Zaskakujący występ w "Dzień dobry TVN". Zobaczcie, co dzieje się na drugim planie!
Wiktor Dyduła był gościem "Dzień dobry TVN" z piosenką "Tam słońce gdzie my". Wokalista razem ze swoimi muzykami w bardzo komiczny sposób pokazał, że grali z taśmy w studiu TVN-u.
Wiktor Dyduła pojawił się w niedzielę w studiu "Dzień dobry TVN", aby promować swój najnowszy singel "Tam słońce gdzie my" (sprawdź!). Dzień wcześniej wystąpił natomiast na Wiankach w Warszawie.
"Teledysk będzie pasować na dzisiejszą okazję, na Dzień Ojca, bo jest w nim dużo wzruszających scen. Po komentarzach widzę, że bardzo uderzyło to ludzi. Teledysk nakręcony jest na jednym ujęciu. To było trudne zadanie, ale udało się" - mówił.
Widzowie po chwili usłyszeli nowy singel Dyduły, a wokaliście na scenie towarzyszyło trzech muzyków. Ci aby dobitnie pokazać, że grają z taśmy, zamienili swoje mikrofony na akcesoria kuchenne.
Perkusista zamiast pałek miał w ręce kuchenne pędzelki, śpiewał natomiast do ubijaczki. Obok niego gitarzysta swój mikrofon zamienił na drewnianą łyżkę. Klawiszowiec siedzący najbardziej po lewej, zastąpił mikrofon młynkiem do pieprzu.
"Tam słońce gdzie my" to pierwszy singel Wiktora Dyduły od wydania albumu "Pal licho!".
"Choć utwór zarówno lirycznie jak i muzycznie jest niezwykle pozytywny, to dla samego artysty ma nieco słodko-gorzki smak. Wiktor pisząc piosenkę wracał wspomnieniami do relacji swoich rodziców, jak i do własnej relacji ze swoim tatą. Obydwie niestety przerwała choroba ojca, o czym Wiktor opowiada trochę więcej w teledysku. W rolę taty Wiktora w teledysku wcielił się aktor Piotr Głowacki, któremu towarzyszyła jego żona Agnieszka wraz z dziećmi" - czytamy w zapowiedzi prasowej.
"Bardzo się cieszę, że udało nam się zrobić coś emocjonalnego, co powoduje, że na chwilę się zatrzymujecie i myślicie o tych, którzy są lub byli dla was bardzo ważni. Zależało mi na pokazaniu w klipie trochę innej interpretacji słów piosenki niż ta która może się pojawiać w głowie po przesłuchaniu samej piosenki. Nie ukrywam, że jest to dla mnie bardzo osobisty klip, bo po części inspirowany moją rodzinną historią" - napisał na Facebooku przy okazji premiery.