Reklama

Mötley Crüe kontra Mick Mars: Poważne oskarżenia. Gitarzysta pozywa swój były zespół!

Mick Mars po kilku miesiącach od ogłoszenia decyzji, że z powodów zdrowotnych rozstaje się z zespołem Mötley Crüe, złożył pozew przeciwko swoim byłym kolegom. 71-letni gitarzysta twierdzi, że jego wpływy zostały obcięte do 5 procent, a dodatkowo basista Nikki Sixx podczas trasy miał korzystać z zarejestrowanych wcześniej ścieżek.

Mick Mars po kilku miesiącach od ogłoszenia decyzji, że z powodów zdrowotnych rozstaje się z zespołem Mötley Crüe, złożył pozew przeciwko swoim byłym kolegom. 71-letni gitarzysta twierdzi, że jego wpływy zostały obcięte do 5 procent, a dodatkowo basista Nikki Sixx podczas trasy miał korzystać z zarejestrowanych wcześniej ścieżek.
Mötley Crüe w 2022 r.: Nikki Sixx, Vince Neil, Mick Mars i Tommy Lee /Kevin Mazur /Getty Images

Tuż po ogłoszeniu wspólnej trasy "The World Tour" z grupą Def Leppard z formacją Mötley Crüe oficjalnie rozstał się gitarzysta Mick Mars. 71-letni muzyk od młodości cierpi na zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa, a choroba posunęła się na tyle, że utrudnia mu występy na scenie. Amerykanie ogłosili już koncertowego następcę, którego będzie można 31 maja zobaczyć i usłyszeć w Tauron Arenie Kraków.

Reklama

Mick Mars wtedy wystosował specjalne oświadczenie, że w którym poinformował, że z powodów zdrowotnych przestaje być koncertowym muzykiem Mötley Crüe (posłuchaj!). Gitarzysta od młodości cierpi na zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa. Przewlekła choroba doprowadziła do postępującej skoliozy. Obecnie muzyk jest ok. 8 cm niższy od czasów, gdy był nastolatkiem. W 2004 r. muzyk przeszedł operację wymiany uszkodzonego biodra.

"Zmiana nigdy nie jest łatwa, ale oczywiście zaakceptowaliśmy decyzję Micka o wycofaniu się z koncertowania z powodu stanu zdrowia. Powiedzenie, że to koniec jest aktem odwagi. Brzmienie Micka pomogło zdefiniować Mötley Crüe od pierwszej minuty, kiedy podłączył swoją gitarę na naszej pierwszej wspólnej próbie. Reszta, jak to mówią, jest historią" - czytamy we wpisie pozostałych muzyków amerykańskiej formacji.

Do sądu w Los Angeles wpłynął pozew złożony przez Micka Marsa przeciwko jego kolegom z Mötley Crüe. W dokumentach muzyk twierdzi, że jego koledzy chcieli, by podpisał porozumienie, w którym miał się zrzec 25 procent wpływów z udziału w zespole na rzecz 5 procent z trwającej obecnie trasy.

Mars w oświadczeniu podkreśla, że z powodów zdrowotnych nie może wziąć udziału w koncertach, lecz pozostaje członkiem Mötley Crüe. Gitarzysta w pozwie zarzucił pozostałym muzykom, że na ostatnich koncertach wspierali się nagranymi wcześniej partiami.

"100% of basowych partii Nikkiego Sixxa było nagrane. Znaczące partie wokali Vince'a Neila były również wcześniej nagrane. Nawet niektóre perkusyjne partie Tommy'ego Lee były nagrane" - czytamy.

Mötley Crüe odpowiada na zarzuty Micka Marsa

Po opublikowaniu informacji o pozwie Marsa, swoje oświadczenie zaprezentowali pozostali muzycy Mötley Crüe. Nazwali oni pozew gitarzysty "niefortunnym i całkowicie nie na miejscu".

Przypomnieli, że w 2008 r. głosował za porozumieniem, w którym "rezygnujący akcjonariusz nie będzie uprawniony do otrzymania jakichkolwiek środków pieniężnych związanych z występami na żywo".

"Pomimo faktu, że zespół nie był nic winien Mickowi - a Mick jest winny miliony zaliczek, których nie spłacił - zespół zaoferował Mickowi hojny pakiet rekompensat, aby uhonorować jego karierę w grupie. Zmanipulowany przez swojego menedżera i prawnika, Mick odmówił i zdecydował się złożyć ten paskudny publiczny pozew" - przekonują muzycy hardrockowej formacji.

W swoim oświadczeniu zapewnili, że Mötley Crüe zawsze gra na żywo. Zwrócili uwagę na to, że to Mick Mars miał problemy z odtwarzaniem swoich partii, mylił akordy i popełniał inne pomyłki. Na dowód przedstawiają oświadczenia innych osób związanych z zespołem (m.in. tour menedżer, pracownicy techniczni).

"Zespół zrobił wszystko, aby go chronić, starał się zachować te sprawy w tajemnicy, aby uhonorować dziedzictwo Micka. Niestety, Mick zdecydował się złożyć ten pozew, aby oczerniać zespół. Zespół odczuwa empatię dla Micka, życzy mu wszystkiego najlepszego i ma nadzieję, że będzie mógł uzyskać lepsze wskazówki od swoich doradców, którzy kierują się chciwością" - czytamy w oświadczeniu Mötley Crüe.

Koncertowym następcą Marsa został John 5 (John Lowery). To 52-letni Amerykanin, który zdobył sławę jako muzyk zespołu Davida Lee Rotha, wokalisty Van Halen. Razem z nim nagrał płytę "DLR Band" (1998), by szybko przyjąć propozycję dołączenia do grupy Marilyn Manson.

Po rozstaniu z Mansonem szybko odnalazł się w zespole Roba Zombie, równolegle rozwijając swoją solową karierę (10 studyjnych płyt poczynając od "Vertigo" z 2004, kończąc na "Sinner" z 2021 r.). Gitarzysta ma w dorobku również współpracę z takimi gwiazdami ciężkiego grania, jak m.in. Paul Stanley i Ace Frehley z Kiss (John 5 jest wielkim fanem tej formacji), Alice Cooper i Rob Halford z Judas Priest (industrialmetalowy projekt 2wo).

W maju 2021 r. powstała supergrupa L.A. Rats, w składzie: Rob Zombie (wokal), John 5 (gitara), Nikki Sixx (bas) i perkusista Tommy Clufetos (m.in. Black Sabbath, Ozzy Osbourne). Nic więc dziwnego, że Mötley Crüe postanowili sięgnąć po sprawdzonego i zaprzyjaźnionego muzyka. Dodajmy, że na części koncertów podczas tegorocznej amerykańskiej trasy to Clufetos zastępował kontuzjowanego Tommy'ego Lee.

Mötley Crüe i rock'n'rollowy "Brud"

Amerykanie sprzedali ponad 100 milionów albumów na całym świecie. W dorobku rockowy kwartet ma m.in. siedem platynowych i multiplatynowych albumów w USA, trzy nominacje do Grammy, gwiazdę na Hollywood Walk of Fame i hitowy film "Brud" Netflixa z 2019 r.

Po przystanku w Ameryce Łacińskiej, w maju Def Leppard i Mötley Crüe udadzą się do Europy, gdzie 1 lipca odwiedzą kultowy stadion Wembley. Całość zwieńczy koncert w szkockim Glasgow w Hampden Park 6 lipca. Jedyny polski koncert w ramach trasy "The World Tour" odbędzie się 31 maja w Tauron Arenie Kraków. W tym roku formacje na stadionowych koncertach w Ameryce Północnej sprzedały ponad 1,3 miliona biletów!

"Po tym, jak w końcu wróciliśmy do koncertowania i odbyliśmy obszerną letnią trasę w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie w tym roku, jesteśmy bardzo podekscytowani tym, że w 2023 roku znów wystąpimy na stadionach w największych miastach na całym świecie... Nie możemy się doczekać, żeby wkrótce was tam zobaczyć!" - mówi Joe Elliott, wokalista brytyjskiego Def Leppard.

"Mieliśmy niesamowitą frajdę grając 'The Stadium Tour' w Ameryce Północnej tego lata i naprawdę nie możemy się doczekać, aby wyruszyć w świat z 'The WORLD Tour' w 2023 roku. Przygotujcie się, Crüeheads Ameryki Łacińskiej i Europy! Jesteście następni, a my nie możemy się doczekać, żeby w końcu zobaczyć was wszystkich ponownie w przyszłym roku!" - dodają Amerykanie z Mötley Crüe.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Motley Crue | Mick Mars
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama