Jessie Ware: Ponownie odkryłam w życiu szczęście [WYWIAD]

Jessie Ware opublikowała nową wersję albumu /materiały prasowe

Jessie Ware wydała debiutancki singel "Strongest Feelings" w 2011 roku. Od tej pory ma oddane grono fanów. W ręce miłośników jej muzyki trafiła nowa wersja ostatniego albumu "What's Your Pleasure?".

Kasia Gawęska, Interia: - Ostatni raz rozmawiałyśmy kilka lat temu, tuż po premierze płyty "Glasshouse". Wydaje mi się, że wiele się u ciebie zmieniło. Obawiałaś się wtedy macierzyństwa.

Jessie Ware: - Nie osiągnęłam jeszcze idealnej równowagi życiowej, ale moje dzieci cieszą się tak jak ja, że zaraz dołączy do nich trzeci maluch. Zmieniły się moje priorytety, ale paradoksalnie mam jeszcze więcej pracy. Zadałaś mi to pytanie w złym dniu - od tygodnia sześć godzin dziennie przesiaduję przed komputerem, a w tej sekundzie moja rodzina je kolację, na której mnie nie ma [śmiech]. Ale moim dzieciom nic nie będzie, utulę je do snu. Chyba nie jest najgorzej.

Reklama

Wraz ze zmianą priorytetów nadeszła też zmiana w muzyce. Przy twoich poprzednich płytach miałam ochotę zaszyć się w moim wewnętrznym świecie, a "What's Your Pleasure?" to album zachęcający do tańca.

- Myślę, że szczególnie na wspomnianym przez ciebie "Glasshouse" można było wręcz usłyszeć moje zmagania, niepewność, czy uda mi się połączyć bycie kobietą i artystką z byciem mamą. Słychać tam mój strach, ale równocześnie intymność i napięcie. Przy "What's Your Pleasure?" potrzebowałam uczucia ulgi, zabawy. Chciałam poczuć zupełnie coś innego niż to, co naprawdę czułam. Tworząc ten album, byłam już też w lepszym momencie życia. Zmieniłam wytwórnię płytową i management. Ponownie odkryłam w życiu szczęście.

Wydałaś "What's Your Pleasure?" po to, żeby ludzie mogli tańczyć do twojej muzyki, ale pech chciał, że nadszedł moment, w którym zamknięto kluby. Teraz, przy nowej wersji płyty, to się zmieni?

- Tak myślę! Teraz do płyty, którą moi fani już znają, dochodzą nowe piosenki. Są na niej utwory, z którymi się osłuchali, które znaczą dla nich różne rzeczy zależnie od tego, w jakim momencie życia się znajdują. Być może wcześniej znajdywali na niej ukojenie w czasach samotności. Teraz mam nadzieję, że będą świętować przy tych dźwiękach z innymi ludźmi - po to ten album stworzyłam. Mimo że nowa wersja płyty to też nowe przeżycia, cały czas pamiętam, że wersja podstawowa była dla moich słuchaczy ważna, gdy potrzebowali ucieczki. Cieszę się, że ludzie słuchali "What's Your Pleasure?" i mam nadzieję, że nowa wersja da im radość.

Miałaś poczucie, że na wersji podstawowej czegoś brakuje?

- Nie miałam takiego poczucia. Bardzo ciężko pracowałam nad tą płytą i uważam, że to spójny album. Piosenki, które trafiły na "Platinum Pleasure Edition" powstały jeszcze przed premierą pierwszej wersji. Teraz utwory takie jak "Please", "Overtime", "Eyes Closed" czy "Hot N Heavy" nabrały dla mnie nowego znaczenia. Odkryłam, że "What's Your Pleasure?" od początku musiało mieć kontynuację. A później nadchodzi intymne zakończenie, czyli "A Pale Blue Light" i remiks "Adore You". Więc nie, nie sądziłam, że na "What's Your Pleasure?" czegoś brakuje, tylko że impreza może trwać trochę dłużej.

Kiedyś nie pomyślałabym, że chcesz tworzyć ścieżki dźwiękowe do imprezowania [śmiech]. Zresztą, sama przyznałaś, że wcześniej nie byłaś pewna, że umiesz pokazać swoją osobowość poprzez muzykę. Stąd wziął się twój podcast i książka?

- Tak, podcast był strzałem w dziesiątkę, bo myślę, że pokazał mnie jako otwartą osobę, taką, którą być może ludzie widzieli na scenie pomiędzy piosenkami na moich koncertach. Ludzie, którzy mnie znają, wiedzą, że tak naprawdę jestem dosyć głośną i wygadaną osobą, która jednak często się wstrzymywała. Podcast dał mi wolność. Nie wiedziałam, czy okaże się dobrym pomysłem, ale ludzie go polubili. To wpłynęło na moją kreatywność i pewność siebie, które następnie przeniosłam na muzykę.

W podcaście gościłaś wielkie nazwiska. Któryś z twoich gości najbardziej zapadł ci w pamięć?

- Jest kilka takich osób. Rozmowa z Alanis Morissette była bardzo interesująca. Owszem, odbyła się na Zoomie, ale sama ta sytuacja była niesamowita. Alanis często odnosi się do filozofii, co bardzo mnie zaciekawiło, a poza tym jest bardzo ciepłą, szczęśliwą i spełnioną artystką. Był też Dan Levy z "Schitt's Creek". Bardzo żałuję, że nie mogłam z tym cudownym człowiekiem porozmawiać na żywo, tylko przez Internet. Moim gościem był też Ed Miliband, były lider Partii Pracy. Był niezwykle szczery jeśli chodzi o swoje doświadczenia. Bardzo to doceniam, szanuję tę szczerość, szczególnie u polityka. Sir Paul McCartney to z kolei niesamowicie delikatny, miły człowiek, a jego córka to piękna osoba. Nie czułam się przy nich onieśmielona, a wręcz odżyłam!

Wspomniałaś Eda Milibanda, polityka. Od dawna angażujesz się w ważne społeczne tematy. Czym się zajmujesz teraz?

- Przede wszystkim jestem ambasadorką UNICEF-u. Skupiam się na pomocy dzieciom w sytuacjach kryzysowych, na terenach wojennych, które ucierpiały w katastrofach. Jestem dumna z tego, że mogę pomóc. Obserwowałam pracę przedstawicieli UNICEF-u od dawna i jestem bez przerwy angażowana w projekty, którymi się zajmują.

Jako osoba szanowana przez społeczność LGBT, czuję się też za nią odpowiedzialna, uważam, że muszę ją chronić. Myślę, że jako ludzie mamy obowiązek ciągle się uczyć, dzięki czemu stajemy się lepszymi osobami, więcej rozumiemy. Właśnie do tego dążę. Na świecie dzieje się teraz wiele złego i niestety nie mogę skupić się na każdym problemie, dlatego na razie skupiam się na pracy dla UNICEF-u.

Zawsze ciekawi mnie odpowiedź artystów na pytanie, czy muzyka rzeczywiście może coś zmienić. Jak myślisz?

- Nie myślę o muzyce jako o działaniu politycznym czy sile, która wprowadzi zmiany w społeczeństwie. Muzyka to dla mnie sztuka, ale uważam, że sztukę można interpretować na swój sposób i brać z niej to, czego najbardziej nam potrzeba. Być może jako artystka mogę coś zmieniać, ale nie jestem do tego przekonana.

Co planujesz w najbliższej przyszłości?

- Urodzenie dziecka [śmiech]. Później wezmę kilka miesięcy wolnego, ale cały czas będę prowadziła swój podcast, a następnie przystąpię do tworzenia kolejnej płyty, która ukaże się w przyszłym roku. Marzę też o ponownej wizycie w Polsce. Jak tylko będę mogła to zrobić, przyjadę do waszego kraju. Mam też nadzieję, że za rok wystąpię na kilku festiwalach. Planuję też trasę koncertową po Wielkiej Brytanii. Dużo się dzieje, ale na razie skupiam się na nowej edycji "What's Your Pleasure?" i, przede wszystkim, na byciu mamą.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jessie Ware
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy