Nie żyje lider Pere Ubu. David Thomas miał 71 lat
W wieku 71 lat po długiej chorobie zmarł David Thomas, lider i jedyny muzyk występujący przez cały czas istnienia grupy Pere Ubu. Amerykańska formacja miała ogromny wpływ na scenę niezależnego rocka.

"David Lynn Thomas, wokalista Pere Ubu, Rocket From The Tombs i licznych solowych projektów, zmarł po długiej chorobie. 23 kwietnia 2025 r. zmarł w swoim domu w Brighton & Hove, mając u swojego boku żonę i najmłodszą pasierbicę. W radiu grała grupa MC5" - czytamy na profilu Pere Ubu.
Z pożegnalnego wpisu dowiadujemy się, że wokalista razem z zespołem nagrywał nowy album, o którym wiedział, że będzie jego ostatnim.
Nie żyje David Thomas z Pere Ubu
Jego współpracownicy mają ukończyć ten materiał. David Thomas zostawił też instrukcje, by taśmy z zapisami koncertów były w dalszym ciągu katalogowane i udostępniane na profilu zespołu na Bandcampie.
Wkrótce ma się pojawić prawie ukończona autobiografia 71-letniego wokalisty.
"Pewnie większość z Państwa w ogóle nie wie, kim był, bo pałętał się z rozmysłem po opłotkach, niszach, marchiach muzyki mylnie zwanej rozrywkową. (...) Wczoraj wymeldował się z tego świata, był raptem sześć lat starszy ode mnie. Ale wiem, znacznie młodsi też są stąd zabierani" - napisał na Facebooku Filip Łobodziński.
Grupa Pere Ubu z Cleveland to jeden z najważniejszych amerykańskich zespołów post-punkowych. Do inspiracji ich piosenkami otwarcie przyznają się m.in. Pixies czy Bauhaus. Do fanów Pere Ubu należy również Wojciech Waglewski.
Nazwa kapeli pochodzi od bohatera sztuki "Ubu Król". Choć początkowa idea zakładała stworzenie jednorazowego projektu, grupa funkcjonuje na scenie już 50 lat (z przerwą w latach 1982-1987). Zaczęło się od świetnie przyjętej przez krytyków i publiczność debiutanckiej EP-ki, której następcą został kultowy krążek długogrający "The Modern Dance" z 1978 roku. Dziś Pere Ubu mają na koncie kilkanaście płyt studyjnych.
Muzyka Pere Ubu to połączenie analogowych instrumentów i syntezatorowych brzmień. Na przestrzeni lat artyści zyskali łatkę eksperymentatorów, którzy nie osiągnęli komercyjnego sukcesu, lecz artystyczny. Stawiani w jednym szeregu z Residents czy The Fall, stale koncertują, tworzą muzykę do multimedialnych widowisk czy filmów, każdym kolejnym krokiem udowadniając, że zasługują na status kultowych.