiero będąc troszkę starszym.

Justin Bieber i Ariana Grande zaczynali będąc bardzo młodzi, ale wydaje mi się, że trochę się to przejadło. Przy okazji jest też bardzo dużo utalentowanych artystów praktycznie wszędzie, więc żeby zaistnieć, trzeba mieć duże wsparcie ludzi czy wytwórni. Na razie chciałabym sobie wszystko poukładać i jak będę chciała zrobić coś za granicą, to zrobię to na spokojnie, z konkretnym planem.

Mówisz jakby nikt cię nie znał, a przecież wygrałaś Eurowizję Junior. To jest ogromne osiągnięcie.

- W sumie tak, ale chodzi mi o taką "dalszą zagranicę". Po konkursie piszą do mnie ludzie z Francji, z Holandii... Jedna z moich piosenek miała bardzo dużo odsłuchów we Włoszech - ja i mój cały team byliśmy w szoku! Udzieliłam tam też wywiadu, więc fajnie. Niektórzy do mnie piszą miłe rzeczy, wspierają mnie. Ale wiem, że chciałabym dotrzeć do jeszcze większego grona osób.

Jak oceniałaś występy Sary James w "Mam talent"?

- Bardzo mi się podobały jej występy i dobór piosenek, który był naprawdę bardzo fajny. Nie wiem, czy to ona faktycznie sama sobie wybierała te utwory, ale były dobrze dobrane. Mocno trzymam za nią kciuki, bo ma bardzo duży talent. A sam program oglądałam już wcześniej i jestem bardzo ciekawa, na jakich zasadach działają te przygotowania do niego. Fajnie, że wzięła udział w tym, bo sądzę, że to bardzo dużo daje.

Skoro marzy ci się zagraniczna kariera, to nie myślałaś, żeby pójść i spróbować tam swoich sił?

- Mieliśmy taki pomysł przed tym, jak Sara wzięła udział w programie. Ale teraz bym chyba nie wystąpiła - jeżeli miałabym się wybić za granicę, to nie chciałabym, żeby to było przez talent show.

Masz na głowie sporo projektów, nagrywasz muzykę, a przy okazji dopiero 15 lat i swoje nastoletnie obowiązki. W jaki sposób dajesz sobie z tym wszystkim radę?

- Mam na szczęście lekcje online, więc jest cool. (śmiech) Mnie się podoba wszystko to, co robię, więc nie narzekam, gdy mam dużo na głowie - wszystko jest poukładane, a w szkole idzie mi też całkiem dobrze. Więc jestem zadowolona. Mam czas dla siebie, dla przyjaciół. Jest cool.

Jak doszło do twojej współpracy z Margaret?

- To jest trochę śmieszne i dziwne. Jest taki program "Koło Plotek" na YouTube - kręcisz kołem, losujesz pytanie i na nie odpowiadasz. Była tam taka dziewczyna, która zna się z Margaret i jak pojawiło się pytanie, z kim chciałabym nagrać duet, to ona powiedziała, że widzi mnie w piosence z Margaret. Pomyślałam sobie, że spoko, a ta dziewczyna powiedziała, że załatwi to dla nas. I dzięki niej spotkałyśmy się i tak powstała ta piosenka.

Bardzo się cieszę, bo spotkałam Margaret i KaCeZeta i nauczyłam się od nich dużo rzeczy, oni świetnie pracują. Widziałam ich, jak tworzą i pracują w studio. Kocham spotykać ludzi z branży, artystów i widzieć, jak oni pracują, to jest niesamowite. Każdy pracuje inaczej (śmiech).

Z kim chciałabyś zaśpiewać duet?

- To pewnie by się nie udało, ale chciałabym z Summer Walker. Byłam w lipcu na jej koncercie i było niesamowicie. Ona śpiewa r&b, w którym powraca do klimatów Destiny’s Child czy TLC. Z polskich artystów pewnie chciałabym wystąpić z jakimś raperem. Nie wiem jeszcze z jakim, bo na "ID" miała się już jakaś współpraca znaleźć, ale niestety się to nie udało. Może jeszcze przed następnym albumem uda się stworzyć duet z którymś z polskich raperów.

Viki Gabor: Jestem normalna jak każdyINTERIA.PL

Słuchając "Moonlight" odniosłem wrażenie, że czasem jesteś zmęczona tym wszystkim wokół ciebie.

- Czy jestem zmęczona? Raczej nie. To jest o tym, że ludzie bardzo dużo komentują. Oceniają mnie w ogóle nie znając. To mnie trochę męczy, ale samo robienie muzyki absolutnie nie. Czasami chcę mieć swoją prywatną sferę. Bardzo lubię, jak czasem nic nie robię, a ktoś podejdzie i zagada. Ale zdarza się też, że w takich momentach jak np. gdy jem ktoś podchodzi i tak "dociska". Strasznie tego nie lubię, czuję się wtedy bardzo niezręcznie.

Ta piosenka jest o tym, że czasem jest za dużo komentarzy. Jestem nastolatką, ja też potrzebuję wyczilować.

Czy trudno jest być idolką dla fanów?

- To duża odpowiedzialność. Widzę, że jak czasem coś zrobię, to inni to kopiują i robią to samo. Więc muszę uważać na to, co robię, co wpuszczam do internetu. Jest to czasem trudne, ale z drugiej strony jestem wobec nich normalna. Są dla mnie jak rodzinka. Jak się spotykamy na koncertach, to niektórych nawet znam, bo chodzą na wszystkie. Traktuję ich jak znajomych - poznaję już ich twarze i tak dalej. Kiedy ich spotykam, to nie chcę, żeby się stresowali, tylko żeby czuli się obok mnie swobodnie. Żebyśmy mogli normalnie rozmawiać. Cieszy mnie to, że ich mam.

Przy okazji piosenki "3:30", czyli tej napisanej przeze mnie, bardzo się bałam ich reakcji. Ale niepotrzebnie, bo zareagowali bardzo dobre. To jest super, że tworzę to, czego sama lubię słuchać, a oni też to lubią, więc nie muszę udawać kogoś kim nie jestem. Pisząc i wypuszczając muzykę mogę się przy tym zrelaksować. To niesamowite uczucie.

W piosence "15 lat" śpiewasz "Czy oni wiedzą, że te słowa ranią mnie?". Do kogo je kierujesz?

- Myślę, że to słowa w stronę ludzi i mediów. Media strasznie przesadzają. Ja staram się nie czytać artykułów, które są praktycznie wszędzie, ale to głównie clickbaity, których nagłówki są niesamowite. Że powiększyłam sobie usta, że miałam operacje plastyczne, że wszystko sobie zrobiłam na buzi. (śmiech) Ta piosenka jest o tym, że niektórzy mnie nie znają, a oceniają, a nie powinniśmy oceniać ludzi zbyt szybko. Jeśli ktoś tak robi, na przykład ze względu na zachowanie czy wygląd, nie znając tej osoby bliżej, to dla mnie to czerwona flaga. Z takimi osobami się nie zadaję.

Ludzie zamiast wspierać polskich artystów - samych swoich - to jeszcze im dowalają. Nie chodzi tylko o mnie, inni też się z tym zmagają. To jest smutne, bo za granicą jest więcej wsparcia, chcą piąć ich do góry. A te mają nas zniechęcić, zdołować. Ci, którzy to piszą, powinni się dwa razy zastanowić, bo z tych młodszych artystów i Roxie i Sara się z tym borykają. Te artykuły piszą starsi ludzie, którzy nie myślą, że dobijają w ten sposób nastolatków. Specjalnie szukają sensacji, której nie ma.

Rozumiem, że to ich praca, ale można pisać normalne rzeczy, a nie wymyślać takie historie. Nie wnikam w to, kto to pisze, ale jakbym taką osobę znalazła, to... (śmiech) Są też o nas dobre artykuły, dzięki temu wiemy, że ktoś nas słucha, przejmuje się nami.

Od Eurowizji Junior minęły już trzy lata, trochę więcej od udziału w "The Voice Kids". Spodziewałaś się, że tak się to wszystko rozwinie? 

- Prawdę mówiąc jadąc na Eurowizję w ogóle nie nastawiałam się na wygraną. To miała być dla mnie nowa przygoda, nowe doświadczenie. Gdybym nie wygrała, to nic by się nie stało. Fajnie, że mogłam reprezentować Polskę na Eurowizji. Jak wygrałam, to wszyscy byliśmy w szoku, bo w ‘małej Eurowizji’ jeszcze nie było tak, że ktoś wygrał dwa razy pod rząd, więc nas ścięło. (śmiech)

Pracowałam wtedy też z inną wytwórnią i tam się bardzo dużo działo i byłam zmęczona. To był nadmiar pracy, którego teraz nie odczuwam. Teraz tej pracy mam mniej pracując z Sony Music Poland. Mam też szkołę do ogarnięcia, więc jest mi wygodniej. Dużo się dzieje i jestem bardzo wdzięczna za to, co mam. Za to, że jestem tu, gdzie jestem. Liczę na to, że będzie jeszcze więcej w przyszłości.

Pojechałabyś na Eurowizję dla dorosłych?

- Na razie na tym nie myślę, bo chyba nie jestem na to jeszcze gotowa psychicznie. Staram się odejść od tych konkursów. Widziałam, co działo się z Maneskin po konkursie więc... no, lecieli grubo. Ten konkurs otwiera bardzo dużo drzwi. Teoretycznie mogłabym jechać już za rok, ale może jak skończę osiemnastkę, to wtedy o tym pomyślę. Jak na razie odstawiam gdzieś ten pomysł.

Kto z polskich artystów - twoim zdaniem - mógłby mieć szansę odnieść sukces w kolejnych edycjach? Niektórzy sądzą, że największe show zrobiłby Ralph Kaminski.

- Kurczę, szczerze, to nie wiem. Michał Szpak był świetny - oglądałam ten konkurs z moją babcią. Strasznie go lubię, jest bardzo sympatyczny. Eurowizja rządzi się swoimi prawami. Nie wiem, co teraz jest na topie, co aktualnie by się przyjęło. Gdyby Ralph Kaminski pojechał, to byłoby dobrze - myślę, że by go tam polubili. Ma fajny charakter, jest bardzo sympatyczny. Ma swój styl, jest otwarty - jest cool.

A jak - jako weteranka Eurowizji Junior - oceniasz szanse Laury Bąkiewicz na zwycięstwo w tegorocznym konkursie?

- Piosenka jest bardzo fajna, tak samo jak Laura. Supersympatyczna dziewczyna, która wie czego chce. Po "Szansie na sukces" melodia siedziała mi jeszcze w głowie, co jest bardzo na plus, bo eurowizyjne piosenki są czasem takie, że jak raz ich posłucham, to zaraz zapominam.  A w przypadku tej było inaczej. Słuchałam jej, a później zostawała mi w głowie, co jest dziwne, a zarazem bardzo dobre.

Sama jadę do Armenii na Eurowizję, więc mam nadzieję, że się tam spotkamy, jaram się bardzo tym konkursem. Zobaczę się z Maleną!

Świetnie! Jak to się stało, co będziesz tam robić?

- Nie mogę tego zdradzić, ale bardzo się cieszę, bo z Maleną mamy dobry kontakt. Bardzo ją lubię. Jeszcze nikogo z branży muzycznej nie lubiłam aż tak, że mamy takie naprawdę prywatne relacje.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas