Romuald Lipko na łożu śmierci pogodził się z Cugowskim. "Rozstaliśmy się w zgodzie"
W lutym 2020 roku Polskę obiegła smutna informacja o śmierci Romualda Lipki. Legendarny kompozytor, autor wielu nieśmiertelnych przebojów, które śpiewali również inni polscy artyści, zmarł po krótkiej walce z nowotworem dróg żółciowych wątroby. W rocznicę śmierci artysty Krzysztof Cugowski wspomina przyjaciela.
Romuald Lipko był członkiem słynnego zespołu w latach 1974-2014. W 2019 roku reaktywował Budkę Suflera. Grupa po pięcioletniej przerwie powróciła w nieco zmienionym składzie, z innym wokalistą. Nic nie wskazywało na to, że jesienna trasa po Polsce będzie ostatnią, w jakiej udział weźmie legendarny klawiszowiec i muzyk.
Tego samego roku u Romualda Lipki zdiagnozowano nowotwór dróg żółciowych wątroby. Trwające pół roku leczenie niestety nie przyniosło rezultatów, a Lipko zmarł na początku lutego 2020 roku. Autor wielu przebojów Anny Jantar czy Budki Suflera został pochowany na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie. Na jego nagrobku napisano "Cisza jak ta", tak jak nazywał się jeden z najbardziej rozpoznawalnych utworów Budki.
W kolejną rocznicę śmierci wybitnego polskiego kompozytora głos zabrał Krzysztof Cugowski, który przez dekady wykonywał piosenki napisane przez kolegę. Pod koniec życia pokłócili się o nazwę zespołu i odejście z niego wokalisty. Jak ujawnia w wywiadzie dla "Faktu" jeden z najbardziej rozpoznawalnych głosów w Polsce, zdarza mu się bardzo często wspominać Lipkę - zwłaszcza dlatego, że bardzo dużo razem przeszli i po prostu byli przyjaciółmi.
"Znaliśmy się ponad 60 lat i suma sumarum byliśmy związani ze sobą mniej lub bardziej przez tyle lat. Co byśmy nie powiedzieli, to będzie banalne. Nikt poza mną nie znał Romka tak długo i tak dobrze. Myśmy się spotkali w pierwszej klasie szkoły podstawowej muzycznej w Lublinie, gdy mieliśmy po 7 lat. I tak z drobnymi przerwami, los nas połączył prawie do śmierci" - opowiada 73-letni wokalista.
Krzysztof Cugowski przyznaje, że choć pod koniec życia klawiszowca spierali się, to na przestrzeni ich wieloletniej relacji często dochodziło do podobnych spięć. Wciąż jednak mogli nazywać się przyjaciółmi. "Oczywiście były różne etapy tej naszej przyjaźni, ale myśmy byli związani ze sobą całe życie i co tu dużo mówić, nikt tak dobrze go nie znał i nikt nie wie o nim tyle, co ja wiem. Byliśmy ze sobą na dobre i złe w bardzo różnych sytuacjach życiowych, które wspólnie pokonywaliśmy" - przyznaje wykonawca nieśmiertelnej kompozycji "Sen o dolinie".
Krzysztof Cugowski przyznaje, że w tym roku, także jak we wcześniejszych latach, oczywiście odwiedzi przyjaciela na cmentarzu. "Zapalę mu lamkę, bo mu się to należy" - mówi.
Romuald Lipko na łożu śmierci pogodził się z Cugowskim. "Rozstaliśmy się w zgodzie"
Krzysztof Cugowski odszedł z Budki Suflera w 2014 roku, gdy grupa świętowała 40-lecie. Pozostali muzycy w 2019 roku zechcieli reaktywować zespół, ale Cugowski nie chciał dołączyć tłumacząc, że te drzwi w jego karierze zamknęły się bezpowrotnie. Wówczas, pozostali muzycy nie kryli, że nie rozumieją decyzji Cugowskiego.
"Nie wiem, gdzie jest. Jeśli chcesz zapytać, dlaczego z nami nie śpiewa, to ci powiemy. Po pierwsze jest nam przykro, że go z nami nie ma. Podjął taką decyzję. Wyobraź sobie taką sytuację, ciocia zaprasza Jasia na urodziny, a Jasio mówi 'Nie mam ochoty'. I to jest cała historia" - mówił w 2019 roku Tomasz Zeliszewski, perkusista grupy, w programie Kuby Wojewódzkiego.
Pomimo dość napiętych relacji pod koniec życia Romualda Lipki wszystkie niesnaski poszły w niepamięć. Na moment przed śmiercią Cugowski odwiedził przyjaciela i pojednał się z nim, jakby mieli widzieć się po raz ostatni. Okazało się, że rzeczywiście było to ich ostatnie spotkanie. "Dwa, trzy dni przed jego śmiercią byłem u Romka w szpitalu i powiedzieliśmy sobie wszystko, bo myśmy się nigdy na poważnie nie pokłócili. W związku z czym rozstaliśmy się w zgodzie z jakąś tam nadzieją na spotkanie kiedyś" - mówi gwiazdor rocka w rozmowie z "Faktem".