Jan "Ptaszyn" Wróblewski o walce z rakiem. "Zasadził się na mnie powtórnie"
Jan "Ptaszyn" Wróblewski to jeden ze słynnych kompozytorów i saksofonistów. Jako jeden z nielicznych polskich muzyków występował u najważniejszych dyrygentów na scenach na całym świecie. W najnowszym wpisie na Facebooku, 86-latek zdradził, że po raz drugi musiał zmierzyć się z chorobą nowotworową.
Jan "Ptaszyn" Wróblewski urodził się 27 marca 1936 r. w Kaliszu. Jest kompozytorem, aranżerem, dyrygentem, publicystą, dziennikarzem radiowym i telewizyjnym, krytykiem muzycznym, pedagogiem oraz osobą błyskotliwie i z humorem opowiadającą o muzyce. Karierę rozpoczynał w 1954 r., prowadząc studenckie zespoły taneczne w Poznaniu, w których grał na fortepianie i klarnecie.
Epoka jazzu świadomego - jak mówi sam muzyk - łączyła się z Sekstetem Krzysztofa Komedy, do którego Ptaszyn dołączył w 1956 r. W 1958 roku jako pierwszy Polak i pochodzący zza "Żelaznej Kurtyny" muzyk w historii, pojawił się na słynnym festiwalu w Newport. W kolejnych dekadach Ptaszyn był liderem lub członkiem wielu zespołów, m.in. SPPT Chałturnik, Mainstream - wspólnie z Wojciechem Karolakiem, Grand Standard Orchestra, Kwartetu Jana Ptaszyna Wróblewskiego istniejącego w latach 1978-84.
Wróblewski komponował też piosenki. Powstało ich kilkadziesiąt, niektóre "Moja mama jest przy forsie", "Zdzich", "Rosołek", "Kolega Maj", "Dom w malwy malowany" stały się przebojami; dwie "Zielono mi", "Żyj kolorowo" wygrały festiwal w Opolu. Ptaszyn komponował także utwory symfoniczne.
Jan "Ptaszyn" Wróblewski o walce z rakiem. "Zasadził się na mnie powtórnie"
86-letni muzyk zdradził właśnie na Facebooku, że jest miał nawrót choroby nowotworowej.
"W ostatnich dniach przydarzyło mi się być albo nie być. Wydarzyło się i zapadły decyzje" - zaczął muzyk.
"Przyczepił się do mnie parę lat temu stawonóg. Wyciągnął ciężkie działa, ale lekarze, przy pewnych akceptowalnych stratach, odparli go, choć to on przeważał. Zasadził się więc na mnie powtórnie. Tym razem chytrze, takie niby nic, że może nikt nie zwróci uwagi" - kontynuował.
Sytuacja zakończyła się operacją w Grodziskim Szpitalu Specjalistycznym.
"Dostał po łbie laserem czy czym tam jeszcze i musiał zatrąbić na odwrót daleko poza z góry upatrzone pozycje. Teraz mam musowy odsap, a pod koniec września do roboty" - zapewnia "Ptaszyn" Wróblewski. Przy okazji też wyraził wdzięczność dla zajmujących się nim lekarzy.
Czytaj także: