W "The Voice Senior" nie wierzył w to, co słyszy. Ta historia w TVP zwaliła go z nóg!
Oprac.: Daniel Kiełbasa
Związany z Krakowem Kazimierz Lach, w swoim życiu imał się różnych zajęć. Zdarzyło mu się trenować z Grzegorzem Latą, ale i grać dla króla Szwecji. Jak poszło mu w "The Voice Senior"? Trenerów oczarował prede wszystkim jedną ze swoich historii.
Kazimierz Lach niemal od zawsze związany jest z Krakowem. Z wykształcenia jest arabistą, jednak jak przyznał, nigdy nie pracował w swoim zawodzie.
"Wykonywałem wiele rzeczy. Pracowałem w korporacjach, w polskich liniach lotniczych LOT, we Włoszech jako przedstawiciel handlowy i byłem taksówkarzem" - opowiadał.
Uczestnik przyznał, że miał szansę na karierę piłkarską, która jednak ta nigdy się nie spełniła. "Byłem w młodzikach w Wiśle Kraków. (...) W trzecioligowej drużynie trenowałem nawet z Grzegorzem Latą" - wspominał.
Lach zakochał się jednak w muzyce, a przede wszystkim w jazzie. "To jest to, co powinieneś poznać" - mówił. "Miałem 40 lat i zacząłem się interesować jazzem. Doszło nawet do tego, że założyłem własny zespół. Otrzymaliśmy propozycję grania w największym jazzowym festiwalu w Szwecji" - mówił.
61-latek dodał tez, że miał okazję grać dla króla Szwecji. "Siedzimy na Małym Rynku w Krakowie, gramy sobie. Przejeżdża cała świta, limuzyny. Okazało się, że był to król Karol Gustaw XVI. Zatrzymał się i wysłuchał dwóch naszych numerów" - zdradził.
Odpadł z "The Voice Senior", ale zaskoczył trenerów historią. "Dziwne rzeczy"
Uczestnik w "The Voice Senior" zaśpiewał przebój "Cose Della Vita" Erosa Ramazzotiego, jednak nie udało mu się odwrócić żadnego fotela.
Podczas późniejszej rozmowy z trenerami, wprawił ich w zdumienie, gdy opowiedział im, o jednym z jego kursów jako taksówkarza.
"Było tak, że jak jeździłem na swojej taksówce, to podśpiewywałem sobie standardy jazzowe. I było kiedyś tak, że pasażerowie chcieli dodatkowy kurs, bo ten wykon był taki dobry. Zrobiliśmy więc dodatkowy kurs z nawiązką. Zdarzają się takie dziwne rzeczy" - opowiadał, a w historię nie dowierzał Tomek Szczepanik.
"Bawisz się muzyką i widać, że sprawia ci to wielką przyjemność. Dziękujemy, że mogliśmy cię gościć" - żegnał Lacha trener.